'Byłam wczoraj na nocnym maratonie i 'Bitwa pięciu armii' w porównaniu z dość dobrymi poprzednimi częściami wyszła okrutnie słabo. Co szczególnie mi się nie spodobało:
-motyw z naszyjnikiem Thranduila który ciągnie się trzeci film. Tak naprawdę dużo o nim wspominają ( Thorin nawet chce go użyć do szantażu na Thranduilu ale potem o tym magicznie zapomina ) ale nie wyjaśniają po co mu był ten wisiorek. Sama poszukałam w internecie i znalazłam skany z jakiegoś przewodnika po filmie ( czy coś tego typu ) gdzie jest wyjaśnione, że ten naszyjnik miał być prezentem dla jego żony która zmarła zanim Thranduil zdążył go odebrać od krasnoludów. Dlatego potem mu tak bardzo zależało - to była jedyna pamiątka po niej.
-dużo zwyczajnie głupich scen np. dzieciak Barda ( ogólnie trochę za dużo było tych dzieciaków ) robiących za podstawkę do strzały xD czy oni nie pokazali w poprzednim filmie ,że gdzieś w tym mieście była specjalna kusza? Chyba że coś jej się stało po drodze, możliwe że przeoczyłam. Plus np. Azog pod lodem, 2minutowa scena w której Gandalf zapalał fajkę po śmierci Thorina, Legolasowe matriksy typu lot do góry nogami na nietoperzu, w poprzedniej części Thorin płynący w taczce po płynnym złocie...czy ona nie powinna się stopić przypadkiem?xd
-po co był ten Alfred? Był śmieszny ale zajmował zdecydowanie za dużo czasu który mógłby zająć Bilbo/któryś z krasnoludów/któryś z elfów
-Legolas który zachowywał się zupełnie inaczej niż w starej trylogii. Tj od pierwszego filmu ta postać wydawała mi się trochę inna niż być powinna ale w tym filmie już przekroczyło dopuszczalną granicę xd zrobili z niego rozkapryszonego nastolatka - boga który w sumie sam dałby radę przeciwko całej armii
-skąd Thranduil wytrzasnął taką wielką armię elfów i gdzie oni się podziewali przez 3/4 czasu? Na początku uczestniczyli w bitwie ale potem wyparowali. Jakoś nie sądzę że te parę tysięcy osób biło się tylko z Thranduilem w mieście. I gdzie był Thrnaduil gdy np. Legolas walczył w tamtych ruinach? Co robił? Siedział i myślał? xd Liczyłam na jakąś walkę ramię w ramię z synem ale eh...
-Galadriela niosąca Gandalfa ( serio, kto wpadł na to że to będzie dobrze wyglądać ) i jej zamiana w Samarę z 'the ring'. Wiem że podobna scena była w lotrze ale tutaj chyba lekko...przesadzili? ;d
-przekombinowane sceny walki. Tu oczywiście głównie mam na myśli starcie Legolas/reszta świata i Thorin/Azog
-'mama cię kochała legolasie'. Po co to było? xd I co go tak nagle naszło? Dlaczego Legolas nie chciał wrócić do domu? PO CO Thranduil kazał mu szukać Aragorna?
-w scenach rozmowy Bilba i Thorinem ( kiedy Bilbo mówi że posadzi drzewo w swoim ogrodzie ) serio myślałam że zaraz sobie miłość wyznają ;D chyba chcieli pokazać jak bardzo Thorin ceni Bilba jako przyjaciela ale dla mnie ta scena była zwyczajnie romantyczna :x
-rzecz która najbardziej mnie zdenerwowała - sceny śmierci bohaterów. Myślałam że się wzruszę a się śmiałam. Powinno być jak w książce - bracia umarli śmiercią honorową broniąc zranionego Thorina; tutaj Filim po prostu rzucają z wyskości, Thorin umiera ostatni po śmiesznej walce...mieli szansę na zrobienie najpiękniejszej sceny w całej trylogii, dostaliśmy takie coś...
-kiepskie CGI. Było parę momentów w których widać było jak bardzo chamsko doklejone jest tło za bohaterami. O tym że cała bitwa wyglądała jak gra komputerowa nie wspominam nawet.
