Myślę, że film najtrafniej opisze: Avengersy w uniwersum SW. Han Solo ratuje film. Za dużo niepotrzebnego CGI, pierwsza bitwa na Jakku bardzo dobra. Przypomina mi 4tą część, tylko że ze słabym, niepotrzebnym cgi i kilkoma kiczowatymi wstawkami (darcie ryja JEAAA ŁUHUUU FAK JEE!!!!) Absurdem jest też Rey Superhero, okazuje się że mimo braku szkolenia i jakiejkolwiek wiedzy o mocy czy Jedi pokonuje Lorda Sith. Jest przedstawiona jak jakiś Jezus Chrystus.
Nagraj film SF bez efektów, z tego co wiadomo jest dużo klasycznych efektów, widać to na trailerach i materiałach z planu, a na CGI nikt jeszcze nie narzekał + co widać także po trailerach słabe ono nie jest...
Widziałeś? Nie!
Więc, się nie wypowiadaj fanboju. Cgi jest zdecydowanie za dużo i jest niepotrzebne, najlepsze były rozwalające się ściany na tle szturmowcow, ktore wygladaly jak z plasteliny.
Nie jestem fanbojem koleś, Widać na samych trailerach że CGI jest bardzo dobre. Co do klasycznech efektów, doradzam zainteresować się materiałami z produkcji - sporo klasycyzmu. Powiem Ci tak, CGI było używane w klasycznej trylogii, nie lubię takich jak ty, myślisz że bez CGI dało by się zrobić wybuch np. Gwiazdy Śmierci w takiej jakości jaką widzimy? Czy bez CGI mielibyśmy sceny w kosmosie? Bitwy myśliwców? Wątpię... Jak nie ma czego się czepić to tego czego nikt się nie czepia.
A co tu oglądać trzeba, wystarczy włączyć trailer i już widać że efekty są na bardzo wysokim poziomie. Do nazywania mnie fanbojem to też trochę przesadziłeś, jestem fanem ale nie piszę że "matko boska jak mogłeś dać niską ocenę, spłoń, zgiń, nieczysty..." Nie, ja tylko piszę że wiem że CGI jest ale nie jest słabe i nie ma go tyle co, np. w hobbicie.
Już gdzieś niżej wyjaśniałem, że chodzi mi o to, że czasami jest tego CGI za dużo i jest ono w niektórych momentach niepotrzebne. Wybuch Gwiazdy Śmierci akurat mi się podobał, głównie chodzi mi o za dużo CGI w scenach walki, za duzo rzeczy wtedy wybuchalo, rozwalalo sie itd. (np bitwa na tej "zielonej" planecie)
Hobbit to była w ogóle masakra.
Mi bardziej skojarzył się film ze Strażnikami Galatyki niż z Avengersami, ale pewnym jest, że zaczerpneli sporo z odnoszącej sukcesy strategii Marvela.
Nie mam żadnych zastrzeżeń co do efektów specjalnych.
Co do ostatniej kwestii, to muszę ją sobie dodatkowo tłumaczyć by miała jakiś sens. Na podstawie wizji Rey wysnułem teorię, że jako mała dziewczynka brała ona udział w naukach Jedi i gdy poczuła w sobie Moc, to te nauki do niej powróciły. Natomiast obrażenia Kylo Rena po strzale z kuszy Chewiego (której potęga była w filmie wielokrotnie pokazywana) było dużo bardziej dotkliwe niż te kilka kropel krwi sugerowało.
Już w ciul z tym CGI, aktorzy byli dobrze dobrani, muzka też była dobra, ale fabuła to była jakaś masakra, pierwsza połowa była bardzo dobra, ale potem niepotrzebnie dali tę cała gwiazdę śmierci ZNOWU ze słabym punktem.
Co do strażników galaktyki - racja, też o nich myślałem, chociaż nie było aż tak źle.
Wrzucenie Gwiazdy Śmierci do tego filmu było kompletnie bezsensowne. Obawa (strach) w tym filmie powinien polegać na tym, że First Order może dotrzeć do Luke przed Rebeliantami i go zabić.
Motyw ze straszną bronią był świetny, ale znowu jakiś słaby punkt i powtórka z poprzednich filmów. Do tego lądowanie na planecie z prędkością światła - no po prostu koniec.
Typ nie był lordem. lordem jest ten stwór na tronie. A Rey mogła być na szkoleniu u Luka za dzieciaka i wszystko do niej wróciło razem z mocą. Słabe CGI ? Nominacja do oscara za efekty specjalne poleci na pewno, no chyba że oglądałeś jakąś kamerkę w kinie 240p to wtedy może wydać się słabe
Właśnie gdy było mało CGI, to było świetne, ale czasami po prostu dawali za dużo zbędnych efektów. Aha, a czemu myślisz, że MOGŁA? Typowa postawa fanboya slabiutkich filmow akcji pokroju avengers - to nie wina tworcow, że jest słaby, tylko twoja, bo ci się nie podoba. A tych domyśłów o treningu nie będę nawet komentować, bo tego nie było w filmie. A lordem jest przecież każdy Sith. Film był słabiutki i tyle, maks to 7/10, fabuła kuleje, zrzynka z nowej nadzieji.
Te domysły o treningu biorą się z dwóch elementów podanych w filmie. Pierwszym było wspomnienie przez Hana, że Luke nauczał przyszłych Jedi a drugim była wizja Rey.
