Zastanawiam się jak wyglądałaby ekranizacja Hobbita, gdyby zekranizowano go przed Władcą Pierścieni.
1. Hobbit kręcony jest w dużej mierze jako prequel Władcy. Stąd m.in. wątek powracającego Saurona, wyczuwalny wpływ Pierścienia na Bilba, Nazgule, Biała Radca i obecność Legolasa. W hipotetycznym Hobbicie wątki te byłyby mocno ograniczone, bo widownia nie znająca książek nie miałaby pojęcia o co chodzi. W zasadzie powinno to wyglądać tak jak w książce - Pierścień byłby zwykłą magiczną błyskotką zapewniającą Bilbowi niewidzialność (inaczej kompletnie rozwalamy dramatyzm towarzyszący późniejszemu odkryciu Gandalfa), Sauron wyłącznie jako przewijający się w tle Czarnoksiężnik, anonimowa groźba o której wszyscy mówią z lękiem. Legolas, jeśli jest, to jako postać trzecioplanowa.
2. Jackson (zakładając, że to on by to kręcił) nie miałby takiego parcia na dorównanie "epickością" nakręconemu wcześniej Władcy. Brak Saurona (którego wątek jest podkręcony do tego stopnia, że można odnieść wrażenie, że już wtedy próbował podbić Śródziemie, ale coś mu nie wyszło), BPA ukazana jako "zwykła" bitwa z dzikimi orkami z gór, a nie batalia o ratowanie świata (która rozmachem ma oczywiście przebić bitwę na polach Pelennoru).
Zapraszam do dyskusji, tylko merytoryczne argumenty.
- Na pewno 300 stronicowa bajka dla dzieci nie została by rozciągnięta na 3 filmy ($$$).
- Na pewno nie mielibyśmy głupich wątków typu Azog czy walka krasnoludów ze Smaugiem. Film skupiałby się na treści zawartej w książce, a nie fantazjach Jakc$ona.
- W zależności od tego w którym roku byłby kręcony Hobbit nie rzygalibyśmy tak CGI jak teraz.
- Brakowałoby żeńskiej postaci(???)...tego Hollywood chyba by nie przełknął i coś by wymyślił na siłę :P
- Nie byłoby tej wymuszonej epickości. Aktualny Hobbit chyba próbuje w tej kwestii dorównać Władcy Pierścieni, a to nie możliwe, ta historia się do tego nie nadaje.
- Legolasa w ogóle by nie było (bo i po co?).
- Saurona w ogóle by nie było (tylko wzmianka o Czarnoksiężniku)
- Radagasta w ogóle by nie było.
- Pewnie zostałby pominięty wątek Gandalfa w Dol-Guldur.
Zadawanie takich pytań "co by było gdyby" jest śmieszne gdyż nigdy się nie dowiemy co by było gdyby. Możemy sobie jedynie snuć przypuszczenia i fantazje, ale i tak nie będą one miały nigdy nic wspólnego z rzeczywistością.
Więc fantazjując mogę powiedzieć, że to jakby wyglądał Hobbit zależałoby od tego kto by się za niego wziął i kiedy, jaki miałby budżet i najważniejsze czy liczyliby na nakręcenie kiedyś Wladcy. Bo jeśli tak to prawdopodobnie wiele wątków też zostałoby poszerzonych. Możliwe, że od razu skupiono by się na większej sile i potędze czarnoksiężnika, wpływie pierścienia - zaznaczając że to nie byle pierścionek, a nawet pokuszono się o wątek z Dol Guldur. Co do Legolasa (o ile by się pojawił - a nie wykluczam) to raczej wątek byłby okrojony a nie tak jak jest teraz. Nie czuliby potrzeby niepotrzebnego rozszerzania go. W dodatku bajka dla dzieci mogłaby być bardziej bajką z przygodą a nie niepotrzebnymi pogoniami.
Zgadzam się, że nie mieliby parcia na dorównanie "epickością" do Władcy bo władca by kończył tą przygodę. Kto wie może powstałoby w sumie 6 części ale 2 Hobbita i 4 władcy?
Gdyby jednak za kręcenie wziął się ktoś inny niż Jackson obawiam się, że mógłby upchać wszystko w jednym filmie robiąc z tego okrojoną bajeczkę dla dzieci. Nic twórczego, nic wielkiego od taki kolejny filmik.