Ogłaszam powstanie nowego gatunku kinowego - bo do rangi filmu takim partolesom jak
Zmierzch, Harypyter, czy Igrzyska Śmieci sporo brakuje - Gimbajzel. Głosować kto jest za i nie ma
nic przeciw :{
A może by tak uwzględnić to, że adresatem np. serii o Potterze są dzieci i podrastające dzieci.
I jako taki nie jest produkcją złą. Sporo w nim baśniowości, wyraźne rozgraniczenie postaci dobrych i złych.
Klasyka baśni w nieco nowocześniejszym wydaniu .
"Zmierzch" za to niestety jest wyjątkowo pasującym filmem do gatunku gimbajzel.
Target, czyli dojrzalsze nastolatki, niestety jednak też nie zawsze potrafią odróżnić dobrej jakości kino od tego b. kiepskiego.
Ja Harrego Pottera uwielbiam i za każdym razem dobrze mi się go ogląda (każdą chyba część). Jest to po prostu świetnie zrobiony film. Ma w sobie magię, klimat i dobrą obsadę:)
Ja zdecydowanie nie uwielbiam. Chyba nieco wyrosłam po prostu :)
Ale też nie dziwię się, że można uwielbiać ten cykl mając lat 10 i nieco więcej. Książki Rowling to świetny cykl dla młodego czytelnika, a sam film to dość dobrze zrobione kino dla młodszych widzów, choć znam wiele cenniejszych pozycji i tutaj.
Hmm... mam 17 lat i uważam, że jestem dość dojrzałą osobą, ale z Harrego chyba nigdy nie wyrosnę:) Książki to zupełnie oddzielna kwestia, nie przeczytałam nawet wszystkich. Jeśli chodzi o film to zawsze zachwycam się scenerią,charakteryzacją, efektami specjalnymi itd. :)
Jesteś więc bardzo młodą osobą :)
Nie mnie oceniać, czy na swój wiek dojrzała czy też nie, ale obiektywnie, wiekowo do dojrzałego wieku jeszcze daleko.
I dobrze, bo to wspaniale mieć 17 lat :))
Ja mam 13 lat, więc co do tego czy to jest film dla starszych czy młodszych, po własnym wieku i doswiadczeniach nie będę osądzać....jednakże-tydzień temu cała moja rodzina usiadła przed telewizorem w celu ogladania Harry'ego. Byla to pięcioletnia dziewczynka i dwoje doroslych rodziców. Ci ostatni nie siedzieli z nami, "a żeby już spędzić z dziewczynami troche czasu". Nie, nie, nie. Robili to z przyjemności. Dlatego skoro dzieci lat 13 i 5 oraz dwoje doroslych lat 37 i 40 bez znużenia oglądali ten sam film, uważam, że Harry może się podobać w każdym wieku ;)
Ale ja też z przyjemnością oglądam Harry'ego, szczególnie pierwszą część. To naprawdę sympatyczne, dobrze zrobione kino, zresztą sam film oceniłam dość wysoko na 7 i broniłam przed osądem, iż to film dla gimbazy ("Zmierzchu" np. bronić nie zamierzam, mimo iż targetem jest powiedzmy nastolatek, bo to po prostu źle zrobiony film).
Ale sentyment do tego filmu wiąże się właśnie ze skojarzeniami z dzieciństwem, szkołą, z ciepłą atmosferą, nawiązaniami do baśni. Sama bym więc z córą chętnie zobaczyła raz jeszcze film o Harrym, a i zapewne bym z chęcią kupiła jej książkowy cykl (znam wiele przypadków, iż książki o Harrym przyczyniły się do tego, że młody człowiek zaczął w ogóle czytać coś więcej i chwała mu za to :) .
Tyle, że to sentyment, a nie miłość, bo kocham już inne filmy i inne opowieści, których bym zdecydowanie nie poleciła 13-latce z wielu względów.
jak dla mnie, to do budy znacznie lepiej pasują właśnie zwolennicy takich kundli jak w zmierzchu :{
a jednak ty do nich nie należysz, więc nie bardzo rozumiem twoje podejście - co nie znaczy, że nie chciałbym zrozumieć. Daj do znajomych, jeśli widzisz sens w dalszym ciągu tej dyskusji
Jeśli to odpowiedź na moją wiadomość, to przyznam, że dość krótka, jeśli jednak zamierzasz powiedzieć coś więcej, jestem otwarty na wszelkie uwagi. Sam, jak możesz zauważyć w wielu ocenionych przeze mnie pozycjach, bywam dość surowy, jednak bardzo często jest to złudne wrażenie; przykłady stanowią filmy "Sala Samobójców" oraz "Infiltracja", których wcale nie uważam za nieudane, ale nie pasuje mi bezczelna zrzyna ze zmianą tytułu. Kolejny przykład to "kraj dla starych ludzi", który jest kapitalny, ale absolutnie dla mnie nie do przyjęcia ze względu na dystans między aktorską grą Javiera Bardema w tym filmie i w Skyfall. Prawie wszystko ma u mnie drugie dno, w czym zasadniczą rolę ma sofistyka, pozwalająca mi odszukać zarzuty przeciw każdemu filmowi, który mi się nie spodoba - nawet tylko po to, by mieć pretekst do rozpoczęcia szukania wszelkiego typu powinszowań.
