Kocham, po prostu kocham. Mocne 9/10!
Szkoda tylko, że takiej Miley już nie zobaczymy...
Ja też, pewnie tak jak wiele milionów ludzi na świecie "miss the old Miley". Ten film to piękny "pomnik" ku pamięci Miley Cyrus w szczytowym okresie jej kariery i jej nieśmiertelnego alter ego Hannah Montana. Pod względem warsztatowym film wcale nie jest zły; wiadomo że fabuła zmierza do cukierkowego happy end'u, bo w takich filmach nie może być inaczej, jednak miejscami jest zabawny, miejscami poważny, nawet trochę smutny, skłaniający do refleksji. Daję subiektywne 8/10, być może trochę za wysoko, ale też z uwagi na ogromny sentyment do prawdziwej Miley Cyrus i jej utworów. Na co dzień lubię zdecydowanie cięższą muzykę ale trzeba przyznać że dziewczyna ma piękny, rewelacyjny głos i naprawdę oryginalne, nietuzinkowe piosenki, nie w stylu: "wszystko na jedno kopyto". Z drugiej strony, ocena ogólna około 5 jest krzywdząca i bierze się przede wszystkim z fali hejtu wobec Miley Cyrus i średnio udanego serialu "Hannah Montana". Film uważam naprawdę za bardzo udany w swojej kategorii i zasługujący spokojnie na ocenę w granicach 6,5-7.