Nie wiem dlaczego, ale oglądając ten film cały czas miałem wrażenie, że wiele scen widziałem w Harrym, że nawet fabularnie coś jest na rzeczy (choć oczywiście wiele filmów opiera się na walce dobra ze złem). Oto *Hermiona, *Harry i *Ron walczą ze złym *Voldemortem, który już przecież został zabity, ale tak nie do końca, latają na *miotłach, walczą *różdżkami i strzelają promieniami z tych *różdżek (walkę *Hermiony z *Voldemortem już przecież wdziałem i wyglądała podobnie), i koniec też jest podobny, bo wszyscy leczą rany i *Hermiona przychodzi jako ostatnia i tak patrzy na tych leczących rany i zadowolonych z pokonania *Voldemorta. Ale najbardziejsuperpodobne są [SPOILER - nie czytaj więc dalej, jeśli to mogłoby Ci zepsuć film, nie powinno, bo w sumie nic nie zdradzam, ale uprzedzam] duchy. Wszędzie duchy. To duch z ognia wyjdzie, to duch stanie za Tobą, to duch ojca, to duch ciotki czy kogoś tam jeszcze. Wiele duchów przewinęło się w tym filmie. Brakowało mi jeszcze ducha *Zgredka, który gdzieś w tle mamrotał "Moc masz w sobie" - tak to chyba leciało. W miejsce * proszę wstawić "prawie". Bo to już "wielka" różnica.