I chociaż nowela wydana w Polsce powinna być tłumaczona jako "Węże i kolczyki", to muszę przyznać, że film jest idealnie odwzorowany. Po przeczytaniu książki (która notabene momentami przypominała mi tanie porno) sięgnęłam po ekranizację. Tak krótka książeczka MUSIAŁA być idealnie odwzorowana, nie było innej opcji. Prócz tego, że znów polubiłam Amę, tak samo jak w książce - było mi go szkoda. Film jak i powieść nie wszystkim przypadnie do gustu. Ekranizacja bardzo niskobudżetowa, dziwna tak samo jak nowela (za którą młoda autorka została nagrodzona), ale da się ścierpieć. Głównie obejrzałam z nastawieniem "przekonajmy się" i uprzednio czytając książkę - widziałam najdokładniejszą ekranizację jakiej mogłabym się spodziewać. Niestety na tym się kończy, zero morałów, odrobina japońskiej popkultury, o ile te namiastkę można by było tak nazwać. Rozśmieszyła mnie mini-rola Tatsuyi Fujiwary, że też musiał tak szybko zginąć... : P Polecam tylko tym, którzy przeczytali nowelę, i tym, którzy na prawdę bardzo się nudzą. Utwór Chary na samym końcu sprawia, że człowiek czuje się pijany, jest tak samo dziwny jak ten film ;)