Zazdroszczę ludziom którym się ten film podoba, dla mnie to typowy nowomodny plastik, ładna wydmuszka bez niczego w środku. Wszystko płaskie i bezpłciowe, jakbym oglądał jakiś średniawy amatorski fanfilm na który ktoś dał grubą kasę na efekty... Postacie są tak drewniane i bez wyrazu że nie czuję wobec nich absolutnie nic, to samo w Rogue One, kompletnie zero przywiązania czy zainteresowania ich losami, a stara emerytalna ekipa budzi tylko politowanie, nie będę już nawet wspominać o fabule bo nie ma o czym... Absolutnie ZERO klimatu, aż smutno człowiekowi. Takie uniwersum, taki budżet, taki potencjał, a taki kloc. Trylogia mimo swoich zgrzytów I-II-II to przy tym arcydzieło kinematografii, tam jeszcze czuć że to Star Wars.
xD
"Brainwash" idealnie pasuje do typa, który rzuca formułkami w stylu: "ładna wydmuszka bez niczego w środku", "wszystko płaskie i bezpłciowe" i tak dalej, ale ich nie uzasadnia podając konkretne sceny. Najprostszy sposób na zawiedzenie jako krytyk, to twierdzenie, że coś jest dobre/słabe i nietłumaczenie dlaczego.
Jak wypiorą komuś mózg to rzuca takimi formułkami i nie uzasadnia ? Po kiego ja to mam tłumaczyć, uzasadniać i rozczłonkowywać na czynniki pierwsze, film jest dla mnie płaski i bezpłciowy, żeby nie powiedzieć skrajnie ch**wy i tyle, podawanie konkretnych scen jest tym bardziej bezcelowe skoro cały film taki jest :D a gdybym wiedział że pisanie tutaj to rodzaj kwalifikacji na krytyka może i bym się bardziej postarał :/
Jak zakładałem konto byłem świeżo po obejrzeniu "Pi" - stąd nick i liczba - o, fun fact.
Skoro twierdzisz, że TFA jest "skrajnie ch**we", ale nie potrafisz wytłumaczyć dlaczego, to niby jaką wartość niesie ze sobą Twoja ocena? Żadną. Jest zwykłą "wydmuszką bez niczego w środku" :V
Krytykiem jest każdy, kto decyduje się na krytykę filmu/książki/gry, nieważne czy robi to po raz pierwszy czy też taki jest jego zawód.
Czemu myślisz, że historia stojąca za Twoim nickiem zrobi mi różnicę? Wciąż zbiega się z Twoim średnio przemyślanym postem :V
"yup", "seriously?", "o, fun fact". Myślisz, że wplatając zapożyczenia z angielskiego Twoje odpowiedzi jakoś na tym zyskują? Nie, jedynie sprawiają, że wyglądasz jeszcze bardziej jak insufferable c*nt :V
z tym że wartość mojej oceny, czy oceny mojej oceny (hehe) nie bardzo mnie interesują, zresztą dlaczego jest dla mnie skrajnie ch**we przecież napisałem, wystarczy przeczytać, a to że nie jest to profesjonalna recenzja na dwie strony to sorry, nie mój cel, nie moje klocki.
Jest coś takiego jak luźne przemyślenia, opinia... to że zagram w piłke nie czyni ze mnie piłkarza, zresztą twój cwaniacki poziom niespecjalnie zachęca mnie do dalszych dysput ;) Fajnie że sobie tam kminisz co myślę i co mi zyskuje, na pewno parę włosów na klacie więcej! a na bycie insufferable c*unt zbieram do Ciebie całkiem sporo attention :*
"[wstaw tutaj to, co cię rzekomo nie interesuje] niezbyt mnie interesuje", kolejna wyświechtana, względnie fajnie brzmiąca formułka i koło ratunkowe dla tych, co nie wiedzą jak się obronić. "Profesjonalnej recenzji" nie oczekuję, oczekuję absolutnego minimum, czyli stwierdzeń popartych czymkolwiek, a nie fajnie brzmiących hasełek rzucanych w nadziei, że nikt nie będzie zadawał pytań. Moje krótkie komentarze pod ocenami filmów i gier nie są poparte argumentami, bo ograniczona ilość znaków mi na to nie pozwala, ale tutaj, na forach, nie miałbym usprawiedliwienia.
