Czego jak czego, ale takiego zjazdu to się nie podziewałam :D Film musi być naprawdę tragiczny w porównaniu do poprzednich części...
Jaka była najbardziej absurdalna scena? A jaka wypadła najlepiej?
Masz, oglądasz na własną odpowiedzialność ! :P
https://www.youtube.com/watch?v=FtIKfVbYCiA
o.O oglądając ten moment miałam wrażenie, że to fragment walkthroughu z gry platformowej.. Jackson, co ty ćpiesz.
a śmierć Thorina też chcesz zobaczyć :)? ale absolutnie nic nie przebije Legolasa
sentia znalzła, proszę
nie jest po kolei, i nie ma najgorszego momentu - pod lodem niestety tutaj (sceny z bilem to sobie ktoś na końcu wstawił jakby co)
https://www.youtube.com/watch?v=I0r9udut8Y0
Obiecałem sobie że nie będę oglądał fragmentów filmu, ale tu zrobię wyjątek. Muszę się psychicznie przygotować na tę scenę :)
Hahhahhahahaha!!!!
Motyw muzyczny z Kac Vegas - pasuje jak ulał i tekst "I love cocaine" hehe
Rock star energy drink i jedziemy z maratonem!! :D ale tak serio to wybaczylbym te absurdalne sceny grzyby nie te ch**owe teksty typu:" Matka cie kochała"
Trzecia część pełna jest absurdu i groteski niczym z "300", tylko że tam jako adaptacji komiksu wyglądało to fajnie, tutaj było fatalnie. Chodzi tu np o jakiegoś trolla z kamieniem na łbie, który rozpędza się i z bańki rozwala mur... (?) Wszystkie sceny z Alfridem były tak żenujące, że miałem ochotę wyjść z kina. Co to wnosiło do akcji? Jeśli miało utrzymywać konwencję żartobliwą Hobbita, to wyszło strasznie. Jedziemy dalej, Thranduil jeżdzący na swoim reniferze [ :) ], który nadziewa orków na rogi i odcina im głowy...
Dla mnie jako fana Władcy, brakło tego patosu, powagi chwili. Bitwa pięciu armii, a czułem się, jakby to była jakaś komedyjka, nawet śmierć Kiliego czy Thorina w ogóle mnie niestety nie poruszyła. Liczyłem, że będzie to epickie zakończenie dobrej (choć nieporównywalnie slabszej z Władcą) trylogii, a okazało się to najgorszą z wszystkich 6 filmów o Śródziemiu.
Czytając Twoją wypowiedź aż boję się oglądać ten film...Były chociaż jakieś plusy, zapadające w pamięć sceny? A jak tam sprawa ze Smaugiem? Słyszałam, że w filmie jest tylko przez 10 minut.
Jak mówiłem, sprawa długości pojawiania się go na ekranie był dla mnie najmniejszym problemem. Największym było to, w jaki sposób zabija go Bard. Śmieszne było to, że kreowali Smauga na potężną bestie, od której podmuchu łamią się drzewa, a tutaj zabija go rybak, strzelając do smoka używając do tego własnego syna (WTF??!!).
Nie chodzi mi tutaj o zgodność z książką tylko o przedstawienie tej sceny, która była strasznie kiczowata.
Chodziło o relację ojciec-syn. Ale widze, ze tym co mówią, ze fabuła filmu jest banalna, nawet to trudno zorzumiec. Koniec gadki-szmatki. The end.
To dopiero były czasy! Kiedyś za przeskrobanie czegoś dzieci robiły za kuszę, a teraz tylko daje się szlaban na komputer i zakaz wyjścia na dwór.
Zrobili, czy nie zrobili, dobrze, że było go w miarę dużo, bo to on ( a właściwie jego wygląd) ratują drugą część.
"zabija go rybak, strzelając do smoka używając do tego własnego syna"
Widzę, że film rzeczywiście będzie arcydziełem swojego gatunku :D Fantastyka aż kipi.
Również widzę, że wiele osób narzeka na Smauga, ja akurat jakoś bardzo nie, może tylko to, że naprawdę było go za mało. No i sposób, w jaki zabija go Bard... Śmiało moge to dopisać do wypowiedzi wyżej, czysty absurd, nie chce Ci spoilerować, ale sam opis wygląda tak śmiesznie...
Co do plusów, z pewnością wątek szaleństwa Thorina i jego relacje z Bilbo były bardzo interesujące. Również sam początek bitwy zaczyna się tak, że czulem ten dreszczyk jak np. kiedy w Powrocie Króla pojawiają się Rohirrimowie. Jednak tutaj z każdą minutą jest tylko gorzej. Bitwa staje się chaotyczna, pozbawiona ładu i składu. No i Legolas, którego akcje są równie sztuczne, jak wyraz jego twarzy. To mój największy zarzut wobec Hobbita, nadużywanie komputera. Brakuje mi tej realności i budzących grozę orków...