-niedokończony wątek Tauriel. O wiele lepiej byłoby gdyby zmarła razem z Kilim albo gdyby Thranduil faktycznie ją zabił. Elfy pogrążone w żałobie po ukochanej osobie i tak zwykle umierają :C
-brak sceny z jakimkolwiek bohaterem ze starej trylogii ( pomijam Galadriel, Legolasa, Elronda i Sarumana )...wiem że to nie przymus ale miałam nadzieję że chociaż jeszcze raz pokażą Froda lub np. Arwene witającą Elronda po bitwie w Dol Guldur...w końcu 'one last time' no nie? ;p
-brak sceny pogrzebu która będzie dopiero w rozszerzonym wydaniu filmu. Kto wpadł na to że lepiej dać scenę Alfreda upychającego sobie hajsy w biustonosz niż to?
-tutaj mogę sie mylić ale uważam że był to błąd. Gandalf zwrócił się do Legolasa per ' Legolas Greenleaf'. Czy samo Greenleaf to nie to samo co Legolas, a jego pełne imię i nazwisko powinno brzmieć Legolas Thranduilion ( tak jak zwrócił się do niego Haldir? )?
-brak ciągłości - w lotrze mamy Legolasa który nienawidzi krasnoludów, brak Tauriel i niewspomiany nigdy Thranduil. Oczekiwałam czegoś w stylu ' Tauriel umiera z Kilim, Legolas traci obiekt westchnień i dlatego nie lubi kransoludów, Thranaduil finalnie kłóci się ze wszystkimi i traci 3/4 armii i dlatego już nigdy się nie pokazuję w następnych filmach' aha.
Było parę rzeczy które mi się całkiem spodobały np. Smaug, piękne Laketown, ukazanie szaleństwa Thorina, gra aktorska Martina Freeman'a, piosenka końcowa, aczkolwiek niestety ten film miał za dużo bardzo złych scen żeby te 'dobre' go uratowały. Oczywiście to co napisałam jest tylko moją opinią, wiadomo że to co mi się nie podobało komuś może się podobać ;c
Mam zrozumieć, że nic nie zaiskrzyło pomiędzy Lagolasem a Taurie. Serio ona kochała Kilego, a to jak Thranduil w poprzedniej części mówi jej, że jego syn coś do niej czuje i jak się uśmiecha po tych słowach, ale zaraz potem smuć się gdy mówi by nie dawała mu nadzieji, to co z tym?
Chyba nic na ten temat nie napisałam ale wydaję mi się ,że może Tauriel zanim poznała Kieliego coś tam do Legolasa czuła ale potem jej przeszło...w sumie przez pewnie bardzo długo 'pracowali' razem, legolas był księciem nic dziwnego że jej się podobał :p także uważam że mogli to trochę lepiej rozwinąć..skoro już zaczęli xd
Ja osobiście nie czułam szczególnej różnicy między tą częścią, a poprzednimi. Jedyne co mnie irytowało to fakt, że tutaj się nie cykali z udawaniem, że cały film jest zrobiony na komputerze - pomijając bitwę, nawet woda wokół Ereboru wygląda jak z gry! Gdzie tam 'Hobbitowi" do "Władcy", gdzie faktycznie wykorzystywano plenery i statystów...
Fabuła była niedopracowana, zgadzam się z większością zarzutów, ale mi film oglądało dobrze i czas szybko minął. Wymienione niedoskonałości raczej mnie bawiły. Może dlatego, że nie byłam skazana na zobaczenie go w maratonie i bez uczucia przemęczenia mogłam go zobaczyć w regularnej dystrybucji...
gdyby taki hobbit nie miał nic wspólnego z lotrem ( albo gdyby lotr jeszcze nie powstał ) to pewnie też bym się nieźle bawiła. niestety przy oglądaniu tego filmu w pamięci miałam jak dobra była stara trylogia i naprawdę liczyłam na coś lepszego od jacksona...mnie niedoskonałości nie bawiły ale żenowały :c wiadomo że dużo musieli dodać skoro z jednej cienkiej książki powstały trzy filmy ale mieli gotowy materiał na parę dobrych scen a oni je pozmieniali bez sensu :v jednak pewnie jak już botfa wyjdzie w rozszerzeniu to zmienię ocenę i podwyższę o oczko :)
I dlatego właśnie jest taki słaby. Bo przerobili jedną cienką, lekką książkę o hobbicie spod pagórka w trzy epickie filmy fantasy o królu krasnoludów. To nie mogło wyjść.
Sorry, ale wystarczy sobie obejrzeć filmiki " Nowa Zelandia: Dom Śródziemia " żeby zobaczyć, jak wiele w filmach było plenerów. Ale faktem jest, że w trzeciej części jest ich najmniej, a to z tego prostego powodu, ze cały plan Ereboru i wokół niego to plan sztuczny. Statystów jest natomiast w trzeciej części najwięcej, co widać w filmikach z planu.
