Film ma podprogową wymowę antykatolicką.
Czterech oprychów gwałci i katuje samotną matkę na oczach małoletniej córki. Dwóch spośród oprawców wywodzi się z katolickiej rodziny. Podły katolicki ksiądz, podczas wizyty u rodziców owych dwóch typów, poleca im równie podłego (cynicznego i pazernego, acz skutecznego) adwokata (Dona Johnsona), który "prowadził już 18 spraw dla Watykanu" (słowa owego księdza). Katoliccy rodzice, aby wynająć owego adwokata, zastawiają dom. Adwokat jest podczas procesu na tyle sprawny, iż tylko cud mógłby sprawić, że czterech gwałcicieli zostanie skazanych. Wtedy do akcji wkracza Nicolas Cage i po kowbojsku wymierza sprawiedliwość, do wymierzenia której w żadnym wypadku by nie doszło, ze względu na skuteczność katolickiego spisku.
Podprogowe wnioski płynące z filmu: katolicy to łotry, cynicy, obłudnicy, hipokryci itd. itp.
Co najmniej jeden z autorów scenariusza (Mankiewicz) pochodzi ze starej żydowskiej rodziny filmowców (z których co najmniej jeden był posądzany o sympatie komunistyczne i hołubiony przez B'nai B'rith), więc taka wymowa filmu nie może dziwić.