Odpowiedziałem Ci w wiadomości :) No przecież nie mam Ci niczego za złe. Każdy ocenia filmy jak chcę. Jeśli komuś podoba się moda na sukces to niech ją sobie oceni na 8. itp.
nie no jasne! Jak wyżej wspomniałem, jestem przeciwnikiem poglądu, że istnieje coś takiego, jak absolutny wzór oceny, taki, któremu nie wolno się sprzeciwiać, jeśli nie chce się skończyć z pieczęcią bezgustnego frajera na czole. Wykoncypowałem kiedyś taki kom: "subiektywizm polega na tym, że obiektywizm nie istnieje" i uważam, że w istocie tak jest! Wszystko jest względne, różnorodność punktów widzenia jest po to, by osoby o odmiennych mogły podejmować próby przekonania drugich do swoich poglądów, a uzdolnieni są tacy, którzy potrafią dokonać takiego przekonania.
Choć nie kryję, że z tobą nie byłoby łatwo polemizować (Transformersy na 2/10 :((?? )
Nie podobał mi się ten film. :) Możliwe że ocena jest zdecydowanie za niska, bo np. efekty specjalne są bardzo dobre. No ale ocene dałem taką a nie inną ;)
Jak śmiesz w ogóle porównywać Pottera i Igrzyska do Zmierzchu i sugerować, że te filmy są na jednym poziomie?!
Co do Zmierzchu to się zgodzę, beznadziejny film ale nie wiem co Ty chcesz od Harrego Pottera to jest świetna zarówno książka jak i film, książka na której się wychowałam i z która dorastałam. Ale pomijając to i patrząc obiektywnie na ten film to przecież nie był on zły. Widziałam gorsze i dlaczego przy filmach które są naprawdę beznadzieje nie nie napiszesz takich tematów. Zwykła prowokacja?
nie patrząc obiektywnie, od tego zacznijmy, a następne dajmy to, że przy książce, która jest wyśmienitą komedią, najzabawniejszą jaką czytałem, film stylizowany na - akcję? - wypada dla mnie beznadziejnie. Pominę tu kwestię podkładu głosowego, który psuje 30% całokształtu i ośmielę się w ogóle porównać te trzy pozycje, w których statyści grają lepiej od głównych charakterów. TAK, grają lepiej,
TAK, jest to moje zdanie i tak, mam propozycję porównawczą, jeśli chcesz zobaczyć dziecięcy/młodzieżowy profesjonalizm sceniczny, zobacz sobie "Super 8" Abramsa, ewentualnie pierwotną wersję "Karate Kid"
Kiedyś trzeba było umieć grać, żeby to robić. Dziś trzeba to robić, żeby móc i to jest absurd deartystyczny
Oczywiście, możesz mieć swoje zdanie, mogą Ci się nie podobać owe filmy.
Ale porównywane ich jest według mnie nie na miejscu, choćby jak wspomniałeś przez tą grę aktorską, nie przyglądałam się grze statystów, być może jest tak jak mówisz, nie wiem ale może skupmy się na grze głównych aktorów więc wychodzi na, że Kristen Stewart gra na tym samym poziomie co aktorzy z HP? Wybacz ale bo jest kpina nie można tego porównać.
Poza tym porównujesz "przesłanie" płynące z Zmierzchu do przesłań i wartości moralnych płynących z HP, nie wiem jak było z Tobą ale mnie, jak byłam dzieckiem Harry Potter dużo nauczył. To była moja pierwsza książka jaką przeczytałam i mam do niej wielki sentyment.
A no i chyba nie zrozumiem nigdy dlaczego uważasz, że te filmy nie zasługują na miano filmu. Żaden(oprócz Zmierzchu) nie był zły co do tej akcji w Harrym Potterze to uważam, iż nie było tak źle, spodziewałam się znacznie gorszej ekranizacji książki. Swoją drogą nie wiem co było w niej takiego zabawnego, to książka głównie przeznaczona dla dzieci i młodzieży, czego się spodziewałeś? ;)
Swoją opinię o cyklu Potterowskim już wyżej wyraziłam.
Ale jeśli si e proponuje powstanie nowego gatunku filmowego to wypada podać cechy owego gatunku (nie jest cechą "partoles", chyba że się go konkretnie uzasadni), a tu ani słowa o tym.
