Ok, na starcie chce zaznaczyć, że uważam się za feministkę, nie feminazistkę. Lubię silne bohaterki i równe płace, bez wdawania się w nudne szczegóły. Ale najnowsze gwiezdne wojny, miały ten mały odór polityczny, który powodował raczej cringe.
Po pierwsze kwestia wątku Poego i Lei, gdzie w dużym skrócie się dowiadujemy, że Poe to się nie zna i jest w gorącej wodzie kompany, podczas gdy panie z dowództwa są takie mądre. Strasznie na siłę poprowadzony wątek, brzmiący cholernie nieszczerze, bo to rzucone na końcu "ona chciała żebyśmy przeżyli, a nie być bohaterem" jako wytłumaczenie, dlaczego do cholery Holdo nie wytłumaczyła innym swojego superduper planu, zamiast brzmieć podejrzanie i tchórzowsko, jest po prostu obrażające dla oglądającego. Jakby najpierw scenarzysta pomyślał "musimy stworzyć wątek deprymujący butę i bohaterstwo stereotypowych bohaterów filmu akcji i wychwalić mądrość kobiet. Wiem że brzmię teraz seksistowsko, ale za cholerę nie znoszę takich tendencyjnych, ukrycie politycznych wątków. I uwielbiam te butne, aroganckie postacie z filmów akcji, zdecydowanie mi brakowało tej byty w ostatnim jedi.
Po drugie - Ray. Jak po przebudzeniu byłam jedną z tych niewielu osób, które nie uważały ją za mary sue i ogólnie strasznie ją polubiłam. Bronienie Finna i skopanie tyłska rannemu Kylo było dla mnie jednym z najlepszych momentów. Tym bardziej że nie kłóciło się to tak naprawdę z logiką.
W ostatnim Jedi nie było aż tak źle, ale jednak - nie posiadając żadnego wykształcenia w szermierce, tłukła się z czerwoną gwardią smarka, gośćmi, których jedynym zajęciem w życiu było kiszenie się w tej czerwonej sali i ewentualne stawanie do walki. Nie powinna poradzić sobie nawet z jednym, a walczyła chyba nawet z kilkoma naraz. Kylo to trochę inna kategoria, gdyby twórcy pokazali że praktycznie rozniósł w pył niemal wszystkich, to byłoby ok. On też nie miał zbyt rozwiniętego życia prywatnego, pewnie całe dnie machał mieczem krzycząc zasługi dziadka. I fakt, że Ray jest super w mocy to też taki naciągany strasznie motyw. A więc wszyscy potrzebują treningu, poza naszą super zdolną niezależną bohaterką. To znowu, zamiast być elementem spójnym filmu, brzmi jak jakiś desperacki manifest. I dużo bardziej "feministycznie" mi brzmi kreacja Ciri z wieśka, gdzie dziewczyna nie radzi sobie ze wszystkim jak jakiś terminator, tylko jest dziewczyną z mieczem, słabostkami i musi kombinować.
I jest jedna sprawa, której za cholerę nie potrafię ogarnąć - z jednej strony twórcy nam pakują te motywy silnych babek, a z drugiej mamy admirał konserwę od złodupów, tę panią którą od początku hajpowano na największego badassa. I co? RIP po 3 minutach. Ale nas zaskoczyliście, disneje, no bravo.
Jeszcze tylko jedna rzecz, już bardzo pośrednio związana z feminizmem, bardziej z character designem.
Leia w 7cz wyglądała jak przywódca wojskowy, I to nie tej strony która wygrywa. Ogólnie ruch oporu miał taki skromny, ale przyjazny klimat strojów (jako przeciwieństwo nazistowskiej stylówy NO, krzyczące "jesteśmy złodupami"). Mówiło nam to o ich ciężkiej sytuacji, ale również o tym, ze walczą o coś ważniejszego. Na końcu Leia nosiła natomiast elegancką, ale wciąż niekrzykliwą bluzkę z racji swojej pozycji.
Natomiast dowództwo w ostatnim Jedi wygląda jak koło bogatych gospodyń miejskich, które obkupiły się w kiecki od projektantów. Nie zrozumcie mnie źle, bardzo podobał mi się projekt Vice admirał Holdo, ale nie na pozycji w armii. Tak mogłaby wyglądać nauczycielka w szkole magii i czarodziejów, mecenas sztuki, senator jakiejś planety, ale admirał?
