musze przyznac ze 4 lata temu kiedy lat miałam 10 i Harry Potter mnie bez reszty wciagnal gotowa bylam zaliczyc ten film do moich "najnajnajnaj"-jak wtedy mowilam. teraz jednak patrzac na ta produkcje od strony bardziej artystycznej niz scenograficznej film nie wzbudza we mnie glebszych emocji, utwierdza zas w przekonaniu ze niedobrze jest mieszac amerykanską pompe z angielska sztuką. columbus postawil na prezencje filmu nie na jego wartość artystyczna. dobrze dobrał aktorów do głównych ról (i chwała mu za to), ale na nic innego nie mogl sie w tej materii pokusic. moze zabraklo mu odwagi, moze po "Kevinach" nie mozna sie bylo spodziewac czego innego?