Czekałem z niecierpliwością na seans i trochę się zawiodłem. Casting wg mnie przeprowadzony dość słabo - Kylo, który od początku wydawał się być niezłym "badassem" po ściągnięciu maski czar totalnie pryska.. (rozumiem tą całą teorię o byciu rozchwianym emocjonalnie itp ale błagam, koleś wygląda jakby dopiero co miał trądzik). Postać Finna - jego osoba kompletnie nie pasowała mi do uniwersum gwiezdnych wojen. Koleś wygląda w każdej scenie jakby nie miał pojęcia co w danej chwili robi + co chwile jest autorem jakiejś wymuszonej sceny która ma wywołać śmiech u widza. Kolejną rzeczą która mnie wkurzyła było.. (proszę mnie nie posądzać o szowinizm) zrobienie z laski głównego bohatera (jedi). Nie mam nic do ról żeńskich w takich filmach ale wg mnie mogli zostać przy tym co było - jedi są faceci i kropka. Poza tym nie bardzo podobało mi się że jej przemiana następowała tak gwałtownie. Nagle laska bez żadnego treningu wojuje mieczem świetlnym jak wprawiona Jedi i jeszcze po usłyszeniu od czarnego charakteru wzmianki o mocy w przeciągu kilku chwil znajduje w sobie moc i łoi go jak dziecko. Ale żeby nie było że tylko narzekam to cała reszta na +, spotkania ze starymi bohaterami, muzyka, EFEKTY specjalne (rewelacja) i ogólny klimat starych dobrych gwiezdnych wojen :)