Wybaczyłam pani Rowling absolutnie prawie wszystko i wybaczyłabym nawet, gdyby uśmierciła Harrego. Jednak śmierci Syriusza nie przebaczę jej do końca mych dni.
A ja ją za to podziwiam. ;] Przynajmniej jej powieści to prawdziwa literatura, w której nie boi się poruszyć trudnych czy bolesnych tematów w przeciwieństwie np. do pewnej pseudopisarki, u której wszyscy są piękni i idealni, a potem żyją w krainie szczęśliwości.
Hahaha chyba wiem o kim mowa i zgadzam się z Tobą w 10000000%. Po prostu pokochałam Syriusza, 13 lat spędził w Azkabanie, ledwo odzyskał Harre'go i puf! Mimo wszystko pozostaję wierną fanką :D