Ogółem miałam frajdę na seansie, może miałabym większą gdyby chłopak siedzący obok mnie nie budziłby co chwilę swojej dziewczyny i nie esemesował namiętnie w trakcie seansu. Jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu że podobałoby mi się to wszystko bardziej, gdyby twócy, zamiast na staraniu się nas zaskoczyć w każdym wątku (aż musiałam sprawdzić czy to nie film shyamalayama) postarali się stworzyć spójną fabułę, której wątki jednak się ze sobą wiążą.
do nazizmu też się przyznaj, rasizmu, faszyzmu; dziwię się że ktoś się przyznaje do czegoś takiego jak feminizm i nie jest to powszechnie banowane
Jak może się przyznać do nazizmu, rasizmu i faszyzmu, skoro nie jest nazistką, rasistką i faszystką? Przegrzały ci się styki czy naturalnie nie domagasz intelektualnie?
ojoj :D :D :D czytaj ze zrozumieniem :D :D :D :D napiszę to w najprostszy sposób (chyba najprostszy :D :D :D) jaki się da:
feminizm=nazizm=rasizm=faszyzm=iogólnienajgorszysyf
=socjalizm=wstaw sobie dowolny izm i twórz dalej takie dziwne subiektywne równania
końcówki wyrazów nie mają tu żadnego znaczenia;
natomiast OGÓLNE znaczenie tych wcześniej wypisanych wyrazów jest to samo i słowo "syf" jest chyba nawet zbyt delikatnym określeniem :)
No i git! Wszystko nareszcie jasne. Żadnych niedomówień. Mogliśmy tak od razu ;-)
nie jestem do końca pewna czy oczekujesz poważnej odpowiedzi, pewnie nawet jej nie przeczytasz, ogólnie nie lubię pisać politycznie, ale dobra.
Nie zgadzam się z twoją definicją feminizmu. Jest ona co prawda w dzisiejszych czasach mocno wykrzywiona, ale nie widzę do końca feministek w kobietach,
które próbują dowieść że mężczyźni są gorsi, że są zawsze potencjalnymi gwałcicielami, że kobiety są jakąś rasą wyższą
które robią z siebie wielkie ofiary męskiej opresji przez braki żeńskich odpowiedników nazw profesji,
które szykanują naukowca za jego śmieszną komiksową koszulę z prawie gołymi babkami, ignorując całkowicie dokonania całego teamu,
które hejtują ładne bohaterki/piękne kobiety kobieco się ubierające (tzn też nie jestem fanem tych żeńskich fantasy zbroi, ale nie zbojkotuję fajnej gry przez taki drobiazg)
które uznają każdą grę/film/książkę pisaną z męskiej perspektywy, z męskimi czasem przemyśleniami za seksistowską
wydaje mi się, że te ekstremalne przypadki próbujące narzucić światu swój feminazizm są znacznie chętniej pokazywane przez prasę, jako że wzbudzają sensację, niż zwyczajny feminizm, w którym idzie po prostu o równouprawnienie kobiet, ograniczenie seksizmu.
Rowling jest feministką, ale jej książki nie brzmią jak jakaś polityczna propaganda. Bohaterki są po prostu budowane z duszą, razem z ich wieloma wadami, chłopcy nie służą tylko przedstawieniu dziewczynek w lepszym świetle, również są postacie kobiece, które swoim charakterem tworzą bardziej znienawidzone złodupy, niż sam Pan Bez Nosa, czytaj Umbridge.
