Szczerze mówiąc jak fan sagi miałem mieszane uczucia o decyzji o skasowaniu wszystkiego co powstało na temat dalszych przygód Luka Hana i Lei, i nagle przemianowanie ich na "legends" ... I szczerze sie nie zawiodłem bo film jest poprostu genialny ( i garściami wspiera sie o legends w sposób przemyślany) co prawda nie ma Bena skywalker'a ;)(jest inny Ben;) )bliźniąt Lei i Hana czy młodego Anakina Solo a w filmi dochodzi do ogromnej straty znanych bohaterów jestem pewny ze nowa "ekipa" oraz jej potencjał przekaże kolejnym pokolenia fascynacje losami kolejnego w sadze star wars łagodnie puszczając oko długo trwałych fanów ( to 12 nie 14 "parseków";p po napisach w głowie zostaje jedno więcej natychmiast! Pozycja obowiązkowa dla fanów 4-6 sześć i nowego odbiorcy ;)
Niestety się nie zgodzę. Film dobrze zrobiony, ale fabuła leży i kwiczy. Kopia Nowej Nadziei z niezbyt ciekawymi nowymi postaciami i macoszym potraktowaniem starych.
Jakos trzeba zacząć marvel tez nie miał łatwo ;) a Disney ruszył juz z star wars rouge one , ja traktuje 7 jako świetny początek ( oryginalne episode są tylko trzy i trzeba sie z tym pogodzić ) i podstawę do budowy szerszego uniwersum . Przynajmniej nie trafił na sie kolejny "jar jar " jest sie z czego cieszyć
Za to trafił się Kylo Ren, który jest mazgajem i w najmniejszym stopniu nie budzi respektu, przez co ośmiesza Ciemną Stronę.
Kylo Ren jak Ola trafnie wskazała - jest najbardziej żałosnym elementem tego filmu ;D
Nawet bardziej żałosnym, niż stormtrooper z lightsaberem ;D
Chyba dlatego odcieli się od Sithów,to po prostu sługa ciemności w najgorszym wydaniu.
Adam Driver podobał mi się jako aktor ale nie jako napisana postać.
Każdy chciałbym zobaczyć psychopate pokroju hanibala z milczenia owiec z mieczem świetlnymi... Ale nie zapominajmy te to film dla nowego młodego odbiorcy
O, to, to. Przyznam, że byłem w lekkim szoku zobaczywszy "hełm krwistego pomazańca". Kto wie, jak Disney pójdzie tropem oryginalnej trylogii, to epizod 8 powinien być mroczniejszy - może doczekamy się i ucinanych kończyn? :P
Ja mam mieszane odczucia co do Kylo Rena z jednej strony to najodważniejsza zmiana dokonana przez Abramsa, ale z drugiej strony trochę przesadził co do jego fajtłapowatości. Facet humory ma jak nastoletnia panienka, co chwilę podejmuje fatalne decyzje i ląduje na dywaniku u szefa, generał pomiata nim jak szmatą, cały czas ktoś mu ucieka jakimś frajerskim sposobem, szturmowcy się go nie boją a na koniec zostaje obity przez złomiarkę i mało co nie zabity przez przez byłego szturmowca w walce na miecze świetlne. Czekałem tylko aż sam sobie poobcina palce tym mieczem albo powie że w młodości przeszedł polio.
Najbardziej boli mnie, że taka humorzasta sierota zabiła legendę. Nienawidzę ich za to, jak zabili Hana. Powinien mieć jakąś bohaterską, epicką śmierć, a nie być zarznięty przez tą panienkę.
I tu się zgodzę może powinien ranny własnoręcznie odpalić te detonatory i poświęcić się dla sprawy czy coś. Motyw może ograny, ale ten film i tak był jedną wielką kliszą. Faktycznie facet przeżył Vadera, Fetta i Jabbę a skończył w marny sposób.
A mi się wydaje, że właśnie o to chodziło żeby Kylo taki był i tak wyglądał. Liczę na to, że w kolejnej części zobaczymy jego przemianę. Mówił do maski Vadera, że ciągnie go do Jasnej Strony więc może po zabiciu ojca i porażce na planecie przejdzie metamorfozę.
