Przyznam, że denerwowało mnie to. W pierwszej części Fili i Kili byli traktowani bardziej jako jedność, potem już Fili został olany na rzecz słitaśnego Kiliego i jego wątku romantycznego. Dlaczego akurat Kili? Bo aktor ma mordkę bardziej podobającą się nastolatkom? Nawet jego śmierć potraktowali po macoszemu, a potem Kili biegł pomścić brata, ale oczywiście usłyszał krzyki rudej, uchatej małpy. Szkoda, że był tym mniej znaczącym z braci.
Kili ma naprawdę ładną mordkę :) Ale fakt faktem film byłby o wiele lepszy, gdyby zamiast romansu z Tauriel było więcej scen o braterskiej miłości między Kilim a Filim, jak ta scena, kiedy Fili zostaje z rannym bratem, kiedy Thorin nie pozwala mu płynąć.
Mnie także boli olanie tej postaci niemal zupełnie... I tak niewielu Krasnoludów z kompanii ma cokolwiek do powiedzenia, więc tym bardziej Jackson powinien poszerzyć wątki tych nieco istotniejszych, takich jak , Kili, Balin, Dwalin i Fili własnie. Tymczasem pozostała trójka, owszem, jakieś kwestie ma, coś tam wnosi, ale już Fili wydaje się być zupełnie zbędnym elementem historii. Nawet nie okazują żadnych uczuć po jego śmierci, ot, jakby zginął pierwszy lepszy i to jeszcze z Żelaznych Wzgórz, a nie członek drużyny, ba!, siostrzeniec i brat (chociaż sama śmierć - egzekucja - bardzo mi się podoba). Liczyłam na coś więcej, zwłaszcza po świetnej scenie w Esgaroth, gdy Fili decyduje się zostać z bratem - piękny przykład lojalności! Przykre, że wobec niego nikt już takiej lojalności nie okazał...
A co do "mordki", to przecież niebieskoocy blondyni są dużo przystojniejsi niż "słitaśni" bruneci! :)
To było takie przykre, jak nad trupem Thorina zebrali się Bilbo i krasnoludowie, nad Kilim szalała Tauriel, a po Filim nikt nie płakał.
Jeśli już zmieniali powód śmierci bohaterów w stosunku do książki, to bardzo cieszyłabym się, gdyby Kili zginął mszcząc brata, jednak oczywiście Tauriel ważniejsza.
To mogłoby niesamowicie wyglądać - wściekły Kili rzuca się na Azoga, a ten go zabija i rzuca obok trupa brata.
Lolnope. Macie swoje śliczne krasnoludy po operacji nosa i czoła. Romans przyrównywalny poziomem do prequeli Gwiezdnych Wojen. Tandetę wylewającą się z ekranu hektolitrami. Enjoy.
Faktycznie, Kili + Tauriel są bardzo podobni do pary Anakin + Padme z Mrocznego Widma.
Tylko że, na szczęście, Kili ginie i nie jest pokazany ślub.
Wiesz co, myślę to samo co ty... W pierwszej części Kili występował na równi z bratem i z innymi krasnoludami, a kiedy Jackson zorientował się jak spodobała się jego postać (głównie za sprawą wyglądu), to w następnych częściach upchnięto go gdzie się tylko da i jeszcze na dodatek dorobiono ten wątek miłosny z Tauriel... Jest to jedna z moich ulubionych postaci z Hobbita, jednak myślę, że trochę zbyt wywyższono go w stosunku do Filiego, który według mnie był równie fajny i przystojny co on. Szkoda, że bardziej nie ukazano jego relacji z bratem, czy choćby z Thorinem, który był przecież ich wujem, zamiast skupiać jego całego wątku na miłości do elfki...
Też mnie to wkurza. W pierwszej części fajne było to jak obaj byli nierozłączni np. w scenie przy trollach, jak dobrze współpracują, rozumieją się prawie bez słów (i wysyłają Bilba na zwiady). Ale dalej oczywiście musieli coś pochrzanić ;/
Z początku myślałam, że będą kimś w rodzaju Freda i George'a z HP, taka dwójka nierozłącznych braci, to byłoby świetne.
I wszystko przez kobietę, no czy tam elfkę ;) I z pewnością bardziej lubiłabym Tauriel gdyby nie miłostki.