Autorze postu nie przekonałeś mnie więc.
przepraszam za spóźnienie i wyjaśniam, że deskrypt został ujęty w moim komentarzu do wypowiedzi Izy.Tak więc wnoszę ponowną próbę przekonania cię, szanowny odbiorco :)
Nadal nie jestem przekonana, a to z następujących powodów:
1. Należy ominąć sprawę ekranizacji, dlatego iż należałoby ograniczyć Twój gatunek Szanowny Filmowebowiczu do mniej udanych ekranizacji. Ale nawet to uwzględniając, po lekturze pierwszej części Harry'ego nie odniosłam wrażenia super komedii. Ba, nie zrobiła na mnie książka niesamowitego wrażenia (co nie znaczy, że to zła książka, znowu podkreślę, że nie ja jestem targetem tej pozycji; jej dość prosty styl jest idealny dla młodego lub nieco mniej literacko "wyrobionego" czytelnika).
Fabuła oddana w filmie, o ile pamiętam, prawie bez zmian. Wg mnie chybiony więc argument.
2. Dubbing polski należy oceniać odrębnie. To dzieło naszego rodzimego dystrybutora, na które to dzieło mogli się twórcy filmu jedynie zgodzić... bądź nie. Łatwo się domyśleć, iż przy światowej dystrybucji nie mogą twórcy robić setki kastingów do każdej wersji. A przed oceną samego filmu należy wręcz obejrzeć go bez dubbingu.
3. Gra aktorska. Tu się zgodzę, że bez polotu i ról na miarę Oscara ;) Wspomniany tu "Super 8" lepszy oczywiście, ale też tylko poprawny. Ba, sam film to też tylko dobra rozrywka na poziomie, bez zachwytów z mej strony się tu obeszło.
Trudno o dobre role młodziutkich aktorów. Znam tylko parę takich, które warto zapisać do naprawdę bardzo udanych (młoda Portman w "Leonie Zawodowcu", młoda Foster w "Taksówkarzu", Osment w "Szóstym zmyśle", a ostatnio na wyróżnienie zasługuje Holland w "Niemożliwe"). Nie przekonuje mnie więc tego typu argument, bo za wiele ról średnich ogólnie w dziecięcym wykonaniu, bo trudno o dobrego aktora w młodym wieku. Zresztą Radcliff wyrósł na całkiem dobrego aktora, co można dostrzec w "Kobiecie w czerni". Może nie uznałabym go za aktora wybitnego, ale na pewno jest profesjonalistą. Oby się wyrwał tylko ze szponów Harry'ego na dobre ;)
Jeśli pominąć więc dubbing to... dostałam 2 argumenty za gimbajzelem. Za mało :)
Niemniej, bądź gotowa na dalszy dyskurs, jako że wymienione przez ciebie młode kreacje upatruję wcale niewiele wyżej od tych, którym poświęciłem nagłówek (Leon & Zmysł - dla mnie porażka). Ponadto, jak widzisz, inaczej spojrzałaś na moje argumenty odnośnie określenia komediowego, co, jak przypuszczam, miało decydujący wpływ na rozłączność naszych pov.
Niemniej, powtarzam - bądź gotowa, bo to dopiero początek. Zanosi się na wiele innych debat, które chętnie z tobą przeprowadzę
w zakresie innych pozycji filmowych.
A dodam, lekko autokrytycznie, że w obu wymienionych przypadkach ("Leon..." i "Szósty...") moje podejście do samego filmu może rzutować na ocenę aktorstwa. Hollanda i Foster będę bronić całą duszą jednak. ;)
I faktem jest, że pierwsza część książkowego Harry'ego (jedyna przeczytana, bo naprawdę to już od masy czasu nie moja literatura) została przeze mnie zupełnie inaczej odebrana.
Ale - podkreślam - zawsze chętnie podyskutuję, jeśli tylko dyskusja kulturalna i ciekawa :)
Wtedy nawet różnice poglądów nie przeszkadzają, a są jedynie odmiennym, wartym poznania, punktem widzenia.
ale głupota ;p
chyba sam należysz do tej grupy http :// kwejk . pl/obrazek/1383103/definicja-gimbusa . html (trzeba usunąć spację)
i to nie jedną, jak widzę. Btw, ja już po politechnice, więc w całym twoim komentarzu sens ma tylko format
Powtórka z rozrywki poprzednio-częściowej:
gau'ilt, czy wy nie umiecie czytać? Jak jest napisane "głosować kto jest za i nie ma nic przeciw" to się rozumie samo przez się, że każda litera ponad "nie", ostatecznie "nie zgadzam się" w wykonaniu przeciwników mojej tezy jest poza dyskursem...