Bardzo bym się zdziwił, gdyby Luke był po ciemniej stronie. To byłaby w sumie herezja wobec oryginalnej trylogii, zabicie Imperatora i nawrócenie się Anakina w obecności syna poszłoby na marne... Cała oryginalna trylogia wtedy straciła by sens. Jeżeli znowu obejrzę OT, to będzie dziwne, że postać którą zawsze uważałem za "najczystszą" etycznie z wszystkich bohaterów, po zabiciu Imperatora i pomocy ojcu w nawróceniu się, nagle sama staje się sithem, to byłoby naprawdę słabe. Patrzeć na Luke'a nie jako nadzieję jasnej strony mocy, ale jako jej zgubę w dalekiej przyszłości (jeżeli zostanie Sithem czy kimś takim).
Ktoś z liczących się bohaterów musi zginąć, taka jest "tradycja" star wars, że ktoś ginie w pierwszej części kolejnej trylogii, zazwyczaj to jest mentor głównej postaci, skoro Luke jest tu nieobecny przez większość fabuły, to rolę mentora przejął Solo, który pożegna się z widzami w tym filmie. Wielki powrót Wielkiej Trójki, i prawdopodobnie najlepsze jednocześnie i ostateczne pożegnanie z rolą dla Forda.
Ujęcia są trochę nie "starwarsowe". Kamera raczej była statyczna, jesli dobrze pamiętam, a tutaj biega i kręci się wokół bohaterów w taki typowo dynamiczno-blockbusterowy sposób. stara trylogia przypominała czasem ujęcia s teatru, gdzie obserwujemy akcję, a nie biegamy ujęciami za bohaterami, robiąc piruety wokół flar (Abrams, no musiałeś, co?).
Szkoda, że nie ma więcej fantastycznie ukazanych planet. Co jak co, ale galaktyka jest tak bogata, że można było wybrać bardziej niezwykłe lokalizacje. Wiem, że Abrams chciał jak najwięcej prawdziwych plenerów, i minimum CGI, ale czasem to CGI jest niezbędne. Wiedząc o tym, że sa takie planety jak Mustafar, Geonosis czy nawet Cloud City, mamy tylko lasy, piach, lasy w śniegu, jeziora, i znowu lasy... no łał. Rozumiem, że Ambrams chciał przekonać widzów tym powrotem do naturalnych ujęć, ale nie takim kosztem. Trzeba korzystać z możliwości jakie są w SW, a nie iść tylko tam gdzie akurat są łąki i jeziorka. Chcąc unikać CGi ile tylko się da, Abrams popełnić ten błąd, że przez to zrezygnował z wielu ciekawych lokalizacji w imię naturalności, co w przypadku filmu z serii Star Wars wygląda bardzo przyziemnie, wręcz jak fanfilm. Jest mnóstwo fanfilmów na pewnej stronce, wiadomo jakiej, gdzie filmiki są kręcone z udziałem grup fanowskich, mają świetne kostiumy itd, ale biegają ciągle po lasach, przez co zalatuje lekką taniochą. Mając w pamięci te fanfilmy, widzę ten trailer i nie mogę pozbyć się tego uczucia, że Abrams za daleko poszedł w te prawdziwe ujęcia, niebezpiecznie blisko się stawił w okolicach takich fanfilmów. Taką miał drabinę wartości, przez co trochę tu przegiął i wypada to nie tyle ciekawie, co fanfilmowo. Niestety.
Bohaterowie wypadają dobrze, Solo będzie miał występ życia a tej produkcji, Finn jest zastanawiający, a Rey ma w sobie to coś, co miał dla mnie Luke w Nowej Nadzieji. Kylo Ren jest ciekawie ukazany, jest fanatykiem postaci Vadera, co może wypaść interesująco, i mam nadzieję że nie poprzestaną na tym. Każdy wie, że Adam Driver ma prezencję co najmniej niezbyt urodziwą, więc widząc jego krzywy zgryz i odstające uszy, mam wrażenie że widzę cosplayera a nie aktora. Oby dali mu jakąś maskę, charakteryzację, by wyglądał jak groźny wojownik, a nie ziomek ze zlotu fanów. Jakieś blizny, może protezy, cokolwiek co doda mu innego charakteru, i będzie pewnym hołdem dla postaci Vadera, która również skrywała zranione ciało w pancerzu.
Dźwięk i efekty są na wysokim poziomie, nie jestem hejterem CGI, lubię epizody I-III, więc nie padam Abramsowi do jego stóp bo łaskawie użył praktycznych efektów. Wyglądają dobrze, bo takie miały być. To w końcu Star Wars, i dobre efekty są tu wymogiem a nie łaską ze strony speców od efektów.