Jakieś uzasadnienie? Właśnie wróciłem z kina i, prawda, mam nieco mieszane uczucia, ale nie nazwałbym tego porażką.

Wszystkiego za dużo i jednocześnie za mało, powielenie wszystkiego co już było w poprzednich epizodach, tragiczny czarny charakter, zbyt duże przeskoki i uproszczenia w opowiadanej historii.
A scena śmierci to chyba komedia.

Jak sobie zyczysz. Jeszcze raz mały robocik ląduje na pustynnej planecie. Jeszcze raz rebelia, mimo wielkiego zwycięstwa w części 6 znowu jest smutna, mała i zagrożona anihilacja. Jeszcze raz trzeba zniszczyć jeszcze większą gwiazdę śmierci (ile razy do h..ja panka można wysadzac gwiazdę śmierci?). First order zachowuje sie jak banda hitlerowcow. Film obfituje w wątki humorystyczne graniczące z parodią przeplatane dolujacymi scenami np han solo brutalnie, bez wyjasnienia zamordowany przez swojego syna. Syn ten ktory ma byc następcą Vadera dwukrotnie płacze w tym filmie na boga. W przerwie między kolejnymi nawrotami depresji i autoagresji walczy swoim niepraktycznym mieczem świetlnym z całkowicie zielona młoda dziewczyna. Najpierw oferuje jej że ją wyszkoli w ciemnej stronie tylko po to żeby mu skopala tyłek minutę później wymachujac mieczem świetlnym jak kijem od szczotki. Wracajac do jego miecza. Powiesz mi jak on sobie w czasie walki nie odciął nim własnej dłoni? Obsada jest slaba z szympansem boyega na czele - na prawde sie zmartwilem ze nie zginal w tej czesci. Jest oczywiście trochę plusów. Całkiem fajny zestaw nowych postaci, mieszkańców galaktyki i robotów. Świetne sceny batalistyczne, pejzaże, gadżety, ujęcia itd ale ogólnie porazka. Za kilka dni hardkorowi fani zmieszana go z g..nem. Disney zapłacił 4mld dolcow za prawa do serii a za tydzień kina będą puste. Porazka