Odpowiedź jest bardzo prosta.
Stało się to samo co z Georgem Lucasem i jego starą i nową trylogią. George miał wiele dobrych pomysłów ale też wiele złych. Gdy tworzył starą trylogię Gwiezdnych Wojen musiał słuchać się doradców i producentów bo nie miał jeszcze tak dobrze wyrobionej marki. Dzięki temu stara Trylogia wyszła znakomicie, a gdy w prequelach George przestał słuchać kogokolwiek to wyszły one fatalnie.
Podobnie z Władcą Pierścieni i Hobbitem. Za czasów Władcy Peter Jackson nie miał wyrobionej marki i musiał słuchać ekipy filmowej, producentów i doradców, albo aktorów. Dzięki temu dobre pomysły Petera przechodziły a złe zostawały odrzucane.
Teraz już nie musi się on nikogo słuchać bo wyrobił sobie nazwisko - dobre pomysły nadal przechodzą ale złych pomysłów nie ma kto odrzucić. No i wyszło jak wyszło...
A guzik tam. Filmowa trylogia Władcy i Hobbita to ten sam poziom, z tym, że w drugiej trylogii jest więcej efektów specjalnych. Słuchanie doradców i producentów najczęściej ogranicza twórcę, więc jak dla mnie sukces filmowy Lotra i pierwszej trylogii SW nie jest zasługą rad czy wymagań.
Lotr się bardziej podoba z kilku powodów:
1. Ma już parę lat, więc publika nabrała do niego sentymentu
2. Jest pierwszym filmem fantasy zrobionym z tak wielkim rozmachem
3. Do tej pory ekranizacje Tolkiena sprowadzały się do kreskówek, więc bardziej poważny film robił wrażenie
4. Historia Lotra jest ciekawsza niż Hobbita i bardziej patetyczna. Ratują cały świat walcząc ze złem, podczas gdy w Hobbicie jest to właściwie wycieczka w celu odzyskania góry i skarbu
Peter Jackson zwyczajnie lubi wstawiać "fajne i zabawne głupotki" do ekranizacji Tolkiena. We wszystkich filmach jakaś durnota była, a tak szczerze mówiąc to chyba "Drużyna Pierścienia" została najlepiej zekranizowana mimo braku Toma Bombadila.
"2. Jest pierwszym filmem fantasy zrobionym z tak wielkim rozmachem" Conan, Willow, Bandyci czasu, Jazon i argonauci, Czarnoksiężnik z OZ, Ostatni smok, Excalibur (z 80 albo 81 nie pamietam dokładnie), Niekończąca się opowieść, Labirynt(1986) Należy docenić stare filmy i wiele wiele innych filmów animowanych i anime. Nie róbmy z Władcy Pierścieni jakiegoś najlepszego filmu fantasy. Fantasy to "wymarły" gatunek filmowy. Niestety jest mało takich filmów, fakt, bardzo trudno zrobić porządne fantasy, tak samo jak porządne Sci-Fi(od Dystryktu 9 dopiero Interstellar, wcześniej długo nic). Od Władcy pierścieni wyszedł tylko Labirynt Fauna dobry fantasy, reszta niestety średniaki(na czele z Hobbitem).
"Conan, Willow, Bandyci czasu, Jazon i argonauci, Czarnoksiężnik z OZ, Ostatni smok, Excalibur (z 80 albo 81 nie pamietam dokładnie"
Żaden z wymienionych nie jest zrobiony z takim rozmachem jak Władca. Władca je po prostu miażdży zarówno światem opowieści (zasługa Tolkiena), postaciami (zasługa Tolkiena) jak i bardzo dobrze nakręconymi scenami batalistycznymi (zasługa Jacksona) w których roi się od fantastycznych stworów (orków, wargów, trolli, mumakili, zjaw, elfów, entów...). W Conanie czy Ostatnim Smoku masz po jednej "większej akcji" i szczyptę fantasy. We Władcy i Hobbicie masz tych elementów mnóstwo. Mnóstwo fantasy i mnówstwo akcji... miejscami głupawej akcji, ale jednak. Hobbita teraz odbiera się inaczej, bo macie wobec niego przeogromne wymagania, których w dniu premiery Władcy nikt nie miał.
