Rozczarowany jestem tym filmem.Czy naprawdę uniwersum jest takie płytkie, że w kółko trzeba powielać to samo?Żałuję, że przed nową częścią obejrzałem wszystkie poprzednie.Na każdym kroku miałem myśl, że to już było i to w dużo lepszym wydaniu.Nowy, zły bohater to jakaś imitacja Vadera, nędzna kopia.Jego mistrz to samo.Jeszcze potężniejsza "gwiazda śmierci" ze słabym punktem, jak zawsze- to już jest śmieszne.Tu mi się przypomniała ta narada, której wynik z góry był dla mnie jasny, a pokazywanie jaka to machina jest wielka i groźna było tylko groteskowe. W ogóle miałem wrażenie, że sami aktorzy, którzy powrócili w tej części grają trochę z musu.Han Solo, ale jakby nie on.Może to już ich wiek. Na początku ciekawym wydawał mi się wątek szturmowca-dezertera, ale niestety.Znowu było sztampowo i do bólu przewidywalnie. Jasnym punktem jest główna bohaterka, jej postać mi się podobała, całkiem w porządku została zarysowana.
Generalnie wynudziłem się na tym filmie i to mój główny zarzut.Mimo, że wielkim fanem Star Wars nigdy nie byłem, to jednak oglądając poprzednie filmy nie zdarzyło mi się to.Wydaje mi się, że wielu ocenia wysoko ten film z powodu sentymentu, ale osobiście nie mogłem miejscami znieść tej kalki.
Gdyby chociaż kopiowali to dobrze, ale dostajemy chińską podróbkę. Już widzę te burzę mózgów: "tu walniemy super- hiper groźną gwiazdę śmierci, vaderopodobnego gościa, coś może jak imperium z fajnie brzmiącą nazwą, zamiast jabby może pomarańczową małą kobitkę itd."
Scenarzyście i reżyserowi zabrakło odwagi, żeby stworzyć własny film ze świeżymi pomysłami i interesującą historią.Szkoda. Ode mnie 5/10.