Ta tandetna niskobudżetowka wygląda trochę jak dokonania Herschella Gordona Lewisa, tyle, że brak tu na dobrą sprawę gore. Natomiast
oświetlenie, dekoracje, praca kamery, klimat, aktorstwo i dialogi – to już 100% tandeta na poziomie Lewisa. Fabuła traktuje o lekarzu, który
prowadzi w swoim tekturowym zamczysku zakład psychiatryczny, torturując i mordując swoich, powiedzmy, pacjentów. No i jeszcze postanowił
uzyskać esencję zła, które objawia się w formie morderczego spaghetti, które jest niby niewidzialnym przyjacielem obłąkanej córki lekarza… -
WTF? Nie próbujcie nawet tego zrozumieć, ja nie próbowałem. Muszę jednak przyznać, że sceny ataków tego czystego zła nie były złe ogólnie zły
film, ale ma swój urok.