Czy Dumbledore nie miał czasem w pewnym momencie dostępu do wszystkich trzech insygniów?
Był posiadaczem czarnej różdżki, potem zdobył kamień, a wiedział, że to Harry ma pelerynę, która jest prawopodobnie "tą" prawdziwą. Czemu zatem ich nie wykorzystał przeciwko Voldemortowi? ..
Inna sprawa, że Albus wcale nie musiał być panem czarnej różdżki, bo Grindelwald ją ukradł, a nie "zdobył" od Gregorowicza, ale wnioskując po dalszych obrotach akcji, to jednak był. Było już to poruszane na tym forum.
Książki czytałem dawno i nie pamiętam tej kwesti, być może została wyjaśniona.
moim zdaniem to było tak że Dumbledore po śmierci siostry nie chciał już zawładnąć światem dlatego odpuścił sobie insygnia , ale nigdy o nich nie zapomniał wskazuje na to jego reakcja gdy dowiedział się o pelerynie i to że gdy znalazł kamień włożył go od razu nie sprawdzając pułapek . pewnie miał ochotę zdobyć insygnia , ale był już stary i na pewno mądrzejszy więc po prostu nie chciał
Miał rzeczywiście dostęp do wszystkich trzech insygniów, ale w różnym czasie. Tylko Harry miał je wszystkie 3 jednocześnie. I wiedział, jak mądrze z nich korzystać - dlatego on, nie stary Trzmiel, mógł być Panem Śmierci. ;>
Kiedy niby Harry miał wszystkie trzy? Kamień miał dopiero w lesie, ale wtedy nie miał różdżki. Był jej Panem, ale fizycznie jej nie miał. A kiedy już ją miał, to nie miał Kamienia (upuścił go w lesie i go tam zostawił).
Fizycznie nie miał, ale w przypadku Różdżki nie trzeba było mieć jej w ręku, żeby być jej właścicielem. Kamień co innego.
Nawet wszystkie 3 insygnia razem nie dawały jakiejś cudownej mocy. To były po prostu trzy magiczne przedmioty, wyjatkowe co prawda dzięki swojej trwałości/ specyficznych właściwościach, ale nie były jakąś super bronią.
Dawały tyle, że były użytecznymi przedmiotami (jak użytecznymi to kwestia dyskusyjna). "Pan śmierci" itd. to po prostu element legendarnej otoczki, jaka wokół nich narosła przez wieki.
już zaczynam się gubić, bo czytając książki wydawało mi się, że te insygnia to jednak coś 'wielkiego', choć w filmie tego nie widać
Przez większość ostatniego tomu moc i znaczenie insygniów jest wielką niewiadomą. Hermiona jest nastawiona sceptycznie, a Harry w miarę odkrywania kolejnych elementów tajemnicy coraz bardziej zaczyna w nie wierzyć, a nawet żywić nadzieję, że mogą mu pomóc w starciu z Voldemortem. Natomiast na koniec jednak otrzymujemy wyjaśnienie, że insygnia były wynalazkami genialnych czarodziejów - braci Peverellów. Były wyjątkowe, ale nie wszechmocne.
To, że były wynalazkami, to tylko teoria Dumbledore'a, którą strzelił-nic więcej.
Tylko że mamy wskazówkę w książkach, iż teorie Dumbledore'a były zwykle celne. Myślę, że możemy przyjąć za pewnik, że insygnia były wynalazkami braci Peverellów. Ignotus stworzył pelerynę niewidkę, Antioch Czarną Różdżkę, a Cadmus kamień.
Insygnia Śmierci były w niektórych kręgach, co pokazuje historia książkowa, elementem kultu, dosyć przesadzonego, opartego na legendach, przesądach i mitach, wywodzących się jeszcze z "Opowieści o Trzech Braciach" barda Beedle'a, która miała opowiadać historię ich powstania. Tak naprawdę jest to jednak tylko baśń i jej przesłanie, że ten, kto posiądzie wszystkie trzy insygnia, rzekomo stanie się Panem Śmierci, jest mocno wyolbrzymione. W rzeczywistości Insygnia Śmierci mogły być potężnymi, choć nie wszechmocnymi, artefaktami stworzonymi w średniowieczu przez trzech uzdolnionych magicznie braci. Żadna Śmierć im ich nie podarowała.