Uwaga, poniższy wątek nie ma celu obrażenia żadnego forumowicza filmwebu. Proszę potraktować go z przymrużeniem oka :)
Otóż dla niewtajemniczonych mamy takie grupy internetowego społeczeństwa filmowego, krytykującego Przebudzenie Mocy:
Zajadli sentymentaliści - kochają starą trylogię SW. Ale wszystko co nowe trzeba stłamsić w zarodku. Mylą dzieło z sentymentem. Mają wrażenie, że stara trylogia jest boskim stworzeniem i nic jej nie dorówna, ale w rzeczywistości bardziej tęsknią za emocjami dzieciństwa bądź tamtych czasów, w których te filmy oglądali. To czysta nostalgia.
Płaczki - wywalają żale pod tematem Przebudzenia Mocy. Ciężka grupa - nie wiadomo czego oczekiwali, ale co by nie dostali - i tak będzie źle. Najprawdopodobniej tej grupie Nowa Trylogia też nie może się podobać.
Wyznawcy Rozrzeszonego Uniwersum - Prawdziwa sekta. Podgrupa Płaczków. Płaczą dlatego, że nie zgadza im się fabuła z Uniwersum, stworzonym w książkach i grach. No tak, lepiej było czerpać ze stworzonej już fabuły, aby widzowie wiedzieli o czym będzie film na rok przed premierą.
Profesjonalni Krytycy - krytykują każdy "duży film" próbując udowodnić innym, jakimi to oni są znawcami kinematografii. A więc i Przebudzenie Mocy znalazło się na ich celowniku. Zakładanie takich negatywnych tematów przy popularnych filmach pomaga im zwrócić na siebie uwagę. Jakby chcieli zostać w przyszłości profesjonalnymi krytykami - ale to tylko wrażenie, bo poza internetem w ogóle ich to nie interesuje. Mam wrażenie, że chodzą do kina z notesem, na którym na bieżąco zapisują wszystkie niedoskonałości, począwszy od krzywych napisów początkowych.
Hejterzy - no cóż, wiadomo - krytykują bo muszą się wyżyć. Nieudane życie przekłada się na nienawiść szerzoną w Internecie. Trzeba zbesztać wszystko co jest fajne. Zazwyczaj nie używają mądrych słów - ale zdarzają się wyjątki...trzeba uważać.
Pseudofani - Otóż kochają gwiezdne wojny i nawet zbierali TAZO z chipsów Lays w latach 90-tych. Teraz są zawiedzeni, spotykają się z Płaczkami, piją wspólnie cydr jabłkowy i razem wylewają swoje żale. Nie podoba im się, wszystko jest źle. Ale są fanami, ciągle to powtarzają - jestem fanem Gwiezdnych Wojen, chociaż w ogóle mi się nie podobają! Czyli jestem półfanem! A może półmózgiem?
Fabularyści - Grupa nie wielka, ale niebezpieczna bo odporna na wiedzę. Nie zgadza im się fabuła z Uniwersum FIlmowym. Główne zarzuty to między innymi:Kylo Ren za słaby, fabuła to "kalka" Nowej Nadziei, broń Porządku zbyt potężna i inne takie.
Pozostaje takim życzyć obejrzenia jeszcze raz albo dwa całą sagę a potem sprawnego zespolenia samotnych neuronów.
Efekciarze - Kochają się w efektach specjalnych Nowej Trylogii. Wszystko takie gładkie czyste, świecące. Walki na miecze świetlne, w której ostrze miecza tak szybko miga przed ekranem, że nie wiadomo co się dzieje (walka Obi-Wan vs Anakin)- jest przepiękne. A najlepsze animacje otrzymali Jar Jar, Watto i Grubas z tyłkiem na wierzchu z którym rozmawiał OBI-Wan (zabijcie mnie, nie wiem jak miał na imię). A tu co ? Znowu maski, makiety, manekiny, wszystko takie brudne, potargane...zapomnieli wykorzystać komputer do kręcenia filmu. Hm zaraz zaraz, czy w ogóle jest taka grupa ? :)
Dywersanci - najbardziej absurdalna grupa. Próbują obalić Przebudzenie Mocy. Nie uznają go. Bardzo dobrze, niech jeszcze wywieszą swoją flagę, wprowadzą nową walutę i ogłoszą suwerenność. Nie będą musieli płacić podatków.
Ich główne motto to: O Wielki Lucasie, kiedy nakręcisz 7 część ?
wyręczę cię
Fanatycy - ludzie broniący fanatycznie film specjalizacja u agentów z numerem 9 :)
Nie wtykaj kinola tam gdzie nie trzeba. Jeśli pan szanowny nillvo bawi się w analityka, to niech nie robi tego po łebkach. Czekam.
Mnie najbardziej denerwują ludzie podważający sens finałowej walki. Mimo, iż podczas filmu jasno jest powiedziane, że Kylo Ren ma złapać Rey a nie zabić...nic do nich nie dociera. Nadal się upierają, dlaczego on taki słaby i jej nie zabił...
