Miałem kilka lat gdy pierwszy raz w publicznej telewizji w latach 80 pojawiły się Gwiezdne...Stara trylogia nagrana na jedną kasetę w trybie LP była katowana przeze mnie tysiące jak nie miliony razy do tego stopnia, że taśma VHS była przezroczysta...Nowe/stare części nie wzbudziły we mnie takiego entuzjazmu. Fajnie było obejrzeć początki całej historii, ale jednak clue tej historii było i tak wszystkim znane. Jakkolwiek sympatyczny nie byłby mały Anakin i tak było wiadomo, że stanie się Vader'em. Przyszłość była zatem oczywista, scenariusz nie mógł zaskoczyć. Jedyne co mogło się podobać to rozmach i efekty specjalne.
Długo się zastanawiałem czy iść na premierę nowej części sagi. Poszedłem......
Nie uwierzę, że prawdziwy fan starej trylogii nie utonął w fabule i szczegółach "Przebudzenia" - tak wiele elementów przypomina, że jest to kontynuacja "Powrotu Jedi", że w niejednym momencie łza w oku się kręci. Wraki starych niszczycieli imperium rozrzucone po Jakku to nic w porównaniu z wyczynami Falcona Millenium. Czy znasz czy nie znasz...czy na widok tego statku przechodzą Ci ciarki po pleacach...czy po prostu jest to latająca kupa złomu - Abrams i jego ekipa tak nakręcili sceny walk (zarówno tych powietrznych jak i na miecze świetlne), że ręce same składały mi się do braw w trakcie seansu.
Krytycy znajdą się zawsze. Ja jako fan starej trylogii po obejrzeniu "Star Wars - Force Awakens" na koniec napiszę krótko :
Chapeau bas !!!