Fragment baśni barda beedla, napisanych przez Rowling:
"inna różnica pomiędzy baśniami Beedla a ich mugolskimi odpowiednikami polega na tym, że bohaterki tych baśni poszukują rozwiązania swoich problemów o wiele bardziej aktywnie, niż bohaterki naszych bajek, nie czekają na królewicza, który przebudzi je ze stuletniego snu albo zwróci im zgubiony pantofelek, tylko same borykają się z przeciwnościami losu"
feminizm jest negatywnym zjawiskiem, dlatego że dzieli ludzi ze względu na coś tam; feminizm, seksizm odgórnie patrząc to jest jedno i to samo, nie mają znaczenia szczegóły, w które się zagłębiasz; sama zresztą to potwierdzasz w zdaniu: "zwyczajny feminizm, w którym idzie po prostu o równouprawnienie kobiet, ograniczenie seksizmu" - czyli feminizm to to samo co seksizm tylko z drugiej strony medalu, tak jak po jednej strony wagi położysz jedną rzecz po drugiej stronie musisz położyć taką samą żeby to zrównoważyć :D :D :D
Sorry za późną odpowiedź, już trochę to bez sensu.
Na początku chciałam napisać że nie masz racji, bo twoje definicje feminizmu i seksizmu są kompletnie nieprawdziwe, ale to w sumie byłaby nie prawda - twoje definicje są oparte na popularnych przeświadczeniach. Tak czy inaczej, seksizm określa dyskryminację ze względu na płeć - historycznie odnosi się to najczęściej w stosunku do kobiet, bo prawa wyborcze, bo normy społeczne, ale ten termin również może się odnosić w stosunku do mężczyzn - np gdyby wprowadzono parytety na jakieś studia techniczne, żeby zwiększyć ilość kobiet, byłoby to dyskryminujące dla mężczyzn. To też, techniczne rzecz biorąc byłby seksizm. Feminizm to początkowo był ruch związany z >równouprawnieniem< - to już w krajach zachodnich stało się normą. Współczesny feminizm jest taką trochę plątaniną seksizmu, niepewności, walki o dominację i roszczeń. Ogólnie uważam że nie powinno się wrzucać kobiet, które walczyły o równouprawnienie i kobiet uważających że wszystko im się należy za samą płeć do jednego wora. Jest to krzywdzące dla tych pierwszych i buduje sztucznie ego tych drugich, które uważają że walczą za długoletnią ideę i przez to udaje im się nabrać czasem innych ludzi, że tak faktycznie jest. Bardziej dosadnie byłoby nazywać je seksistkami, bo wtedy nie mogą chronić się tarczą ideologii.
To tak samo jak ze słowem rasizm - niektórzy uważają że tylko białych ludzi można nazywać rasistami, co jest oczywistym (w mojej opinii) kretynizmem.
W skrócie, dobrze jest mimo wszystko rozróżniać definicje, nawet pomimo ich użytku potocznego.
Rozróżniasz feminizm od feminazizmu - OK. Ale feminizm walczący o równouprawnienie już osiągnął swój cel dawno temu i stał się zwykłą kobiecością. To co regulowane prawem, nie dyskryminuje dzisiaj żadnych kobiet, chyba że chcesz walczyć o jakieś sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem przepisy o górnikach. Jeśli określasz się feministką dziś, to różnisz od feminazistek tylko skalą działania. Dopominanie się tak zwanej równej płacy jest czystym feminazizmem gdyż godzi w wolność i rozum, i jest prostą drogą do lewackiej zagłady.
Nikt nie buduje waszego, tak zwanego "szklanego sufitu" dla ideologii, to czysta ekonomia, a czego wy się domagacie? Wyższej płacy! Czyli też ekonomii. I angażujecie w to ideologię! To może skończyć się tylko katastrofą. Chcesz zarabiać tyle co facet? Pracuj tak dobrze jak facet. Każdy pracodawca ocenia tylko efekty, a nie to co masz między nogami. A jeżeli rzeczywiście nie zapłaci tyle ile facetowi to z innych powodów, które wiążą mu ręce, jak na przykład kodeks pracy czy inne unijne regulacje.
Nie rozumiem skąd te pretensje ad personam, nigdzie nie napisałam czego się domagam, nie sprecyzowałam też o co mi chodziło z równą płacą. Był to skrót myślowy, którego użyłam nie chcąc się rozpisywać o polityce w temacie o pieprzonych czarodziejach w kosmosie. Kozła ofiarnego do rzucania lotkami poszukaj sobie na stronach politycznych, tutaj temat opiera się na kulturze. I chociaż ona też jest pośrednio związana z polityką (bo co nie jest), na pewno nie służy dyskusjom na tematy polityczne - to offtop. Co dalej, przepisy na mazurka?