Jeśli to było zamierzone, to pokazuje to, że twórcy nie znają fanów ani klimatu filmu, więc nie powinni się brać za jego kręcenie. A metamorfozę to sobie mogą teraz w d*pę wsadzić, bo dla Kylo nie ma już odkupienia (przynajmniej w moich oczach), nie po tym, jak zatonął swojego własnego ojca bez większego powodu.
Ale wiesz że Vader też był ciotowaty na początku (Atak klonów), poza tym od kiedy każdy kto zaczyna (taki pisali inni, filmu nie widziałem) jest mega koksem....
25 lat SW oglądam i Vader nie był ciotowaty, ciotowaty to był odtwórca jego roli. Atak klonów to najgorsza część Gwiezdnych Wojen ever, równajmy do najlepszych a nie do najgorszych. Brakuje tutaj porządnego czarnego charakteru, skoro Kylo Ren jest początkującym Sithem (Luke go trenował to nie rozumiem jak mógł wypuścić takiego nieudacznika ze swojej szkoły) to przynajmniej jego mentor powinien budzić strach a Supreme Leader Snoke występuje w postaci hologramu i jest równie przerażający co Gollum.
Mnie denerwuje jedna rzecz, ludzie piszą że Kylo nie jest tak mocny jak Vader, ale przecież Anakina szkolił Obi-Wan i to sporo, potem pewnie podszkalał go Imperator więc Vader miał na 100% większe doświadczenie od Kylo który jak piszą ludzie, (filmu jeszcze nie widziałem a wiem trochę bo mam gdzieś spoilery, SW to nie kryminał więc czytam sporo) jest świeży. Co do Ataku Klonów, słabsze było moim zdaniem Mroczne Widmo które było lekko dziecinne, w Klonach mamy pi*dowatego Anakina także z "humorami", miejscami plastikowe CGI. A Imperator w Imperium Kontratakuje też pojawiał się w postaci hologramu i nie wzbudzał przerażenia.
Kylo nie jest tak mocny nawet jak Dooku czy Maul a przecież to wnuk Anakina, gość wykłada się na wszystkim do czego się zabierze. Na dodatek Luke szkolił go od dziecka, jest to powiedziane a ten wyciął w podziękowaniu resztę uczniów, to straszna niekonsekwencja jest przy charakteryzacji takiej postaci.Nie jest powiedziane ile lat ma Kylo ale Driver wygląda pi razy drzwi na 30, postać jest pewnie młodsza, ale no nie jest to napewno młodzież. Z jednej strony facet zatrzymuje strzał z blastera a w drugiej części filmów robią z niego postać rodem z Jasia Fasoli. Mroczne Widmo może i było infantylne, ale miało przyjemny, zwarty i logiczny scenariusz (z wyjątkiem tragicznych midichlorianów), atak klonów jest o niczym i na dodatek bez sensu.
Imperator był hologramem, ale za to byli Vader i Boba. Tutaj mamy Jasia Fasolę i hologram jakiegoś stworka.
Widziałem walkę tego dzieciaka płaczka niedo rozwoja Kylo z tą małą dziewczynką grającą największego wojownika Jedi w historii świata to jakiś żart??? Nie mogli dać faceta, kto zastąpiłby Luka, tylko przez poprawność polityczna - dali kogoś, kogo moc nasila się i słabnie w zależności od miesiączki? Jeśli tak wygląda film, to ja dziękuję. Machali tymi mieczami jakby one ważyły tonę, na zasadzie - a może uda się trafić. Nie dziwię się, że jest tyle zachwytów, bo co o SW mogą wiedzieć gimbusy, a film przeładowany efektami, jest równie atrakcyjny, to reszta blockbusterów. Prawdziwe Gwiezdne Wojny to Vader, Luke, Han Solo, a cała reszta to popi erdółki i nieudane podróbki - walka dobra ze złem, minimum romansów, dużo walki.