Spłycili historię, żeby zmieścić ją w krótszym czasie... Z tym, że kilka, może kilkanaście pierwszych odcinków upchnęli w połowie filmu, a potem próbowali się ratować i zakończyli tym co mieli, a więc zupełnie pomijając większość fabuły, wątków i postaci, które nadawały sens i duszę anime. Rozwiązanie też nie powaliło, ale nie miało zbyt dużych szans biorąc pod uwagę jak ucięli fabułę. Nie pojawiają się nawet wszystkie homunkulusy...
Generalnie moim zdaniem zaczęło się dobrze, ale potem szło za wolno. Przy tym tempie akcji film potrzebowałby conajmniej drugie tyle, żeby zakończenie potem jakoś wyglądało, z resztą nic dziwnego skoro anime ma x sezonów, a film dwie godziny... Myślałem że japończycy będą wiedzieli jak się zabrać do ekranizacji anime, a mimo dobrego początku, to na końcu pozostawia rozczarowanie i to chyba większe niż amerykański Death Note, bo tam chociaż była akcja...
PS Jeśli ktoś nie widział anime, to polecam wersję Brotherhood.