Ale skoro już i tak odpisałam to i pociągnę offtop- nie doświadczyłam żadnej dyskryminacji finansowej ze względu na płeć, a jedyne specjalne traktowanie jakiego od państwa wymagam, jest związane z zajściem w ciążę ( i nie chodzi tu o żadne 500+). Feminizm natomiast nie jest wcale jakąś normą - może na zachodzie i w większości krajów wysoko rozwiniętych, ale przez to że w dzisiejszych czasach feminizm miesza się z seksizmem (stąd używam feminazizmu) tworzy się stos problemów. Jeden z nich, odczułam osobiście, na jednym z jakichś wieców politycznych, dotyczącego akurat wtedy problemu głównie kobiet. A więc więcej było w tłumie więcej kobiet niż mężczyzn, ale faceci również byli obecni. Na scenę wyszła przedstawicielka wiecu i po jakiejś dłuższej przemowie zaczęła skandować hasła, które zaczęły się jako hasła o solidarności ludzi, sprawiedliwości, przerodziły się w hasła o dyskryminacji kobiet, później natomiast zaczęły atakować pośrednio mężczyzn w ogóle.
Dialog opierający się na atakowaniu to wcale nie jest dialog, chociaż w interesie większości prasy i polityków jest sztucznie zaogniać różnice i budować między ludźmi demony, przez co wiecej czasu tracimy na szukaniu wrogów tam gdzie ich nie ma i kłótniach o drobiazgi.
Życzę większej życzliwości w wypowiedzi, wiem że jesteśmy tu trochę anonimowi, ale jeżeli chcesz pociągnąć dyskusję, a nie obrzucać się gniewem i oskarżeniami, polecam mniej wykrzykników i szufladkowania.
a czy gdyby w ten sam sposób jak Holdo zachowywał się facet to czy oceniałabyś go przez kwestie płci? nie może być tak, że dana postać zachowywała się w określony sposób bo taki nadano jej charakter? to tak jak z wypadkami samochodowymi: jeśli prowadził facet no to cóż albo pijany albo za szybko jechał albo no bo wypadki po prostu się zdarzają, natomiast gdy prowadzi kobieta to spowodowała wypadek "bo to baba"
Pewnie masz trochę racji, jednak nie oceniam tutaj samej Holdo przez kwestie płci. Chodzi o cały kontekst.
gdyby zgender-benderować cały wątek, gdzie Poe jest butną i ambitną zastępcą generała Organa, który to jest mądrym starszym panem przekazującym zastępstwo vice admirałowi Holdo, metroseksualnemu ziomkowi, który ustala jakieś plany i nie dopuszcza Poe do info, po czym dzieje się volta, Holdo strzela focha i nadal nie wjawia planu (a sobie gińcie) I wynikiem całej tej sytuacji jest morał o tym że Holdo nie chciał się tu okryć sławą bohatera, tylko uratować wszystkich dyskretnie (no, chyba chodziło o ostrożność przed szpiegami, co jest jedynym wyjaśnieniem jej dyskrecji w planach, chociaż prawdę mówiąc to też nie ma za grosz sensu), a Poe jest głupią karierowiczką która próbuje się wcisnąć w świat mądrych mężczyzn i na końcu zostaje skomentowana jako, "ale ma charakterek, babeczka co?" "No, lubię ją". Mogłoby chyba być uznane za seksistowskie, w zależności od scenariusza i reżyserii.
Ogólnie Jeśli chodzi o Holdo i cały jej wątek, to na początku kompletnie nie czułam tego jako jakiejś pseudo feministycznej propagandy, z tych oczywistych względów, że budowano ją na villaina
Wydaje mi się że, podobnie jak wiele innych scen w TLJ sam koncept nie był zły - ale reżyseria to wykręciła w taki nieciekawy sposób. Wystarczyłoby dodać wyraźniejszą postać męską w dowództwie i mielibyśmy bardziej motyw: "doświadczenie, rozsądek i wiek > młodzieńcza buta i bohaterowanie"
w tylu filmach są postaci męskie w dowództwie i nagle gdy pojawia się kobieca postać od razu jakoś to tylu widzom nie pasuje nie rozumiem zupełnie czemu; przecież wątek doświadczony dowódca-facet vs młody gniewny-facet jest mega oklepany, czemu nie można właśnie tego przełamać i dać kobietę? czy w filmach akcji jest akceptowana tylko Lara Croft (i to pewnie głównie ze względu na wygląd)?
