Postaci są żadne nie da się ich lubić, nienawidzić, są gadającym mięsem wypełniającym kadr. Film ma być o szargających instynktach w poczuciu beznadziei i nieuchronności losu?
Jeśli tak starczyło by nań 30 minut zamiast 110.
To jest "dzieło" kompletnie o niczym.
No może o fiksacji Pani reżyser na punkcie spermy onanizmu i wymuszonej inseminacji.
Jeżeli zlepek luźno powiązanych ze sobą scen w konkretnej lokacji uznamy za definicję filmu to jest to niewątpliwie film.
Lecimy wykorzystać grawitację czarnej dziury by dotrzeć gdzieś (cel misji).
Jednak nie, lecimy do wnętrza czarnej dziury (również cel misji).
Pan Patison wyrzuca martwych członków załogi w przestrzeń kosmiczną.
Jak to możliwe że wyrzuca nawet tych których dawno nie ma na pokładzie? Ponieważ sami z bezsensownych powodów odebrali sobie życie udając się w próżnię kosmiczną.
Eksperymenty nad ciąża w przestrzeni kosmicznej służą czemu skoro ta zgraja udaje się do nikąd.
Rys postaci zerowy , przestępcy , tyle o nich wiemy.
Kino egzystencjalne ok.
Ale przy tak rażącym braku jakiejkolwiek konsekwencji i błędów logicznych scenariusza jest to gniot o niczym.
No ale ja gupi buc jestem, nie znam się, nie mam magisterium z krytyki filmowej.
Nie wiem też gdzie rosną bezglutenowe pierożki i ile kosztuje kawa w starbucksie