Byłem jeszcze drugi raz w kinie by wszystko dokładniej przemyśleć i ocenić. 
 
Jest parę minusów, ale to pozytywne aspekty tutaj przewyższają. Po 1, o dziwo, Finn, którego tak się obawiałem wyszedł całkiem nieźle. Spodziewałem się totalnej klapy z jego strony. Po 2, Gwiazda Śmierci (no ile razy można ją niszczyć..). Po 3, Kylo Ren, ale tutaj wyłącznie jego wygląd oraz charakter bycia. Chciałem te przyczepić się do tego jego "nieogarnięcia" emocjonalnego, ale ktoś dobrze zauważył, ze został tutaj wspomniany motyw ze strachem i ciemnej strony mocy. Właśnie Rey to wypomniała Renowi, więc tłumaczy to jego zachowanie (Strach to ciemna strona Mocy. Strach wiedzie do gniewu, gniew do nienawiści, nienawiść prowadzi do cierpienia). No a dodatkowo wychował się po jasnej stronie mocy.. No ale na prawdę mógł chociaż nie zdejmować tej maski :D. I jeszcze innej już mniej ważne szczególiki. 
To tyle jeśli chodzi o wady. 
Efekty specjalne, muzyka, walki powietrzne i w kosmosie (tutaj na prawdę było czuć klimat GW), końcowa walka (o tym niżej), parę postaci i humor znacznie podwyżyły ocenę. 
Co do tej walki, to zauważyłem taki mały hejt na Rey. (Za łatwo pokonała Rena; niemożliwe; umiejętności z dupy wzięte). Rey jest po prostu urodzonym mistrzem. Mało mieliśmy takich osób w uniwersum GW? Osób silnie wrażliwych na moc? Np. taki Anakin Skywalker. Nawet sam tytuł wskazuje, "Przebudzenie Mocy". Rey właśnie doznała owego przebudzenie i w głównej mierze to o niej jest ten film. 
Jeszcze jedna ważna sprawa. Dużo osób narzeka na to, że za mało widzieliśmy Luka i że jest dużo nierozwiązanych spraw. Pamiętajmy jednakże, że będą jeszcze co najmniej 2 nowe części GW, które na 99%, będą kontynuacją wydarzeń Przebudzenia Mocy i na pewno zobaczymy Luka, rozwiążą się pewne wydarzenie i zobaczymy na nie z innej perspektywy. Ten film nie wolno traktować jako jednostkę, ale jako część zwartego cyklu, będzie nam serwowany w najbliższych latach. Mam nadzieję, że będzie to kolejna trylogia. 
No to tyle. 
A jeszcze jedno. Tak w sumie to brakowało mi tylko uwielbianego soundtracka "Imperial March"...chociaż Imperium już nie ma, no ale może się nazywać "New Order March" :D 
własnie wrócilem z kina i wydaje mi sie ze ta czesc to taki hold dla pierwotnej trylogii choc jest troszku nowych smaczyków. 
Przedewszystkim czarny charakter na wielki plus pokazal ze cos pod maska tez ma . 
Do starej ekipy nie ma się o co przyczepic bo grali swoje a nowy duet nie jest taki zły. 
Nie bede walic spoilerów bo nie o to tu lazi ani nie bede filmu hejtowac bo nie mam za co z chcecia pójde do kina na nastepne czesci bo kazdy fan i tak znajdzie moc:)