To najlepsze wejście(właściwie wyjście) głównego bohatera jakie kiedy kolwiek widziałem. Najpierw jakiś gostek coś tam gada w radiu a potem ostry wiazd Bon Joviego i Mickey staje w drzwiach i przed wyjściem rzuca pożegnalne spojrzenie niuni rozciągniętej na łóżku i odjeżdża ku wschodzącemu słońcu. No później też jest nieźle, akcja na stacji benzynowej... W ogóle cały film jest świetny. A ja myślałem że Rourke grał tylko w 9 i 1/2 tygodnia... A tu tyle świetnych filmów.