Bardzo przyjemna komedia. Will Smith, Eva Mendes i Kevin James zagrali bardzo dobrze i stworzyli kolarz ciekawych i różnych wartości, które zostały przedstawione ze szczyptą parodii. Wbrew temu co napisała w swojej recenzji pani Ola, że "to film dla widzów, których bawią brudzenia się musztardą, keczupem, urywanie zlewu i wykonywanie figur tanecznych a la św. Wit.", twierdzę, iż to raczej wzbudza sympatię u faceta i pożądanie u kobiet - okazało się, że partnerka Alberta była kiedyś podobna do niego i to właśnie jej zaimponowało. To tworzy puente tego filmu, która brzmi: "Nie ma jednoznacznych i uniwersalnych metod na zdobycie ukochanej" Albo inaczej, że są kobiety, które wolą faceta z duszą trzylatka niż sztywniaka w krawacie lub macho.
Nie zastanawiałam się nad przesłaniem filmu, bo wiadomo było jak on się skończy :P Przewinęłam przemowę końcową "wiem, że byłem dla Ciebie niedobry, ale kooooocham Cięęę!" i skupiłam się jedynie na "pracy" Hitcha. Uśmiałam się pewnymi sytuacjami, jednak nie zachwyca i nie powala na kolana. Lekka komedia, do obejrzenia przy nudzie i braku lepszych możliwości (jak to miałam ja - działka + zero kontaktu ze światem + beznadziejna pogoda).