-"Plastikowe, bezpłciowe, drewniane widowisko z żadną fabułą będące niczym innym niż tylko ładną wydmuszką."
-"Ale dlaczego?"
-"To miała być tylko luźna opinia, nie jestem poważnym krytykiem, nie muszę tłumaczyć." No kaman, nie sądzisz, że wygląda to niepoważnie?
Twoje "luźne przemyślenia" różnią się od zwykłego stwierdzenia "gówniany film" jedynie ilością słów skoro odbiorca Twojej "opinii" nie wie koniec końców dlaczego coś jest drewniane, plastikowe, płaskie, bezpłciowe i tak dalej.
No i dlaczego najpierw piszesz, że zazdrościsz ludziom, którym film się podoba, a potem piszesz, że jest skrajnie chujowy? Gdzie tu sens? Zazdrościsz ludziom, że podoba im się Twoim zdaniem chujowy film? Czego tu zazdrościć? Ba, ta formułka zazwyczaj służy po to aby zaznaczyć, że widzi się w danym filmie coś dobrego, ale nie potrafi się z tego czerpać przyjemności i czuje się z tego powodu przykrość. Ty natomiast otwarcie stwierdzasz, że nie widzisz w TFA niczego dobrego. Ja nawet nie
hahah rany boskie ale przed czym ja się mam bronić :D Twoim atakiem? Bitch plz G**no mnie obchodzi, INTERESUJE!! czego oczekujesz i co wygląda dla Ciebie niepoważnie, czym się usprawiedliwiasz i jakie są twoje komentarze, ten jest mój i wygląda jak wygląda, nie chce mi się produkować z kimś kto nie posiada choć odrobiny pokory czy szacunku dla drugiej osoby majacząc ciagle trzy po trzy o formułkach i frazesach próbując zaznaczyć swoją wyższość przy każdej wypowiedzi, jak można wywnioskować budzi tu mnie zbyt wiele pogardy, co niezbyt zdrowe, nie po to tu piszę żeby przepychać się z jakimiś pseudo-intelektualistami.
Wyraźnie masz napisane że drewniane i bezpłciowe są postacie, do których nie jestem w stanie poczuć absolutnie nic, tak samo jak nie jestem w stanie tu poczuć klimatu którzy wiąże się dla mnie z tą serią. CZUĆ - co najwyraźniej jest ci obce ;)
i tego właśnie ludziom zazdroszczę, że jakimś cudem czują w tym filmie tą magię która ja czuje we wcześniejszych epizodach, ot takie sentymentalne stwierdzenie bo chyba logiczne że nie zazdroszczę sympatii do ch**ozy, ale wiadomo będę dalej pierdo**ł o formułkach i brał wszystko dosłownie według określonych przez samego siebie formułek (chyba jedno z twoich ulubionych słów) i toków-myślowych. Bez kitu ziomek, za dużo internetu i masturbowania się nad sobą. Pozdrawiam.
Nie posiadam krztyny pokory i szacunku oraz "masturbuję się przed sobą" i "zaznaczam swoją wyższość" w przypadku każdego, kto nieironicznie twierdzi, że prequele Gwiezdnych Wojen pomimo swoich "zgrzytów" (bardzo delikatnie to ująłeś) są w porównaniu z TFA "arcydziełami". Niezależnie od tego czy te filmy się Tobie osobiście podobają są one z obiektywnego punktu widzenia żartem w kwestii reżyserii i scenariusza. Jako dzieciak lubiłem części I-III, ale dlatego, że moja wiedza na temat robienia filmów była żadna. Stąd też widząc ludzi już dawno niebędących dziećmi, a jednocześnie broniących prequeli i uważających je za dobre kino wprawia mnie w jedno wielkie: "wut".
W Twoim przypadku to "wut" jest jednak jeszcze większe, bo twierdzisz (w 100% słusznie), że w Rogue One postacie są okropne, czyli w przeciwieństwie do wielu ameb pod recenzjami tego filmu jesteś w stanie to dostrzec i potępić. Ale to samo robisz w przypadku TFA... bo? Czym się kierujesz? W RO postacie są chujowe, bo praktycznie nie można powiedzieć nic o ich motywacjach i charakterach, a w TFA już o samym Kylo Renie można powiedzieć więcej niż o Darthie Maulu w Ep. I i Vaderze w Ep. IV razem wziętych.