Nie wiem, czemu Jackson myślał, że ludzie tak bardzo pragną wątku romantycznego, z tego co widzę, wiele osób chętnie zobaczyłoby więcej scen z braterską miłością albo rozwinięcie relacji braci z Thoriniem.
Coś mu trochę na mózgownicę na starość padło ;) Ale też zauważyłam, że ten wątek osobą które nie miały wcześniej do czynienia z książkami Tolkiena , aż tak bardzo nie szkodzi ( w sumie to nie wiem czy czytałaś ;D ) Mi to na początku przez myśl nie przechodziło :) I tutaj rozwinięcie chociażby tego wątku rodzinnego pomiędzy tą trójką, byłoby naprawdę świetnym pomysłem.
Wiecie, to nie jest tak, że sobie reżyser wszystko robi podług uznania. Studio wykłada jednak tą kopę grosza i oczekuje przyzwoitego zwrotu. Zatem zatrudniani są specjaliści od marketingu, Ci robią swoje badania, troszkę później robi się pokazy testowe. Stąd zapewne jakiś móżdżak tego typu uznał, że wątek romantyczny będzie dobrym pomysłem. A, że film się sprzedał, studio uzna, że miał rację i mamy zatoczoną pętlę.
Wreszcie ktoś to napisał! My widzowie, jako ogół, dostajemy to czego tak naprawdę chcemy. Film to biznes. Skoro ktoś robi gówno, to znaczy że gówno się sprzedaje, wybaczcie mój klatchiański.
Z jednej strony tak, z drugiej strony pamiętajmy, że cześć specjalistów od marketingu - tu pozwolę sobie również sięgnąć po cytat z Pratchetta - "nie byłaby w stanie obiema rękami i z mapą znaleźć własnego siedzenia".
Sukces Hobbita i dzieł mu podobnych - Kami pewnie się zirytuje, ale stawiam ten film w tej samej niszy, co twórczość Michaela Baya - jest wypadkową dwóch elementów: tego, że faktycznie ogół społeczeństwa nie wyszedł jeszcze poza oglądanie masakry i seksu w koloseum, (co niestety mają utrudnione, gdyż obiekt już od paru stuleci nieczynny) oraz naprawdę, ale to naprawdę masywnej machinie marketingowej puszczonej w ruch na potrzeby obu serii.
Dodałbym tu jeszcze fakt, że zarówno twórczość Tolkiena, jak i przygody wielkich robotów mają na świecie dość szeroką rzeszę fanów, ale nie czarujmy się - samymi pasjonatami sal kinowych się nie zapełni.
1. Aidan Turner faktycznie jest przystojny.
2. Zgadzam się, że "przepakowanie" romansową kwestią Kiliego i rudej cizi zaszkodziło wszystkim, zaczynając od Filiego a na widzach kończąc.
3. A dla mnie właśnie śmierć Filiego jest poruszająca! Thorin - zginął w pojedynku jeden na jednego, honorowo. Kili życie oddał za ruda zalotnicę co sensu nijakiego nie miało. A Fili... To właśnie bezmyślne zabójstwo, bo wszak orkom nie robiło różnicy, czy to będzie Fili czy Bifur, takie obojętne i spokojne... Sama scena tej śmierci [skoro już PiDżej zdecydował się olać Tolkiena] - genialna. Właśnie dzięki oszczędności środków. I chwała Zeusowi, że nad ciałem Filiego żadna idiotka nie jęczała, bo to już by zabiło śmiechem widownię...
"A Fili... To właśnie bezmyślne zabójstwo, bo wszak orkom nie robiło różnicy, czy to będzie Fili czy Bifur, takie obojętne i spokojne... "
Właśnie raczej robiło. Azog chciał dobić konkretnych Krasnoludów, a jego tekst w momencie egzekucji potwierdza to.
Chciał. Ale w sumie czy w tym momencie czy w innym... Zasadniczo miał zamiar wykończyć krasnoludy. :)
zdaje mi się, że dla Azoga zabicie Filiego miało być takim wyzwaniem dla Thorina. pokazaniem, że to co obiecał (Azog - że wybije ród Durina) kontynuuje, a przecież Fili był siostrzeńcem Thorina, więc zabicie go było takim pierwszym krokiem realizacji "obietnicy" Azoga. no i miało rozwścieczyć jeszcze bardziej Thorina, co rzeczywiście zadziałało
1. No jest, dlatego to jego wywyższono, wiadomo, że chodziło o wygląd i przyciągnięcie damskiej widowni. Fili też jest przystojny, jednak Kili bardziej trafia w gusta większości. Osobiście mi bardziej podoba się taki Aragorn, Thorin albo Legolas w LotRze, jakoś nigdy specjalnie nie zachwycałam się Kilim, mimo, że widzę jego urodę.
