Najlepsza część Harrego! Potem niestety było coraz gorzej . Druga część jeszcze
zachowała klimat i muzykę z jedynki , w 3 zabrakło niestety klimatu ale nadal było nieźle.
Czwórka dla mnie dobra tylko i wyłącznie dlatego że to moja ulubiona część książki.
Dalej to już była masakra , wszystko co dobre z poprzednich części ( właśnie cały czas
powtarzane przeze mnie klimat i muzyka ) zostały wyrzucone i zastąpione tanim
efekciarskim gównem. W każdej z dalszych części ( nawet w szóstej, którą moi znajomi
chwalą ) jest tyle pominiętego materiału z książki , albo strasznie przerobionego że filmy
te są obrazą dla każdego fana KSIĄŻKI , nie filmu , lecz te rzeczy da radę jeszcze przeżyć ,
bo wszyscy wiemy , że film ma ograniczony czas , i zawsze trzeba coś wyciąć . Następną
sprawą są sceny dodane przez reżysera , które nie są wogóle związane z fabułą , a na
dodatek jeszcze ją niszczą , np. spalona nora w 6 części , w której w następnej odbywa
się wesele , lub wielce romantyczna scena w 6 części w której Ginny chowa Harremu
książkę w takim miejscu o którym Harry nie wie , i nie ma bladego pojęcia jak tam
wogóle dojść , wszyscy którzy czytali 6 i 7 część wiedzą , że Harry znajduje Horkruksa ,
gdyż przypomina sobie że Diadem ( który był horkruksem ) jest na głowie popiersia
jakiegoś brzydkiego czarodzieja pod peruką , w miejscu gdzie schował książkę. Lecz w
filmie Harry ma jakiś 6 zmysł i sam dochodzi do tego że przecież horkruks musi być w
pokoju zyczeń , chociaż nigdy go tam nie widział , a potem oczywiście prowadzony swoim
piekielnym instynktem odnajduje go tam! To tyle ode mnie , i jeżeli jeszcze nie oglądałeś
filmu , a czytałeś książkę , nie nastawiaj się za bardzo na niego ( chyba że na pierwsze 3
części które są naprawdę dobre ) bo myślę że każdego kto przynajmniej chociaż trochę
uważnie czytał książkę ( ja przeczytałem każdą częśc po parenaście razy ,i nie nie jestem
psycho fanem ) film nie zadowoli.
Powiedziałbym wręcz przeciwnie. Każdy następny Harry Potter jest znacznie lepszy i przystępniejszy od poprzedniego. Ekranizacje tej książki są same w sobie słabe, ale jeżeli ktoś jest fanem tej sagi ( ja jestem ) to warto je zobaczyć. Oczywiście zanim to zrobimy należy przeczytać książki. Jeżeli ktoś chce postąpić na odwrót to lepiej w ogóle się nie brać z to. Pozdrawiam i polecam serię: Harry Potter :)
Ps: Moim zdaniem najlepszą częścią był "Zakon Feniksa".
dla mnie filmy nie trzymają klimatu zaczętego przez jedynkę, ale każdy ma swoje zdanie :)
Jeśli chodzi o książki: Zakon>Czara>Książę>Więzień>Komnata>Kamień>Insygnia
Uzasadnienie: Kamień, Komnata i Więzień stanowią wstęp do serii, nie są specjalne skomplikowane ani rozbudowane, w sam raz aby zaciekawić nowego czytelnika tą sagą i nie zrazić dzieci swoją grubością, Więzień jest łącznikiem pomiędzy dwoma "stylami" ale dużo bliżej mu do poprzednich części. Czara jest już dużo dłuższa, ciekawsza, ze sporą dawką różnorodnej akcji. Zakon to właściwie to samo tylko że więcej i lepiej z moim ulubionym rozdziałem całej serii dziejącym się w Departamencie Tajemnic. Książę także dobry, niewiele ustępujący poprzednim dwóm częściom. Insygnia natomiast są słabe, bardzo przekombinowane, niepotrzebnie pogmatwane i chyba nie do końca przemyślane, z zakończeniem które dla mnie pozostawiało bardzo wiele do życzenia.
