to właściwie wszystko, co ten film oferuje; przewidywalny i kiepsko zrobiony
czyli u Cage nic za specjalnie się nie zmienia... tak z ciekawości zajrzałem, a nóż-widelec jakiś cud się zadział i udało mu się po latach zagrać w czymś ciekawym, ale widać, że trzyma "poziom"
Zagrał w dwóch ciekawych filmach ostatnio. "Dog Eat Dog" w reżyserii scenarzysty najlepszych filmów Scorsese Schradera (np. Wściekły byk, Taksówkarz), który zbiera krytyczne opinie, ale film wcale nie jest taki zły. Czytałem gdzieś kiedyś, iż na reżyserze producenci wymusili sporo zmian, film pocięto, skracano i dlatego wygląda jak wygląda, ale mimo tego to całkiem ok film się okazał. Choć lepiej trailera nie oglądać bo za dużo zdradza i sugeruje że to komedia, a to nie jest komedia tylko gangsterski film o trójce kumpli bandziorów, którzy chcą więcej zarobić i postanawiają wykonać zlecenie, ale plan się cały sypie. Cage gra dobrze, nie szarżuje, tak samo Dafoe, który jest jeszcze lepszy, tylko że grają bardzo niesympatyczne postacie, więc nie kibicowałem im za bardzo. Ale film zły nie jest.
No i warto też obejrzeć "Army of One". Przyznam że dawno się tak nie uśmiałem jak na tym filmie. A to co wyprawia Cage w głównej roli to po prostu trzeba zobaczyć. Najlepsza rola od czasu występu w Złym poruczniku i jakoś ten przesadnie szarżujący styl gry Cage tutaj idealnie pasuje. Równie dobry jest też Russell Brand jako Jezus.
Zgadzam się z Tobą. "Dog Eat Dog", jak większość filmów Schrader'a, jest godny uwagi, a "Army of One" to specyficzny popis Cage'a. Ludzie ewidentnie mają tendencję, by zaniżać oceny filmom, w których gra. Choć akurat "Vengeance..." to faktycznie kiepska produkcja.
'Vengeance' nie jest kiepską produkcją. To zupełnie niezły film i chyba najlepsza kreacja Cage'a od lat. Stonowany, wyciszony, bez pokrzykiwania i machania giwerą. Fantastyczne kreacje Anny Hutchison i młodej aktorki grającej córkę. Czegoś zabrakło, trochę za szybko mi ten film zleciał, tak jakby był pocięty o dobre 30 minut. Początek, rozwinięcie i zakończenie nie za bardzo tutaj funkcjonuje. Szybko się zaczyna i szybko się kończy. Nie jest przesadnie brutalny, choć powinien być. Mimo wszystko aktorsko to ekstraklasa i fajnie się ogląda ze względu na te kreacje. Don Johnson dostarczył, nawet tak epizodyczne role jak ojciec dwóch gwałcicieli naprawdę świetnie zagrane. To nie jest normą w tego typu produkcjach, gdzie najczęściej funkcjonuje zamysł ekonomiczny 'zatrudnijmy 2-3 gwiazdy, a resztę się dobierze za 100dolców/dzień'. Z całej obsady chyba tylko Deborah Kara Unger wepchnięta na siłę. Gdyby nie było tu jej postaci, nic by się nie zmieniło. Do tego chcieli ją wykreować na twardą babkę, ale poszło bardziej w kierunku 'suki', w tych kilku scenach, w których się pojawia.
Uważam że to świetny materiał na serial. Podobna historia ale kilka elementów należy pozmieniać. Zmęczony życiem detektyw, któremu przed laty zamordowano żonę postanawia zemścić się na gwałcicielach bliskiej mu kobiety. Łączy siły z chłopakiem ofiary a sposób w jaki będą likwidować zbrodniarzy będzie przypominał Dextera. Niestety detektyw pozostawia po sobie ślady co w drugim sezonie doprowadzi do tego że będzie musiał zwrócić się o pomoc do tego adwokata granego przez Dona Johnsona. Ależ to byłby hit.