Naprawdę, jak już się chcą czepiać to niech się czepiają, że to kalka Vader vs Luke, gdzie ten chciał też go przeciągnąć na złą stronę mocy...ale czepianie się tego, że jest po prostu słaby jest żenujące. To samo z tym Finnem, Kylo się z nim bawi, a jak Finnowi udaje się trafić, to po chwili jest jego koniec. Skoro Kylo jest taki słaby, to czemu Finn po pierwszym trafieniu nie przejmuje kontroli nad walką i nie zadaje kolejnych ciosów ? Dlaczego po chwili jest po nim i jest przypalany mieczem ? Po prostu po trafieniu Kylo Ren potraktował walkę serio i po chwili Finn był już skończony.
Dla mnie ludzie co tego nie rozumieją to jakaś toporna sekta. Kylo Ren dostaje jasne polecenie by Rey przyprowadzić żywą. A miałby wedle "fanów" ją zabić, bo tak oni by chcieli. Bezsens.
Dobry tekst, ale czekam na ripostę drugiej strony konfliktu. Czyli tych co najchętniej oceniliby Przebudzenie Mocy na 11/10.
dobra to może ja :)
daję 11/10
"każdy kto daje mniej niż 10 jest hejterem i trollem" hehe ;D
No niestety tak jest. Trafne uwagi. Jest tu paru ludzi ktorzy mowia i pisza z rozwaga. Reszta jak wyżej.
Mnie denerwują ludzie piszący że Snoke to ciota z hologramu. Ocenianie postaci po kilku chwilach. W dodatku pod narzekaniem na tą postać zawsze piszą że Imperator koks, jednocześnie zapominają jaki był występ Imperatora w Imperium Kontratakuje.
dodam"fani Disneya"-czyli ty,czyli "ślepo zapatrzeni,niezbyt wymagający zjadacze wszystkiego z logo star wars nawet jak to coś jest do dupy"...bantha poodoo
O, no to powstaje automatycznie grupa "antyfani Disneya" - nie obejrzeli dokładnie filmu, bo cały czas czekali na piosenkę, którą mogliby wyśmiać, niektórzy twierdzą, że w scenie pojmania Rey, za drzewami można dopatrzeć się Pocahontas. Ostatecznie zawiedzeni filmem, bo nie widać, jakoby był stworzony przez Disneya, czują się rozdarci i zagubieni.
A tak naprawdę to są tylko 2 grupy - jedni, którym się podobało i drudzy, którym nie, niezależnie od powodów jakie sobie znaleźli i wszelkie dyskusje na ten temat są zupełnie bezsensowne. Jedyna przewaga pierwszych nad drugimi, jest taka, że się dobrze bawili i nie mają na co narzekać. ;)
więcej niż ty. A co to ma do rzeczy ? czy jestem fanem Pottera ? jestem fanem LOTRA starych Star Wars Ojca chrzestnego i wielu innych filmów, nie widzę sensu twojego pytania :)
nie wiem jak wy,ale ja idę pośmigać moim mieczem świetlnym za 3000 pln z crystal focus,i RGB led-a wy siedzcie tutaj :D:D narazie
Jesteś męczennikiem. Film Ci się nie podoba, ale uporczywie na niego chodzisz, pewnie do tej pory byłeś już z 6 razy :)
Scena walki VADERA z Kenobim na Mustafar jest przepiękna bo nagrywana w czasie rzeczywistym. Jeśli nie mogłeś nadążyć wzrokiem to tylko potwierdza kunszt i mistrzostwo wielomiesięcznych treningów Christensena i McGregora.
To akurat tylko moje zdanie, ale najlepsze sceny walki były robione do 1 części, gdzie widać było, że aktorzy/dublerzy rzeczywiście trzaskali się patykami, według ustalonej choreografii i wyglądało to realistycznie. Natomiast później... 90-letni Christopher Lee robiący salta albo Yoda vs Sidious cali w CGI... to (i gry stylu The Force Unleashed) wypaczyło moim zdaniem klimat walk na miecze świetlne. Z drugiej strony nie dziwię się, że ludzie oczekiwali takiego pojedynku w 7 części, skoro zostali do tego przyzwyczajeni, ja preferuję jednak taką niezdarną bójkę dwójki młodych adeptów. ;)
Zgodzę się z Tobą. Walka Sidiousa z Jodą była brzydka. Pisząc brzydka mam oczywiście na myśli rażące użycie technik komputerowych. Z nowej trylogii przypadła mi do gustu tylko pojedynek Kenobi-Jinn-Maul :)
Podpisuje się pod tym wszystkimi możliwymi kończynami. "Im film jest większym hitem, tym ma więcej krytyków" (a zwłaszcza na Filmwebie).
Uśmiałam się :D. Celnie podsumowujesz :). Są jeszcze tacy co to zakładają po dwa tematy. Nie wiem czy to w celu zwrócenia na siebie uwagi, chęci przekazania swojej oświeconej wiedzy czy zrobienia sztucznego tłoku dla tematów negatywnych, ale są.