Mężczyzna próbuje telefonicznie zgłosić zaginięcie swojej żony, Wielkiej Pomarańczy. Niestety nikt nie potrafi ani nawet nie próbuje mu pomóc - petent odsyłany jest ciągle do innej osoby. W końcu bohater udaje się do centrali osobiście. Tam czekają na niego zdenerwowani ludzie w kolejce, druczki do wypełnienia i niemiła obsługa. Utrzymana w klimacie kafkowskiego absurdu opowieść staje się uniwersalną metaforą bezsilności wobec biurokracji, a także walki z bezdusznym systemem.