To już nawet nie o "Gwiezdne Wojny" chodzi. Generalnie mam wrażenie, że funkcjonuje jakiś odgórny ukaz, by odpowiedni procent postaci, które są w jakikolwiek sposób aktywne/decyzyjne/groźne/budzące zainteresowanie był płci żeńskiej i reprezentował wszystkie trzy rasy.
Pewnie ten cały nowy imperialny Porządek nie dostałby ulg podatkowych, gdyby nie zaczął rekrutować pań na stanowiska oficerskie.
W części trzeciej TIE fighterami będą latali piloci z PEFRONU. I dobrze. Niech świat wariuje dalej.