W gwoli ścisłości - nie obwiniam tutaj żadnego z podanych przez Ciebie filmu. Po prostu nie dysponowali takim budżetem i takim uniwersum jak Jackson i nie są to złe filmy.
"od Dystryktu 9 dopiero Interstellar, wcześniej długo nic)"
Jak to nic? Obcy, Johnny Mnemonic, Terminator, Robocop, Matrix, Gwiezdne Wojny, Łowca Androidów i pewnie jeszcze kilka innych to co niby jak nie porządne sci-fi? Każdy z tych filmów, oprócz efektów specjalnych, ma w sobie jakąś myśl przewodnią oraz dobrze przedstawiony i przemyślany wątek sci-fi. Moim zdaniem to sprawia, że owe filmy są jak najbardziej porządnymi filmami z tego gatunku.
Mam na myśli okres między Dystryktem a Interstellarem. 5 lat czekaliśmy na dobre Sci-Fi. Źle zrozumiałeś i ja trochę źle napisałem :P "Obcy, Johnny Mnemonic, Terminator, Robocop, Matrix, Gwiezdne Wojny, Łowca Androidów i pewnie jeszcze kilka" wszystkie te to kultowe produkcje.
Budżet nie świadczy o tym czy film będzie dobry czy nie. Starcie tytanów kosztowało 200 melonów a wyszedł kicz. Dystrykt kosztował 20-30 i wyszedł niedoceniony hit. Da się robić filmy niskobudżetowe i dobre. Szczególnie filmy które w tym roku kandydują do oscara za najlepszy film kosztowały bardzo mało- gra tajemnic 20, birdman 30. Ale to nie są filmy oparte na efektach specjalnych, a te w filmach fantasy dominują i na nich się film opiera. Nie można też skreślać starych filmów przez to że miał słabe jak na dzisiejsze czasy efekty(na przykład TRON stary - niektórzy zapewne nie mogą tego oglądać dzisiaj, a film kultowy). Władca pierścieni mimo rozmachu(nie ujmuje go) ma scenariusz na poziomie wymienionych przeze mnie filmów. Nie można ujmować tamtym filmom (nie lubię tego słowa bo jest nadużywane) epickości. Miały rozmach jak sk.... :D
"Budżet nie świadczy o tym czy film będzie dobry czy nie."
Oczywiście, ale nie do końca o tym mówię.
Z filmów fantasy nie było wtedy jeszcze żadnego zrobionego z tak wielkim rozmachem (o czym już pisałem). Dajmy na to Conan. Jest Schwarzenegger, który z grupą przyjaciół podróżuje, walczy ze złym czarnoksiężnikiem i na końcu mamy ładną scenę walki kilkunastu postaci.
Jak przy tym się prezentuje Lotr? Pierwsza scena. Mamy setki postaci elfów, ludzi i orków, wielką, epicką bitwę, podniosłą muzykę, Saurona i świetnie wprowadzenie opowiadające o pierścieniu. Shire, Oko, Nazgule, spotkanie z Obieżyświatem, narada u Elronda, piękne krajobrazy, muzyka... to wszystko aż kipi epickością i dobrym fantasy. Tego nie dałoby się zrealizować bez dużego budżetu. Dlatego też twierdzę, że Władca zdobył tak olbrzymie uznanie, ponieważ był pierwszym filmem fantasy zrobionym z tak olbrzymim rozmachem i dużym budżetem. Podejrzewam, że gdyby to Hobbit wyszedł najpierw to ludzie właśnie nim by się zachwycali tak samo jak teraz Lotrem. To było coś czego jeszcze nie było i właśnie dlatego było tak wspaniałe i wyjątkowe. Tymczasem zanim jeszcze Hobbit trafił do kin ludzie mieli w pamięci te odczucia ze swych pierwszych seansów Władcy. Przez to ich wymagania co do nowej trylogii były przeogromne.
"Nie róbmy z Władcy Pierścieni jakiegoś najlepszego filmu fantasy." - No jak nie? Władca Pierścieni to arcydzieło kina, filmy, które powalają pod każdym względem. Żaden film fantasy nie ma szans się zbliżyć do tego poziomu, nie mówiąc już o dorównaniu. Najbliżej jest... właśnie Hobbit, ale i tak bardzo dużo traci do LotR.
PS. Oglądając starego Conana, ledwo wytrwałem do końca. Myślałem, że nowy będzie lepszy, ale chociaż przyjemniej się ogląda, to jednak chyba wolę starszego.
