wybrałam się na ten film myśląc, że w jakiś magiczny sposób tak jak kiedyś Amelia naładuje mnie pozytywną energią i wiarą w to że optymizm jest metodą na życie, a tu nic z tego...
Poppy jest szczęśliwa, cała reszta ludzi nie (nawiązując choćby do scena kłótni z instruktorem jazdy) i wszystko jest super? nie czułam, że zmarnowałam czas, ale też nie będzie to film wyjątkowo miło wspominany...