Beznadziejny film, gniot. Reżyserska porażka. Nie jestem pewien na jakich prochach (odmóżdżaczach) jechał reżyser i scenarzysta, ale zażywali coś bardzo mocnego i wrednego. O tej produkcji w kilku słowach: przesadyzm, bufonada, przegięcie, szpan a całość to bzdura na resorach i bezsens. Obraz elfa skaczącego po spadających kamieniach był tak wzruszający, że aż mnie zemdliło. Jazda na wózku, tak jak pływanie po płynnym złocie na taczce to kpina z inteligencji. Bitwy i poszczególne walki bohaterów z orkami to super żenada, idiotyzm do n-tej potęgi. Mamy tu jeszcze romans międzygatunkowy i nie wiem po jaką cholerę wstawione, głupie języki elfów, krasnoludów i orków. Wygląda to wszystko na kpinę i pseudo parodię Władcy Pierścieni. Tylko ogromne samozaparcie i siła woli pozwoliły mi z wielkim trudem dotrwać do napisów końcowych. Seria Hobbit w całości jest słaba, ale Bitwa Pięciu Armii sięgnęła dna i zakopała się w mule.
Akurat wstawione języki poszczególnych ras to duży plus filmu.
Wygląda to o wiele autentyczniej niż gdy cały świat, wszystkie rasy i narody miałby mówić w jednej mowie - to byłaby wada.
Aaa, nie chcę zaczynać dyskusji. Ale ale, dlatego napiszę tak: dlaczego wszystkie rasy znają angielski??, co!! usaowcy i angole istnieli w "shire" lub wszędzie w tzw. "Śródziemiu", a Krasnoludy, Elfy, Enty czy Orki (Orkowie) się "angolskiego" uczyli od matek (wyssali z mlekiem)?? Bez jaj!! Ent dogadujący się z Hobbitem!!??? drzewo dogadające z ssakami, ehh. Film to film, a te niby języki po prostu przeszkadzają, "zawieszają oglądanie", wybijają z rytmu. Czy nie lepiej aby wszyscy gadali w swoich "językach" nieznanych nam - ludziom z planety Ziemia (Earth) i tylko napisy z tłumaczeń całość by określały? NIE, niestety, angielsko-reżysersko głupowatomowa jest LEPSZA dla ciebie i wielu innych!! Ja odpadam, za stary jestem, a starego niedźwiedzia na sztuczny miód nie nabierzesz!!
Skoro nie chcesz zaczynać dyskusji, trochę to dziwne że w przeciągu dwóch dni zakładasz trzy tematy na forum, które temu właśnie służy. (oczywiście mówię o tym pozytywnym, słownikowym znaczeniu "dyskusji")
A angielskiego nikt nie zna - jest to tłumaczenie Westronu - Wspólnej Mowy. Ogólnie przyjęta koncepcja by uniwersalny język Śródziemia przetłumaczyć na najbardziej uniwersalny język z naszych, czy może raczej język autora. - największym skrótem mówiąc. Jeśli nasz współczesny świat jako taki nie występuje, nic nie broni tłumaczeniu - ale w ramach świata przedstawionego dobrze jest zachować istniejące różnice.
I owszem - Wspólnej Mowy się wszyscy uczyli. Tak jak pół świata mając własne języki uczy się angielskiego. Takie to dziwne? Dla hobbitów jest to ich własna mowa, bo wywodzą się od ludzi, a ent (swoją drogą ent to nie drzewo) przy tak długim życiu też bez trudu ją poznał. Istnieje za to duża różnica w dialektach - i tak dla przykładu nikt w Shire nie mówi jak w Gondorze, ani żaden ork nie wypowiada się jak elf.
Ale przekonywać cię na siłę nie będę, bo to jak mniemam kwestia jedynie gustu. (chociaż "starość" to akurat śmieszny argument). Wadą filmu to w każdym razie nie jest, a powodów tego umieszczenia znajdzie się trochę. Kwestia kto doceni, a kto skrytykuje.
Tak 3 część była po prostu straszna... O ile pierwszą oglądało mi się naprawdę przyjemnie (i nadal mi się przyjemnie ogląda), druga już mniej ale nadal na poziomie to ta nieszczęsna bitwa, była kompletną porażką - w kinie też z wielkim trudem wytrzymałem (tylko po to by móc bezkarnie szkalować :P)
100% zgody. Ta kapa filmowa to obraza dla wiernych fanów.
Najdebilniejsze są te glizdy, co najpierw wychodzą, a potem tyłem się wracają, aby wypuścić armię. Rozumiecie? Mają drugą paszczę w odbycie i są w stanie wykręcić gdzieś w bok aby przepuścić wojowników do przodu.
Zresztą ten cały shit jest pełen takich kretyńskich zagrywek. Ludzie w kinie się śmiali, a mi się zbierało na wymioty.
A ja od siebie dodam, że Jackson mógł obejrzeć "Krzyżaków" albo "Pana Wołodyjowskiego", to by zobaczył jak się kręci dobre sceny batalistyczne. Nie wystarczy tylko naładować komputerowo tysiące kopii elfów, krasnoludów i orków.
CGI stało się receptą na brak umiejętności, partaninę i niemoc twórczą.
Nie wiesz jak zrobić coś interesującego? Wstaw tyle wodotrysków i "oczojebnych scen" ile się da, może durnie nie zauważą, że całość jest miałka i kiczowata.