To jest film wobec którego mam dylemat tak jak wobec "Czarnego Łabędzia" Podjęto w nim bardzo poważną tematykę: "odnalezienia się w otaczającej rzeczywistości jednostki wrażliwej poddanej bardzo brutalnym doświadczeniom życiowym" Główny bohater filmu tego diabła i demony sam sobie wyobraził popadł w psychozę po tym jak na jego oczach w brutalny sposób, zamordowano jego matkę. W tym filmie chodzi o ukazanie stanu psychicznego jednostki (głównego bohatera) poddanego brutalnym doświadczeniom. Często jest tak że ofiary przestępstw np. molestowania seksualnego, przemocy fizycznej, są pozostawione samym sobie, bo "system" nie potrafi poradzić sobie z takimi jednostkami. Psychika takich osób zostaje w znaczny sposób zdeformowana, poczucie bólu wzmaga chęć odwetu (nienawiść rodzi nienawiść, agresja agresję) Stąd już tylko jeden krok do piekła...
moim zdanie za bardzo w filmie skupiono się na efekciarstwie a za mało na istocie problemu o którym pisałem wyżej, podobna sytuacja zaistniała w "Czarnym Łabędziu"
zgadzam się, że film otarł się o genialność. Niestety są w nim momenty wręcz nudne a muzyka w niektórych scenach potrafi doprowadzić do szału (szczególnie jeżeli lubisz oglądać filmy głośno)
Chyba zdrowo się nakirałeś, że odniosłeś takie wrażenie. A temu czemuś jest atk daleko do genialności jak ziemi do księżyca. Zwykły wydumany szajs..
Zgoda. Nieudana próba nakręcenia czegos w stylu "Drabiny jakubowej"/"Czarnego łabędzia". Niestety nie wyszlo, szajs w pazłotku zawsze pozostanie szajsem.
jak jego matka zyla to jeszcze byl czesciowo normalny, a jak matke mu zabili to juz calkiem mu od***rdolilo... przynajmniej ja tak uwazam.
Nie jest to może efekciarska opowieść o człowieku ze stali z efektami za 60 mln $, i tym bardziej powinno się docenić tego typu produkcje. Niezły film, warto się obejrzeć ;)