i nie rozumiem co ma oznaczać "pseudo feministyczna propaganda"? Dodanie postaci kobiecych do dowództwa? po prostu wystarczy zaakceptować, że na różnych szczeblach mogą być zarówno kobiety jak i faceci i mogą być obdarzeni różnym charakterem
Rozumiem, że byłaby pani chętna na udział w wojnie? ;) To mężczyźni przecież biorą w niej udział najczęściej, a fakt że kobieta w nich nie uczestniczy to rodzaj przywileju wynikającego np. z biologicznie mniejszej siły, dla której to zadanie mogłoby być o wiele trudniejsze. (tak, kobiety są z reguły słabsze fizycznie, to jest prawda)
Więcej pytań nie mam. Gwiezdne wojny nie bez powodu były nazywane typowo męskim uniwersum. Oczywiście kobiety też to lubią, ale licząc po znajomych raczej w dużej mniejszości. Brakuje mi silnego męskiego bohatera w tym filmie, a jedyny który jest do tego zdolny, znaczy Poe, koniecznie musi być pokazany jako zagrożenie dla misji, szalony itd. słabe. W ogóle poza Finnem, żaden facet nie jest dobry. xd Film owszem jest propagandą, propaguje coś w końcu, pozytywne wartości to czy negatywne? Mniejsza o to. Ale propaguje. I nie tylko feminizm, a co więcej? Ten film nawet tym być nie potrafi. Okazuje się, rządy kobiet w Ruchu Oporu doprowadziły do tego, że ostatecznie ich liczba mieści się na Sokole. Brawo!!! Ostatni Jedi w rozrachunku wypada na film antyfeministyczny. A takim być nie zamierzał. :)
kobiety biorą udział w wojnie (wystarczy chociażby popatrzeć na te, które walczą na Bliskim Wschodzie z państwem islamskim), zresztą jeśli wojna dotyka danego terytorium to nie wybiera i każdy musi się bronić; poza tym czemu obecność kosmitów jest ok a kobiet nie? tylko Leia ma tam prawo bytu?
Świetne odpowiedzi.
Jak facet jest przedstawiony źle na każdym kroku, to jest dobrze.
Bo przecież, nic po za słabymi odpowiedziami, "wy jesteście gorsi" nie napisałaś.
Bo przecież, kobiety są idealne, a faceci są źli. Jak pokaże się bohaterkę głupią, to seksizm, jak pokaże się głupiego bohatera to jest okej. Jak kobiety w telewizjach śniadaniowych śmieją się z mężczyzn to jest okej....
Ale takie już są seksistki.
Wiesz. Wg mnie w kinematografii jest miejsce zarówno dla mądrych i głupich facetów jak i mądrych i głupich kobiet. Problem z tym, że Hollywood nasączone ideologicznie neomarksizmem propaguje głupich mężczyzn i mądre kobiety, bo tak ma być i już. Nie tylko z tym jest problem. Osobiście jako tako cenię Marvela za to, że w fabule nie wtapia podprogowych przekazów lewicowych, a jest zwyczajną rozrywką. Jedyny problem to zmiana białych postaci na czarne, ale to mi tak nie przeszkadza. Do Samuela jako Fure'go się już przyzwyczaiłem.
Powiedz to Elinor, to ona jest jedną z tych, dla których przekaz "facet to zero, kobiety są idealne", jest w pożądku.
napisz proszę, w którym miejscu napisałam, że "kobiety są idealne, a faceci są źli", bo z tego co widzę to nie umiesz czytać ze zrozumieniem
A czy murze to pisać ?
Przecież to ty na stwierdzenie "kobiety są idealne, faceci to zera wg Star Wars" zaczęłaś pisać o czymś zupełnie inny.
Więc wniosek jest prosty.
