Nigdy nie zrozumiem logiki, jaką kierują się producenci i scenarzyści filmów inspirowanych na podstawie gier komputerowych. Dostają w zasadzie gotowy scenariusz z gotowym bohaterem, za grube miliony kupują prawa do ekranizacji i z założenia chcą ze swoim filmem trafić do fanów gry... trzeba się tylko trzymać fabuły i sukces jest gwarantowany... a w konsekwencji zawsze kręcą coś zupełnie innego i są zdziwieni że widzowie (w większości właśnie fani gry) są rozczarowani. w tym konkretnym wypadku widz przychodzi do kina na mroczny film z ciężkim klimatem o cichym i nieuchwytnym płatnym hitmanie, a dostaje się taką Szklaną Pułapkę 6 tyle że bez Johna McClaina (chociaż bohater też jest łysy ;) ).