Luke jej nie trenowal, bo przeciez cale zycie spedzila na Jakku i nie wiedziala NIC o Jedi i Mocy. Tak wiec nie wiem po co wymyslac takie bzdurne wyjasnienia absurdow filmu.
Nie wiemy nic o jej rodzicach. Jeśli była obecna przy nauczaniu Jedi kiedy miała 2-3 latka to mogła to mogła to wyprzeć z pamięci, zwłaszcza po dramatycznych przeżyciach pokazanych w wizji.
Ciężko byłoby inaczej uzasadnić sam fakt tych wizji, jeśli nie miała nic wspólnego z Lukiem.
Tak, tak, tłumacz sobie nieudolność twórców.
A wizje miała, bo została "natchnięta" przez moc.
I skończcie już z tymi bezsensownymi teoriami, bo tego nie było w filmie, to tak samo jakbym ja użył argumentu, że film jest słaby, bo trwał 5 minut, chociaż tak nie jest, ale przecież mógłby tyle trwać.
Przyznaję, że są naciągane, ale nie są one bezpodstawne. Dowiemy się za dwa lata czy zostaną potwierdzone przez twórców czy nie.
Ale w filmie miała inną broń opanowaną do perfekcji. Blok i atak. W tej walce zastąpił ją miecz. A walka była na miecze. Czysta szermierka poprzedzoną wojną psychologiczną. Kylo boi się, że nigdy nie będzie jak Vader i wie, że Rey wie o tym.
Stara trylogia miała więcej bzdur, nie poczułeś baśniowego klimatu i marudzisz :)
Tak, ale stara trylogia miała świetną, wciągającą fabułę i postacie z którymi można się utożsamiać i je lubić, nie zaprzeczała tak bardzo sobie, Luke był słaby, Obi był dobry, ale i tak przegrał z Vaderem, a tutaj mamy murzyna, który był woźnym w woju i najpierw jest kreowany na nieporadnego, nie potrafiacego zabic, a potem sieka równo swoich kolegów, Reye, która całe życie siedziała na jednej planecie licząc na powrót rodziców, a wystarczyło kilka sekund, żeby ją przekonać do opuszczenia Jakku i okazuje się, że potrafi używać Mocy praktycznie jak Luke po zakonczeniu treningu, mimo że nic o nic nie wiedziała o niej i Jedi. No i Kylo Ren, który potrafi zatrzymać cholerny LASER, czytać w myślach, używać telekinezy, a na koniec nie potrafi pokonać nooba.
W ogóle po co on pukał się w ten pas? To był jakiś rytuał bojowy, czy co?
Zgadzam się z twoją wypowiedzią, a co do tego uderzania się w pas - tam pewnie został postrzelony, i chciał pobudzić ból, żeby go zamienić w nienawiść. Brakowało tylko, żeby jego oczy zmieniły kolor na żółty :)
Ale naprawdę, dali tą całą dziewczynkę, która mogła być sobie silna mocą, ale bez treningu nie powinna być w stanie oprzeć się czytaniu w myślach, a tym bardziej CZYTANIU w cudzych, już o końcowej walce nie wspominając. Podsumowując, dali nowych, beznadziejnych "dobrych" bohaterów (gdzie już wciskają romans w stylu zmierzchu), do tego potężnych "złych" bohaterów, ale przecież "źli" nie mogą wygrywać i to już na samym początku! Scenariusz jest beznadziejny od drugiej połowy filmu.
"a tutaj mamy murzyna, który był woźnym w woju i najpierw jest kreowany na nieporadnego, nie potrafiącego zabić, a potem sieka równo swoich kolegów" - przecież on nie potrafił zabić niewinnego człowieka i nienawidził Nowego Porządku
"Rey, która całe życie siedziała na jednej planecie licząc na powrót rodziców, a wystarczyło kilka sekund, żeby ją przekonać do opuszczenia Jakku i okazuje się, że potrafi używać Mocy praktycznie jak Luke po zakończeniu treningu, mimo że nic o nic nie wiedziała o niej i Jedi." - Luke też początkowo nie wiedział nic o mocy a parę minut później odbijał mieczem świetlnym lasery małego latającego droida i to nie patrząc, W filmie jasno widać, że kiedy Rey zajrzała Kylo do głowy, wpoiła sobie z jego umysłu posługiwanie się mocą etc. Poza tym, już wcześniej mistrzowsko posługiwała się bronią do walki wręcz, akurat kijem, ale było widać, że wymiata w takich kwestiach poza tym Kylo dostał postrzał od potężnej kuszy Chewiego co dodatkowo było pokazywane kilkukrotnie (kapiąca krew)
"No i Kylo Ren, który potrafi zatrzymać cholerny LASER, czytać w myślach, używać telekinezy, a na koniec nie potrafi pokonać nooba." - zaraz wyskoczę z siebie i stanę obok, wyjaśniłem to wcześniej
Wcale nie są bzdurne, jak na siebie na końcu patrzą Luke i Rey ciężko wyczytać co tak naprawdę siedzi im w głowach, może właśnie jest to spotkanie po latach? Skoro moc potrafi wyciągać wspomnienia z innych to dlaczego by nie mogła też ich blokować? Dalsze części nam wszystko wyjaśnią mam nadzieję.
Jeżeli ciągle obowiązuje zasada dwóch, Zasada Bane'a to obydwaj są Lordami Sithów.
"Dwóch zawsze ich jest. Nie mniej, nie więcej. Mistrz i uczeń"
nigdzie, ale też nigdzie nie było powiedziane, że nim nie jest...
Nie wiadomo czy dalej obowiązuje zasada dwóch...