Wszystko cacy, ale brakuje najważniejszego - jakiegoś ukazania w tym filmie świadomości, że każdy może się mylić i prawdę zna tylko Eichmann. Nasza filozofka która kłóciła się z innymi. Każdy miał swoją prawdę której bronił. Że albo ten nazista jest potworem - albo jak mówiła Hannah był niemyślącym biurokratą. Ale to są tylko punkty widzenia. Równie dobrze Eichmann mógł być przebiegłym socjopatą i jakkolwiek udawać. Nie da się "wejść" do głowy drugiego człowieka i dokładnie odczytać jego motywy, emocje, odczucia. Każdy z nas jednak mimo wszystko inaczej odrobinę rozumie takie pojęcia jak dobro i zło. Wszystko ma swoje odcienie szarości, a ten film mimo że miał nieśc jakieś przesłanie w zamysle twórców, to jak na moje jest bardzo płytki. Kto w ogóle z nas ma prawo, by mówić, że cokolwiek jest sprawiedliwe czy też nie? Dlaczego ten człowiek został skazany na śmierć? Tak naprawdę przez chęć jakiejkolwiek zemsty ze strony rodzin ofiar Holokaustu.