Już wymieniłem filmy, u góry, które są na poziomie WP. Labirynt Fauna jest uznany przez krytyków jako najlepszy film fantasy ostatniego ćwierćwiecza(o ile się nie mylę to był to magazyn empire). Sam uważam Władcę Pierścieni za arcydzieło i top filmow nie tylko fantasy, ale nie można patrzeć na starsze filmy z myślą "Stary to gorszy" "przestarzały i nic nie wnoszący film". Dzisiaj obchodzi urodziny Warvic czyli aktor z Willow. Można się spodziewać jak co roku rankingu filmów fantasy. Przez wielu Willow to najlepszy film fantasy. Przez innych Niekończąca się opowieść. Przez innych Labirynt Fauna. Jeszcze przez innych Władca Pierścieni. - właśnie dlatego uważam, że nie można uznawać WP za najlepszy film. Co głowa to inne zdanie. Hobbitowi daleko do większosci filmów wymienianych do grona najlepszych filmów fantasy.
Nie mówię tu o sobie, bo sam uznaję LOTR za arcydzieło. Pierwsze dwa Hobbity były naprawdę okej(w mojej ocenie), co sądzę o trójce to wiesz. Lecz niestety daleko Hobbitowi do tego aby był kiedyś brany pod uwagę w takich rankingach. Hobbit "postarzeje" się szybciej niż LOTR i inne filmy typu Willow, Ostatni smok itd.
Zdecydowanie podzielam twoje zdanie co do starszych filmów. Niektóre się zestarzały jak Conan, ale bardzo dużo cały czas się świetnie ogląda:)
Tylko, że tych osób, które uważają WP za najlepszy film fantasy jest przeważająca ilość, co widać chociażby na filmwebie i pozycjach, jakie zajmują te filmy w rankingu. Nie oglądałem Willowa i Labiryntu, ale postaram się je w najbliższym czasie obejrzeć, żeby wyrobić sobie opinie. Wiem, że rozmachowi i epickością Władcy nie są w stanie dorównać, ale liczę na bdb kino fantasy, skoro tak je zachwalasz. Willow ma średnią ledwo 7, ale może mi się spodoba:)
Na oceny nie ma co patrzeć, "Drzewo życia" ma 5,4 :D od krytyków ma ponad 90. Film bardzo wymagający, ale nie powód aby go nisko oceniać. Nie zrozumiało się filmu to się go nie ocenia. Z zeszłorocznych filmów pamietam, że ocena "Zniewolonego" kręciła się w okolicach 7,1-7,2.
Doktor Strangelove - kiedyś w TOP10, teraz ocena 7,5.
Co prawda nie są to filmy fantasy, ale podaję jako przykład.
Wiem, że ocena nie świadczy o jakości, ale jeżeli jest zbyt niska, to wiadomo, że ogromnej większości się po prostu nie podobało.
7,2 świadczy o tym, że większości się podobało. Ocena blisko 6 i niżej pokazuje, że film jest raczej przeciętny i większość go nie znosiła. Odyseja jest jaka jest, ale ma ocenę 7,7 bodajże.
Odyseja to uznane arcydzieło od wielu pokoleń, więc zły przykład. Tym bardziej, że....
"Tylko, że tych osób, które uważają WP za najlepszy film fantasy jest przeważająca ilość, co widać chociażby na filmwebie i pozycjach, jakie zajmują te filmy w rankingu"
Widzisz, jednak nie wszyscy muszą uważać WP za najlepszy film fantasy (mimo że dla mnie jest, to nie podoba się gloryfikowanie jakiegokolwiek filmu) :P
Widzisz, dla ciebie Odyseja to arcydzieło, dla mnie przerost formy nad treścią, którego nie chcę już nigdy więcej oglądać.
Nie, nie wszyscy uważają WP za najlepsze filmy fantasy, ale takich osób jest garstka w porównaniu do tych, którzy uważają LotR za "króla" fantasy.
Podobnie jest z odyseją, jeżeli chodzi o Sci-Fi. Większość uważa za arcydzieło, garstka nie uznaje. Dlatego niech nikt nie pisze, z góry, że to najlepszy film tylko "w moim przekonaniu/uznaniu/mniemaniu" itd itd.
Ale Kubrick takiego Jacksona to wpieprzyły na śniadanko :) Jackson mógłby być jego pucybutem
Czy taka znowu garstka, to nie wiem.
No, jakby Jackson zrobił Władcę w stylu Odysei, to nie ujrzelibyśmy pewno "Dwóch Wież".
