Już sam tytuł wiele mówi o tej produkcji. Gość z toporem lata w masce i morduje ludzi. Żeby sprecyzować – jest to slasher miejski, gdzie trupy padają w pewnych odstępach czasowych, a nie jednej nocy. Czy nadal jest to produkt uboczny fali pokrzykowych slasherów, zanim to gatunek wrócił do lasów i odludzi. Technicznie...

facet w masce mordujący tanncerki nocnego klubu. Nawet sporo krwi i pare odciętcyh dłoni. Ale w sumie marnie się to ma do klasycznych obrazów tego gatunku. Mia Zotoli i jej koleżanki zagrały tu role główne, sporo tu scen topless. Film moze nie jest nudny ale schematyczny i naiwny. Wolę stare slashery sprzed 20-30 lat.