nieważne, przejdźmy do filmu.
Cieszy mnie, że Włosi nadal kręcą filmy tego typu, ale niestety nie znaczy to, że robią to dobrze.
Film opowiada o grupie znajomych, którzy ruszają na ferie na zadupie (a jakże by inaczej). Znajomych, bo nie nazwałbym ich przyjaciółmi. Na dobrą sprawę chyba się nawet nie lubią :/
Gdy dojeżdżają na miejsce szybko dowiadujemy się, że to nie wakacyjny wypoczynek był celem ich podróży...
Naszych bohaterów grają Włosi. Część z nich mówi po angielsku (z paroma wyjątkami tragicznie),a cześć była najwyraźniej dubbingowa. Efekt jest opłakany. Ciężko stwierdzić, czy aktorstwo jest znośne, bo przez dubbing i akcenty można się popłakać ze śmiechu. Zadziwił mnie niejaki Fabrice Scott, który grał nawet nieźle. No i patrzę, a to jedyna osoba wymieniona na filmwebie i to aktor, który wcielał się już w księdza Popiełuszkę.
Technicznie film jest ok, co zaskakuje, gdyż tego tytułu nie ma nawet na imdb. Budżet był chyba znacznie wyższy niż w przypadku przeciętnego horroru DTV z USA. Jakość obrazu, praca kamery i montaż są zupełnie znośne, a muzyka zaskakująco profesjonalna.
Scenariusz zaś pogrąża produkcję, jednocześnie sprawiając, że nie nudzi. Marne dialogi wymawiane z koszmarnym akcentem, lub koszmarnie dubbingowane śmieszą. Fabuła nawet wciąga, jest dość rozbudowana i w paru momentach potrafi zaskoczyć, ale w sumie jest idiotyczna, naciągana i ogólnie też można by się pośmiać.
Jak na włoski horror (w sumie fabularnie to raczej thriler) przystało mamy kilka scen gore, których wykonanie jest nawet niezłe, ale bez większych hardcore'ów.
Podsumowując słaby film, pod niektórymi względami tragiczny, pod innymi zaskakująco znośny i interesujący.
Kupa, której oglądanie może nie nudzić i nawet dać chwilę rozrywki. Ale i tak nie polecam.
Przede wszystkim, Włosi są od mówienia po włosku. Już mineły czasy gialli, które były dubingowane w zagranicznych wydaniach (choć czasem było odwrotnie). Czemu nie można