A tu było takie tempo, że to co najistotniejsze w Star Wars, schodziło na drugi plan. Można było rozciągnąć tę fabułę na dwa filmy, uspokoić tempo a z pewnością byłoby to z korzyścią dla opowieści. Disney poszedł bardziej w kierunku bajkowego kina akcji, które niestety chwilami było zupełnie trywialne. Ale trzeba przyznać, że poza brakiem tego o czym wcześniej napisałem było tu wszystko, co potrzeba. I - co dla mnie osobiście najważniejsze - były wzruszenia. To głównie dla tych nieporównywalnych z niczym emocji chodzę na Gwiezdne Wojny od dziecka, od 1982 roku.