Zbliżony niesamowicie do anime. Wiadomo, że nie da się upchnąć całego piękna, fabuły i głębi FMA w 2 godzinnym filmie, ale uważam, że to właśnie plus, że aktorzy zachowywali się jak postacie z anime. Wolę takie podejście niż kiedy film łączy się z anime wyłącznie fabułą.
A ja się nie zgadzam ponieważ są braki w postaciach takie jak Brak Louisa Amstronga, King Bradleya i innych, którzy byli w anime.
Pytanie gdzie(w jakim momencie) ten film był chociażby zbliżony do anime, bo nie zauważyłem.
Mi się film podobał. Jednak niestety nie można porównywać go z bardzo z anime bo wtedy już wygląda on gorzej.
Jednak czasami mnie śmieszą niektóre komentarze. Nie rozumiem czemu według niektórych w japońskiej produkcji powinni grać "aryjczycy" xd . To tak samo jak czepiać się że w anime słyszymy język japonski.. a przecież postacie nie są azjatami xd. Taka uwaga. No i co do aktorów i ich gry aktorskiej. To jednak japońskie filmy i dramy mają swoją specyfikę i jeżeli ktoś nie ogląda na co dzień azjatyckiego kina to aktorzy będą ich wkurzac.
Efektu specjalne były całkiem fajne.
Postacie fajnie wystylizowane aczkolwiek wiadomo że do wyglądu z anime im daleko. I są po prostu cospleyem. No niestety ale w rzeczywistości postacie z anime nie istnieją... Mimo wszytko wolę oglądać farbowanego Japończyka aniżeli aktora z zachodu. Bo prawda jest taka że żaden nie odpowiadały do roli i tyle. (Nie da się podrobić tego zacnego warkoczka i żeby kolor włosów nam jeszcze pasował itp. xd)
Do filmów na podstawie anime trzeba podchodzić z dystansem i patrzeć jak na nowy twór, bo ten kto jest wielkim fanem anime i mangi zawsze się zawiedzie, nie ma innej możliwości. To tak jak z czytaniem książek i potem oglądaniem filmów na ich podstawie . Film nigdy nie sprosta naszym wyobrażeniom.
Pozdrawiam. <3
chim_chimssi bardzo ładnie napisane. Co do powyższych, jeśli ktoś nie widzi, że film był niesamowicie zbliżony do anime wyglądem postaci, zachowaniem, kluczowymi scenami, jak np. walka między braćmi, to nie ma sensu dyskutować :D A co do tego, że brakuje postaci, no litości i tak musieli spłycić wątki, tych co się pojawili, żeby upchnąć to w 2 godziny, to było oczywiste, że wielu bohaterów się nie pojawi. Najważniejsze i najbardziej uderzające watki były: Nina, śmierć Hughesa, itp. Ktoś nie ma zielonego pojęcia o live action movies na podstawie mang/anime.
To że postaci wyglądają podobnie i mamy sceny przełożone jeden do jednego z serialu nie znaczy że film jest podobny do oryginału (patrz: Batman vs Superman)
Nie zgadzam się po całości. Przykładem dobrze zrobionego live Action jest Death Note z 2006 r. Film uciął niepotrzebne wątki z anime, pozostałe natomiast oddał wiernie i szczegółowo. To był dobry film.
Tutaj natomiast mamy istny bałagan. Zgadzam się, że w filmie nie dałoby się zmieścić wszystkich wątków z anime- ale twórcy i tak próbowali ich zbyt dużo upchać. Edward nigdy nie rozwija swojej znajomości z Niną, prawie w ogóle nie poznaje doktora Marcoh, nie związuje się z Hughsem. Te wszystkie więzi są bardzo istotne w fabule a film traktuje je po macoszemu, ponieważ nie ma czasu aby je należycie rozwinąć. Dodatkowo przyśpieszanie tych wątków stworzyło wiele dziur fabularnych- jak np. kiedy Mustang pali porucznik Rose- w anime zrobił to ponieważ już wiedział, że istnieje homunculus który potrafi zmieniać postać. W filmie nie miał o tym pojęcia, więc decyzja o spaleniu koleżanki była naprawdę słabo uwarunkowana.
Dodatkowo chyba każdy nowo wymyślony dialog jest bardzo słaby. Np. kiedy Mustang pali Lust mówi do niej "Kiedy w końcu zamkniesz się i zginiesz"- mimo, ze Lust nic nie mówiła od dłuższego czasu i dosłownie chwilę wcześniej ustalili, że jest to jej ostatnie życie. Albo scena w której Alphonse wyrzuca swoje wątpliwości o tym czy w ogóle jest prawdziwą osobą. Mimo iż uważa, że Ed go stworzył to cały czas zwraca się do niego per nissan- czyli bracie.
Argument, że europejskie postacie nie mają prawa mówić po japońsku jest strasznym inwalidą. Równie dobrze możemy mówić o angielskim dubbingu anime, w którym postacie mówią po angielsku. A Azjata farbowany na blond w każdej wersji językowej będzie wyglądał sztucznie.
Może przesadziłam z tym zawsze. Faktycznie Death Note był dobrze zrobiony. A co do tego argumentu inwalidy ;), to dlatego było xd na koniec bo nie był na powaznie. To by było głupie. Zgadzam się że ten film mogli zrobić lepiej i podałes dobre argumenty. Mnie po prostu irytuje jak ktoś przychodzi i nazywa czyjąś ciężka prace gownem". (Nie mowie ze tutaj) Starali się nie wyszło idealnie, ale mimo wszystko cieszę się że robią ekranizacje.