O ile Spiderman robi wrażenie nie tylko efektami specjalnymi, ale także fabułą, o tyle Hellboy jest zwykłą bajką dla grzecznych dzieci z dobrymi efektami i niczym więcej. Nie mówię już o beznadziejnej obsadzie, jaka zdecydowała sie wystąpić w tej superprodukcji (to chyba Perlmana wykopali z grobu, parafrazując jedną ze scen w filmie). Godny uwagi jest jedynie wstęp (naziści + okultyzm), ale lepiej pograć w Return to castle of Wolfenstein, gdzie intryga (mimo jej płytkości) jest ciekawsza. PS I co w tym filmie robi John Hurt (wyjątek wśród obsady, o którym lepiej głośno nie mówić) ?!