Pasuje ci myśl "kobiety > mężczyźni". Zamiast dyskutować o tematyce tematu, wolisz przejść na coś innego. Ubóstwiasz tezę o wyższości kobiet, tak więc nie masz pretensji, gdy płeć męska jest przedstawiona jako ta gorsza.
Odpowiedziałem w twoim stylu na twoje wypociny, nie masz żadnego kontrargumentu więc stosujesz odwołania do czegoś innego.
To jest aż nad to logiczne. Jak wy dyskusji o PiS ktoś zacznie gadać, że PO jest gorsze, to jest to zwykła zamiana tematu oraz potwierdzenie braku argumentów.
lol dwa razy napisałam, że powinno się zwracać uwagę na charakter jakim daną postać obdarzono a nie na płeć, także doszukujesz się tego, czego nie ma w moich wypowiedziach i do tego do dyskusji o "Gwiezdnych Wojnach" mieszasz partie polityczne... także widzę, że masz jakieś dziwne obsesje, nie mówiąc już o tym, że przydałby ci się słownik ortograficzny
Słabo próbujesz się wybronić...
To ty od samego początku, twoim jedynym argumentem jest to, że "a faceci tamto". I nic tego nie zmieni.
Ale czy można spodziewać się czegoś inteligentnego po osobie która zmienia temat na ortografie i partie polityczne...
To ty zwracasz uwagę, na płeć bohatera, szczególnie jeśli mężczyzna jest przedstawiany tak o kobietach tak, pasuje ci niższość mężczyzn w filmach.
Usilnie zamieniasz temat z "perfekcyjne kobiety i beznadziejni faceci w GW" na to jak to podobno wiecznie kobiety są "źle przedstawiane". Zmieniasz temat co potwierdza w.w fakt.
"Masz problem bo gadają źle o uchodźcach i nie masz argumentu ? Zacznij gadać o rasizmie".
Tak to wygląda.
Ale tak to już jest, nie ma argumentów, to zmienia się temat.
W wypowiedziach powyżej też nie ma nic o tym, jak to faceci dostają lesze role, ale ty się na to uwzięłaś, bo stwierdzenie faktu o tym, jak to w GW, kobiety są na każdym kroku lepsze, ci nie pasuje, można tylko po facetach jechać.
P.S. Jak nie zauważyłaś, że to porównanie, to faktycznie, masz niski poziom inteligencji.
hahaha w dalszym ciągu czekam aż pokażesz w której wypowiedzi stwierdziłam, że "pasuje mi niższość mężczyzn w filmach" oraz że "wiecznie kobiety są "źle przedstawiane"" i gdzie piszę, że "tylko po facetach można jechać"; przypominam, że to ty zacząłeś pisać o partiach politycznych, do tego teraz wplatasz jeszcze uchodźców, także zgodnie z twoją wypowiedzią powyżej nie można się niczego inteligentnego po tobie spodziewać :D ale bardzo się ubawiłam tą konwersacją, także dziękuję :D
Pasuje ci to... ale skoro nie zrozumiałaś tego co napisałem...
Zresztą, skoro nie rozumiesz pojęcia "porównanie". To faktycznie, poziom inteligencji wysoki.... ~ironia, bo pewnie nie zczaiłaś. Ale takie typy jak ty już tak mają.
Najprostsze porównanie, i nie wie co to...
Żałosne.
Przypomnę ci, że to ty pisałaś tylko i wyłącznie o tym, jak to kobiety mają źle.
"a czy gdyby w ten sam sposób jak Holdo zachowywał się facet to czy oceniałabyś go przez kwestie płci? nie może być tak, że dana postać zachowywała się w określony sposób bo taki nadano jej charakter? to tak jak z wypadkami samochodowymi: jeśli prowadził facet no to cóż albo pijany albo za szybko jechał albo no bo wypadki po prostu się zdarzają, natomiast gdy prowadzi kobieta to spowodowała wypadek "bo to baba""
Jedyne co potrafiłaś napisać to to, że kobiety tamto, ale zupełnie gdzieś masz tematykę w dyskusji.
W takim razie wniosek jest prosty, skoro tak zamieniasz temat.
To co było przetoczone wyżej ci pasuje.
To trochę wyjaśnia dlaczego czułam jakby Elinor w ogóle nie czytała moich argumentów.