I nie byłoby Hobbita 2 i 3 :) Czyli wszystko by się zgadzało z wyjątkiem hajsu :)
Chodziło mi o to, że ludzie byliby tak wynudzeni, a produkcja zaliczyłaby taką klapę, że producenci nie chcieliby już inwestować w dalsze części.
Ja doskonale wiem o co chodziło :P Ale ktoś inny zrobiłby Hobbita w 1 części najprawdopodobniej :)
Hmmm Cienka czerwona linia. FIlm 3h(wersja theatrical). Wersja reżyserska, którą ktoś kupił na aukcji za kilkaset tysięcy dolarów ponad 7h. Dziwię się, że jeszcze nie ma jej w sieci :D Przy okazji polecam jak nie widziałeś. Taka wojenna odyseja kosmiczna :D Książka była "nie-do-zekranizowania". Udało się Malickowi, jeden z najlepszych filmów wojennych. Podobnie Atlas Chmur Wachowskich mówili, że nie da się zekranizować. Potem mówili że nie da się tylu(sześciu) wątków pokazać w jednym filmie. Udało się. Dla mnie film rewelacja. Sądząc po ocenach widzów i krytyków oni są podobnego zdania. Nie skreślajmy, ale też nie ma co zbytnio bujać w obłokach i rozmyślać "co by było gdyby".
Trzy części to niepotrzebne rozwleczenie. Sporo można by było wyciąć i zrobić dwie świetne części, dorównujące poziomem Władcy. Ale wyszło jak wyszło.
Z całym szacunkiem, ale to bzdura kompletna. Hobbit nie jest nawet w okolicy poziomu LOTR i nie chodzi o żadne sentymenty, a zwyczajnie o poziom filmu. Porównanie do części 1-3 Gwiezdnych Wojen jest tutaj najlepsze (choć też nie do końca, bo akurat w przypadku SW poziom jednak rósł z części na części, a w przypadku Hobbita jest odwrotnie - przy czym znowuż Podróż jest na poziomie Mrocznego Widma, co tylko podkreśla nędzę kolejnych części). Hobbit zwyczajnie się w porównaniu do LOTR zupełnie nie broni, nawet, o dziwo, w kwestiach technicznych.
Hobbit jest bliżej Lotra niż Ci się wydaje. Za 10 lat będziesz z sentymentem wspominać jaki to Hobbit był fajny. Ja w każdym razie nie widzę większej różnicy między jednym dziełem a drugim. Może Lotr był lepszym materiałem na film, ale obie trylogie Jackson zekranizował na bardzo podobnym poziomie.
Jeszcze mi się chyba w życiu nie zdarzyło (a parę lat już żyję), żeby ewidentnie słaby film po latach "okazywał się" być fajnym. W drugą stronę za to - i owszem, często (i to w tym przypadku mogę przyznać, że niektóre filmy, choć po latach właśnie okazują się kiepskimi, z sentymentu wciąż mogę oglądać z przyjemnością). I tak też będzie w przypadku Hobbita - za 10 lat wiele z tych osób, które teraz tak się tym filmem ekscytują dojdzie do wniosku, że nie było zupełnie czym się tak podniecać. Z tym że już teraz Hobbit zaczyna z niższego pułapu, co widać bardzo wyraźnie.
Hobbit zestarzeje się szybciej niż myślisz. Większość zapomni o tym filmie, przez jego wady, absurdy i z powodu, że zostali oszukani. Jackson nic wielkiego juz nie nakręci, w sumie to nie nakręcił nic oprócz WP i Martwicy Mózgu. Tintina popsuje prawdopodobnie jak Hobbita. Bo ma w znacznym stopniu wolną rękę.
Za 10 lat nikt nie bedzie pamietac o hobbicie. A lotr dalej bedzie stawiany jako wzor filmu fantasy
Dobra dobra. Za 10 lat może powstać lepszy film od Lotra. Nie będzie to łatwe, bo Lotr to rewelacyjny materiał na film, ale mimo to może komuś się uda. Pierwszy kandydat wychodzi w marcu 2016 - Warcraft.
Obawiam się że epicki film fantasy lepszy od "Władcy Pierścieni" nie powstanie. U Petera Jacksona wszystko zagrało.
Film stanowił renesans fantastyki - po przeszło dekadzie gatunkowej posuchy. Miał rewelacyjną stronę wizualną, którą deklasował konkurencję o przynajmniej 2-3 lata. Klimat prozy tolkienowskiej oddano wiernie.