Jeśli chodzi o filmy: Więzień>Czara>Komnata>Kamień>Insygnia>Zakon>Książę
Uzasadnienie: Kamień i Komnata to filmy typowo familijne i, jak widać po moim prywatnym rankingu, dobre w swojej klasie. W dużej mierze zgodne z książką, pasujące do niej magicznym i (jeszcze) sielankowym klimatem. Więzień robi to czego nie udało się książkowemu pierwowzorowi, bardziej odcina się od stylu poprzednich części i wchodzi w poważniejsze życie. Także mocno trzyma się książki, a zmiany które względem niej zostały poczynione jeszcze lepiej wpływają na opowiadaną historię. Dokładając do tego muzykę, dość mroczny klimat i aktorów którzy chyba w tej części spisali się najlepiej otrzymujemy lidera mojego zestawienia. Czara jest niedaleko za nim, również zgodna z pierwowzorem, trochę okrojona ale i tak dobrze prezentuje się w porównaniu grubość książki-długość filmu. Szkoda tylko że mistrzostwa w quidditchu potraktowano po macoszemu. Zakon to duży zjazd w dół, sporo wydarzeń niepokazanych, pozmieniane te które w filmie się znalazły (np. sposób zdemaskowania GD i jego przyczyna), głupie wstawki komediowe które przywodziły mi na myśl niskiej jakości podróbkę Benny Hilla, wreszcie moje ulubione rozdziały które miały potencjał zostać najbardziej widowiskowymi i ciekawymi fragmentami całej serii, tymczasem stały się bezładnym pokazem niegroźnych fajerwerków wystrzeliwanych przez latających (dosłownie i w przenośni) po całym ekranie aurorów i śmierciożerców (czyli samej magicznej śmietanki). W książce (kto nie czytał niech zapozna się z tymi 2 rozdziałami bo warto) z pół tuzina osób odniosło poważne obrażenia i drugie tyle lżejsze, podczas gdy w filmie jedynym poszkodowanym jest Syriusz Black, ale w końcu czego można się spodziewać po najkrótszym filmie z serii będącym jednocześnie ekranizacją najdłuższej książki. Książę zaprezentował się jeszcze gorzej, na początku oglądania myślałem że idzie w dobrym kierunku ale jednak nie, Książę bez Księcia, także okrojony, znowu z głupimi (flirt z kelnerką), komediowymi (sznurówki, WTF?) i kompletnie bezmyślnymi (spalenie nory) wstawkami, z wyciętą jedną z 3 największych potyczek w serii. Insygnia natomiast w porównaniu do bardzo przeciętnej książki wypadają nieźle, dość zgodne z pierwowzorem, jednak ciągle z niepotrzebnymi wstawkami, efektami 3D w niepotrzebnych sytuacjach i w końcu z bitwą której prawie w ogóle nie pokazano.
Przeczytałeś każdą część po "parenaście" razy i mie wiesz że w Księciu w książce nie było mowy o Diademie w Pokoju Życzeń? Poza tym w Insygniach w filmie Szara Dama powiedziała Harry'emu gdzie jest Diadem, używając tych samych słów co w książce, więc się domyślił. Chociaż muszę przyznać że zrobienie z Harry'ego radaru na horkruksy w filmie też mi się nie podobało. Tak jak spalenie Nory. Film to wizja reżysera więc zmiany muszą być, a to że w książce Harry sam schował podręcznik Księcia w Pokoju a w filmie zrobiłą to Ginny, to chyba nic wielkiego. A stwierdzenie że filmy "są obrazą dla każdego fana KSIĄŻKI" jest głupie. Nie wypowiadaj się za każdego fana bo każdy z nas ma inne zdanie. Mi niektóre rzeczy przeszkadzają w filmach, jednak stanowią część tej historii i zawsze będę do nich przywiązany.
"Przeczytałeś każdą część po "parenaście" razy i mie wiesz że w Księciu w książce nie było mowy o Diademie w Pokoju Życzeń?"
Jak to nie było, Harry widział diadem na własne oczęta kiedy chował kniżkę.
W takim razie proszę cytat z "Księcia Półkrwi": "Harry ruszył jedną z wielu alejek między tymi ukrytymi skarbami. Skręcił w prawo tuż obok olbrzymiego wypchanego trolla, potem skręcił w lewo przy starej Szafce Zniknięć, w której w ubiegłym roku zniknął Montague, aby w końcu zatrzymać się przy wielkim kredensie o błyszczącej powierzchni poplamionej kwasem. Otworzył jedne z trzeszczących drzwiczek. Okazalo się, że ktoś użył już wnętrza kredensu, aby ukryć klatkę z czymś, co dawno umarło: leżał w niej szkielet z pięcioma nogami. Wepchnął za klatkę podręcznik Księcia Półkrwi i zatrzasnął drzwiczki. Zatrzymał się przez chwilę, czując, jak serce bije mu mocno, i rozejrzał się po całym tym bałaganie. Czy zdoła odnaleźć to miejsce? Chwycił poobtłukiwane popiersie odrażającego starego czarodzieja ze szczytu najbliższej skrzyni i postawił je na kredensie, po czym włożył na głowę posągu jakąś starą, zakurzoną perukę i obszarpaną tiarę, aby lepiej zaznaczyć miejsce ukrycia książki, a potem pobiegł pomiędzy rupieciami z powrotem ku drzwiom i wypadł na korytarz. Zatrzasnął za sobą drzwi, a one natychmiast zniknęły, zamieniając się w kamienną ścianę."
Nie ma ani jednego słowa o diademie.
No właśnie sam zapodałeś ten cytat, a dokładniej -> "obszarpaną tiarę". Wydaje się być to problemem trochę niefortunnego tłumaczenia, gdyż "obszarpana tiara" przywodzi na myśl rodzaj kapelusza, np. po polsku zwaną Tiarę Przydziału.
Czytam po angielsku, więc zacytuję oryginał, który zresztą wiele wyjaśnia: "Seizing the chipped bust of an ugly old warlock from on top of a nearby crate, he stood it on top of the cupboard where the book was now hidden, perched a dusty old wig and a tarnished tiara on the statue’s head to make it more distinctive [...]".
I później mamy przecież fragment w "Insygniach": "And as he reached the end of the passage, the memory of a third stone effigy came back to him: that of an ugly old warlock, on to whose head Harry himself had placed a wig and a battered, old tiara. The shock shot through Harry with the heat of Firewhisky, and he nearly stumbled". Nie miałoby sensu gdyby Harry przypomniał sobie coś, czego nigdy wczesniej nie widział, prawda? ;]
Tłumacz miał najwyraźniej na myśli podniszczone nakrycie głowy (no bo skąd miał wiedzieć, że to istotny szczegół ;), natomiast u Rowling był to po prostu zmatowiały, wyblakły diadem.