Byłem wczoraj na premierze z moimi córkami ( 5 i 11 lat ). Młodsza wymiękła po 30 minutach i co chwila pytała kiedy koniec. Starszej bardzo się podobało. Z ciekawości trafiłem tutaj, ale jestem zdziwiony. Tyle pomyj, dawno nie czytałem. Nie twierdzę, że film jest cudowny, ale przecież to film dla DZIECI! A konkretnie dla dziewczynek - w sali kinowej 95% widzów to panienki w wieku ok. 10 lat. Skąd tylu dorosłych recenzentów? Co wy robiliście w kinie?
Film jest z polskim dubbingiem, bez ograniczeń wiekowych. Opowiada o wyjeździe Hanny Montany na wieś, do miejsca, gdzie się urodziła. Film nie ma większego sensu dla dorosłego widza. Z ciekawostek mogę powiedzieć, że główna bohaterka umawia się z ok. 3000 widzów na swoim koncercie, że nie wydadzą nikomu jak naprawdę się nazywa. I wszystko wskazuje na to, że widzowie dotrzymają umowy. Jedyny "zły", który mógłby zarobić na tej informacji krocie, wymięka, gdy jego własne córki proszą go o dyskrecję. Facet poddaje się, rzuca robotę i zostaje szczęśliwym bezrobotnym. Takich sytuacji jest więcej. Mimo wszystko nie o logikę tu chodzi, a możliwość zaprezentowania 18 piosenek z nowego albumu Hanny Montany ( wiem, bo słyszę je w moim domu od rana do wieczora). I tu wg mnie pełen sukces. Piosenki dobrze dobrane, choreografia ok, dużo kolorów, Hannah w każdej scenie w innym stroju. Jestem pewien, że każda wielbicielka Barbie, a raczej 10 letnia młodzież płci żeńskiej musi być wniebowzięta. Scenarzysta zadał sobie pytanie, dla kogo piszę ten scenariusz, co mam zrobić, aby na film waliły tłumy 10 letnich dzieci i ....z tego zadania wywiązał się koncertowo.
A oczekiwanie od tego dzieła dramatu na miarę Szekspira uważam za absurdalne.