3. Tak, całe szczęście, że żadna eflka nad nim nie ryczała, jednak mam wrażenie, że za szybko o nim zapomniano, mogliby jednak zwrócić troszkę większą uwagę na jego śmierć, chociażby przez pokazanie, jak Kili mści się za brata.
Kili nie mógł mścić się za brata, bo ruda dziwa nie miałaby powodów do jęków. I do mnie właśnie trafia taka śmierć bez "obchodów", bez emocji... A co do "później" - to w ogóle mi brakowało czegoś... No, ruda kwęka nad ciałem Kiliego, nad Thorinem wszyscy mają moment zadumy [swoją drogą - czemu nie nad wszystkimi innymi poległymi w bitwie? Jeden Thorin oddał życie?], a potem co? Bilbo zabiera swoje zabawki i idzie do innej piaskownicy? Gandalf też? Zabrakło jakiejś klamry zamykającej ten watek, sceny pogrzebu krasnoludów, rozwiązania kwestii arcyklejnotu...
eh, będzie to na pewno (znaczy mam nadzieję) w wersji EE - jak opłakiwani i żegnani są wszyscy. generalnie końcówka filmu - od śmierci najważniejszych bohaterów jest tak ucięta że aż boli, mam nadzieję, że Jackson chociaż w EE nam to wynagrodzi...
Ja EE nie kupię - poczułam się po filmie oszukana przez PJ - skoro idę do kina, to oczekuję, że zobaczę pełny film, a nie przydługawy trailer z info, że pełną wersję sobie mogę za rok kupić. EE mogłaby zawierać poszerzone sceny walk itp, a nie sceny zmieniające wymowę filmu.
ja nie mówię, że to jest ok z wersją EE. moim zdaniem jeśli idziesz do kina na film to powinien być on dziełem skończonym, a nie że nagle parę miesięcy później wychodzi jego kolejna wersja w której to dopiero wyjaśniane lub rozszerzane są wątki (w tym wypadku nie byle jakie bo w większości kluczowe).
co nie zmienia faktu, że na EE na pewno pójdę...
Będzie, będzie dodane. Więcej scen na których Tauriela ryczy jak krowa w rzeźni, a potem jak godnie, już po wypłakaniu się, niezależna, piękna i tajemnicza idzie w stronę zachodzącego słońca... Chanell zapach dla Ciebie... a nie, wróć, nie ten film, a nawet nie ten gatunek.
Kili i Fili powinni zginąć tak jak w książce. Wtedy nie wywyższyliby żadnego z braci, a na dodatek ten moment byłby mega wzruszający.
Szkoda, że zamiast rodzinnej miłości wybrali durne romansidło. Pan Peter to gnój. :<
Blondyn z nosem jak ziemniak. Kili to ten, co wygląda jakby miał "męskie" gacie w katalogu dla kobiet reklamować.
yhm, nie wiem co Wy się tak Kilim zachwycacie... znaczy, nie że szpetny jest czy coś, ale że od razu słitaśny? jak dla mnie zawsze wyglądał na średniorozgarniętego i z tłustą grzywką ;)
choć jako postać go lubiłam to (choć chyba jednak bardziej Filiego, miał zawsze taki śmieszny zawzięty grymas ust, jakby starał się na siłę być srogi i poważny - może właśnie tym chciał sobie dodać powagi ;) to jakoś nie przemawia do mnie jego "uroda". no ale o gustach się podobno nie dyskutuje... ;)
Sama się nim nie zachwycam specjalnie. Dla mnie jest "słitaśny", w sensie, że ma typowo uroczą mordkę z dużymi oczami, prawie bez zarostu, został wplątany w wątek miłosny, w sam raz, aby nastolatki miała swojego idola. Aktor niby ma prawie 30 lat, ale jest w nim coś dziecięcego. Mi samej, jak już wspominałam, osobiście bardziej odpowiadają faceci w typie Aragorna czy Thorina.
no wiesz, przy Thorinie to jak dla mnie wszystkie krasnoludy, a nawet przedstawiciele innych ras się chowają ;)