"Warcraft" nie będzie lepszym filmem z kilku powodów.
* Materiał źródłowy jest ubogi i nie można go porównywać do uniwersum wykreowanego przez Tolkiena.
* Ekipa filmowa zmieniała się na przestrzeni lat kilkukrotnie, co może oznaczać, że filmowi brak będzie wewnętrznej spójności. Projekt rodził się w bólach - to taki Duke Nukem Forever świata filmu.
"Film stanowił renesans fantastyki - po przeszło dekadzie gatunkowej posuchy"
Do tej pory nie powstało nic co byłoby zrobione z takim rozmachem jak filmy Jacksona. Żaden Conan czy inne filmy fantasy nawet nie mają szans by się równać z budżetem Władcy czy Hobbita.
""Warcraft" nie będzie lepszym filmem z kilku powodów. "
Zobaczymy. Ja bym tego filmu nie przekreślał na wstępie, ponieważ jest to mocna i znana marka, a film został nakręcony również ze sporym budżetem.
"* Materiał źródłowy jest ubogi i nie można go porównywać do uniwersum wykreowanego przez Tolkiena. "
Jest uboższy od Tolkiena, ale nie zapominaj, że Warcraft to nie tylko WoW. Warcraft to 20 lat istnienia świata gry, w których oprócz gier jest jeszcze kilkadziesiąt książek oraz pewna mitologia wraz z historią świata.
Materiału na film moim zdaniem nie zabraknie. Z pewnością nie będzie on tak mocno pocięty jak został Władca, z którego wyrzucili na prawdę sporo motywów.
"* Ekipa filmowa zmieniała się na przestrzeni lat kilkukrotnie, co może oznaczać, że filmowi brak będzie wewnętrznej spójności. Projekt rodził się w bólach - to taki Duke Nukem Forever świata filmu."
Nie obraź się, ale chyba nie za dobrze się orientujesz w temacie. Blizzard planował ekranizacje Warcrafta od mniej więcej 2007 roku. Tak, "ekipa filmowa" się zmieniała, ale tak de facto nikt nic nie zaczął robić. Blizzard planował, na spokojnie, o czym film ma być, który fragment historii zekranizować. W międzyczasie kontaktował się z różnymi reżyserami, ale prawda jest taka, że przez kilka lat nie rozpoczęto prac nad filmem. Jednym z odrzuconych pomysłów była ekranizacja historii między Warcraftem 3 a WoWem.
Dopiero po porozumieniu z Duncanem Jonesem pojawiła się koncepcja umiejscowienia akcji gry w czasach Warcrafta 1. Dopiero gdy Duncan przedstawił swój pomysł, który spodobał się Blizzardowi, rozpoczęto prace nad filmem. Prace przebiegły bez żadnych problemów. Film został nakręcony. Trwa postprodukcja. Od A do Z zekranizowano "Warcrafta" z jedną ekipą, jednym reżyserem i jedną, konkretną koncepcją na film tak więc film wewnętrznie powinien być spójny.
Nie prawda.
Choć Tolkien stworzył naprawdę dużo to z punktu widzenia tworzenia filmu czy ksiażki wcale nie jest to wybitnie wyjątkowe.
Tworzono już równie duże światy, z pełną mitologią i historią. Warcraft także do tego typu światów należy.
Do tego warto pamiętać, że historia, mitologia czy własnoręcznie stworzone języki nic nie znaczą dla filmu. A jako materiał źródłowy czy po prostu jako książka, na obecną chwilę LotR nie jest niczym wybitnym. Ba, bardzo odstaje od wielu znacznie lepszych dzieł.
Hobbit jest pod każdym względem pięć półek niżej od Władcy.
Władca to doskonałe kino fantasy (może za wyjątkiem trzeciej części, która miałą trochę złych scen), gdzie znalazło się miejsce na umiejętne budowanie dramatu i ludzkich emocji. A strona wizualna była zrobiona artystycznie i z wyczuciem.
Hobbit to cukierek w błyszczącym papierku. Faeria efektów specjalnych, przegiętych scen akcji i złego scenopisarstwa. Złe dialogi, brak wyczucia, kicz i dziury fabularne.
U mnie wygląda to następująco:
Drużyna Pierścienia - 10/10
Dwie Wieże - 9+/10
Powrót Króla - 7+/10
Niespodziewana Podróż - 7-/10
Pustkowie Smauga - 7-/10
Bitwa Pięciu Armii - 3/10
Też oceniłem Władcę Pierścieni lepiej niż Hobbita. Głównie dlatego, że był to pierwszy, tak wielki film fantasy, który w swoim czasie robił olbrzymie wrażenie. Do tej pory nic takiego nie było.
"przegiętych scen akcji i złego scenopisarstwa"
A Władca to niby święty?
Aragorn i Gimli powstrzymują całą armię orków na moście.
Aragorn, Gimli i Legolas rozwalają w sumie ze 30 "potężnych" uruk-hai w scenie ze śmiercią Boromira.
Gandalf okłada kijem namiestnika Gondoru przy jego własnych żołnierzach.
Elrond popycha łokciem Arwenę w stronę Aragorna pod koniec Powrotu Króla (co wygląda żenująco... przecież to elfowie wysokiego rodu, trochę godności powinny mieć -.-).
Legolas zjeżdża na tarczy jak na deskolorce po schodach. Sam jeden pokonuje mumakila, jego załogę po czym zjeżdża po jego trąbie.
Orkowie/Uruk-hai w kluczowych momentach "gubią" łuki.
Legolas magicznie wskakuje/wlatuje na konia przed walką z wargami.
i zapewne jeszcze inne, wspaniałe, motywy Jacksona, których na chwilę obecną nie pamiętam.
"dziury fabularne"
Jakie dziury fabularne?
W bitwie pięciu armii? O człowieku, tyle już na ten temat napisałem, że po prostu zarzucę linka do mojej recki:
http://www.filmweb.pl/film/Hobbit%3A+Bitwa+Pięciu+Armii-2014-662242/discussion/Ł adny+i+niewiarygodnie+głupi+film,2570643
"A Władca to niby święty?"
No ale widzisz, nie o to chodzi. Aragorn, Gimli i Legolas rozwalają 30 uruk-hai, ale jest to zrobione bez przesytu CGI. Tam było czuć walki, zagrożenie, miało to znamiona realizmu. Aragorn niemal zginął w walce z dowódcą orków.
A w Hobbicie masz spadanie z kilkuset metrów i odbijanie się od ścian, które nic nie robi. Tysiące goblinów które rozsypują się przed biegnącymi krasnoludami, tworząc wrażenie gry komputerowej a nie filmu. Brakowało tylko skakania po głowach jak w Mario Brosie... co było w drugiej części, gdy Legolas skakał po głowach krasnoludom spływającym po rwącej rzece. Bombur wirujący w beczece na szale barbarzyńcy z diablo, wskakując idealnie do spływającej beczki. W trzeciej częsci już dochodzi do szczytów absurdu - cała bitwa jest po prostu koszmarna i pełna głupot (rozpisałem w recce powyżej).
A co do scenopisarstwa...
Dla przykładu z Dwóch Wież wątek Theodena. Tam zostało to zrobione z klasą. Na przykład gdy Theoden odzyskuje zmysły i dowiaduje się o śmierci syna. Scena przed jego grobem była zrobiona z bardzo dużym wyczuciem - Theoden płacze mówiąc "żaden rodzic nie powinien przeżyć śmierci swojego dziecka", dookoła na wietrze unoszą się kwiaty, Gandalf mówi kilka słów pocieszenia i ku czci zmarłego rycerza.
Tak to się właśnie robi.
W Hobbicie relacje, dialogi, dramatyzm jest spłaszczony i zrobiony wprost fatalnie.
Jedyne co się jeszcze jakoś tam broni to wątek Thorina i Bilba, choć przerysowany.
Wszystko w trakcie bitwy, albo co gorsza wątek Legolasa i Tauriel - są jak z filmu klasy C.
Dialogi miłosne przy których łapałem się za głowę.
Bardzo ciekawy pogląd na sprawę. Patrząc po ocenach tutaj czy na zachodzie większość podziela twoje zdanie. Oceny na Rotten Tomatoes i Metacritic oscylują w okolicach 49%, więc totalna miazga dla filmu.
dzięki c: eh, możliwe że miałam też zbyt wielkie oczekiwania..ale kurde! ostatni film ever ( chociaż nie do końca w to wierzę ) i tak spartaczyć :<
dziękujesz multikoncie, który bez przerwy trolluje na filmach o dubbinu?
pod nickami byłymi nickami
wiedzma na bosaka
LobeliaSloik
pozorski
elitex
czosnako
Forbiden_Siren
silverburak
wiele tego było
a teraz jest kolejarz55, podejrzewam że na tym koncie jej osoba nas nie opuści...