PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=662242}

Hobbit: Bitwa Pięciu Armii

The Hobbit: The Battle of the Five Armies
2014
7,2 250 tys. ocen
7,2 10 1 250049
5,7 66 krytyków
Hobbit: Bitwa Pięciu Armii
powrót do forum filmu Hobbit: Bitwa Pięciu Armii

Urzeczona cudowną ekranizacją LOTR długo czekałam na Hobbita. Udało mi się obejrzeć dopiero niedawno. Zasiadałam przed ekranem starając się nie sugerować negatywnymi opiniami, niestety - większość z nich okazała się słuszna... Na pierwszy ogień niech idą efekty specjalne. O ile w LOTR były one niesamowicie dopracowane, współtworzące spójny i fantastyczny świat, o tyle w Hobbicie są tak nachalne, przesadzone i przeładowane, że po prostu denerwują. W LOTR były efektowne, w Hobbicie efekciarskie - jak papierowa korona owinięta w cynfolię udająca złoto. Muzyka, która w LOTR tworzyła klimat świata, doskonale podkreślała toczące się na ekranie wydarzenia w Hobbicie jest jakby trochę obok... I kolejna duża wada - charakteryzacja. Przerysowana do granic możliwości, sztuczna do bólu. W LOTR krasnoludy były prawdziwe, orkowie byli prawdziwi - w Hobbicie mamy jakąś gromadę przebierańców wziętych żywcem z Asterixa i Obelixa i gumowe straszydła :( Większość postaci - i orków i krasnoludów sprawiała wrażenie półgłówków - wiem, że w książce krasnoludy były wesołą gromadką, trochę przaśną, trochę jowialną, trochę bohaterską - ale przy takiej ekranizacji daje to kuriozalny efekt, pomieszanie czegoś, co miało być poważne, piękne i wzniosłe ( a także krwawe) z filmem familijnym od lat 6. I największy zarzut wobec Hobbita - nie byłam w stanie polubić bohaterów! Poza Bilbem nie było ANI JEDNEJ postaci, która wywoływałaby sympatię i zainteresowanie losami... Krasnoludy niestety były wkurzające - przez charakteryzację i niekonsekwentne prowadzenie postaci - ani poważnych, ani wesołkowatych, Thorin - to zupełna porażka, mściwy, zawzięty, słabo myślący ale chytry tyran. Czarnoksiężnik Radagast - przerysowany, egzaltowany przygłup. Papierowe, wredne elfy, zupełnie nieprzekonujący Bard, Gandalf, który w LOTR bardzo oszczędnie stosował magię, w Hobbicie miota potężne zaklęcia niczym kuglarz na wiejskim przedstawieniu. A sceny walki..? Tak widowiskowe i heroiczne w LOTR - w Hobbicie przesadzone poza granice absurdu i nużące. Patrząc na wyczyny Legolasa dziwię się, że Sauron w ogóle wylazł ze swej nory - elf w pojedynkę pokonał by trzech Sauronów robiąc przy tym gwiazdę ze szpagatem. Mam wrażenie, że Peter Jackson tym razem nie mógł się zdecydować, czym ma być ten film - opowiastką o uciesznych przygodach rubasznej gromadki, czy epicką historią o odwiecznej walce dobra ze złem - i próbował te dwie rzeczy połączyć, co dało dziwny efekt. Tyle narzekania - bo są też plusy. Rewelacyjny Martin Freeman jako Bilbo - znakomita, przekonująco zagrana, budząca emocje postać. Świetny Smaug, cudowne pejzaże, świetnie rozegrana początkowa scena z Bilbem i Frodem znakomicie łącząca LOTR i Hobbita, nieźle pokazane przebudzenie Saurona, znakomita scena w Pajęczym Lesie, świetny Gollum i jeszcze parę różnych smaczków. Reasumując - Hobbit złym filmem nie jest, chociaż zadka nie urywa. I nie dorównuje Władcy pierścieni mimo dużych ambicji...

ocenił(a) film na 4
mukki

Bardzo szkoda tych 3 części. Gdyby nie zrobienie z tego na siłę trylogii, to powstałyby pewnie 2, ale dużo lepsze filmy. Nie byłoby miejsca na żałosne wątki, i nikomu niepotrzebne sceny, a bardziej skupiono by się na tym co było ważne w powieści.. A tak, rozwlekli to, a pomimo aż 3 czesci, brak ważnych scen i zakończenia najważniejszych wątków... Tak jak piszesz, z jednej strony chcieli zbliżyć się klimatem do WP, a z drugiej dodają kreskówkowe sceny dla dzieci...
Akurat uważam że cała obsada została dobrana dobrze. Krasnale może zbyt udziwnione, ale nie jest najgorzej. Jedynie Kili, Bofur i Fili są nie na miejscu.
Myślałem że 3 część będzie tą najlepszą, w końcu taki potencjał... A zrobili z tego jakąś nie śmieszną komedię. Jedynie 1 połowa filmu trzyma dobry poziom.

ocenił(a) film na 7
mukki

Aż nie wiem czy jest sens pisać posta bo wystarczyłoby powiedzieć "zgadzam się", ale że też lubię sobie ponarzekać :"D

O efektach nie ma co mówić bo raczej to grę komputerową niż film przypomina.
Charakteryzacja... tu także patrz i płacz, bo nic innego nie pozostaje. Co oni mieli do Krasnoludów z LOTRa? Gimli był zrobiony świetnie - a tu trójka to nie krasnoludy, a jeden - Asterix i Obelix to dobre porównanie. Radagasta tym bardziej przemilczę.
Romeo i Julia krasnoludem i elfem zwani, oraz "Legolasie, matka cię kochała" byli potrzebni tak bardzo że aż wcale.
Thranduil przerysowany, gobliny z przywódcą na czele przerysowani, Alfrid przerysowany (i potrzeby jak dziura w moście).

"nieźle pokazane przebudzenie Saurona" - tu za to nie w pełni się zgadzam, ale nie przez samego Saurona (choć upartość w ukazywaniu go na Ogniste Oko jest nieco męcząca - a i stylizacja na hełm który stracił dwa tys. lat wcześniej też sądzę zbędna - ale to już moje typowe czepialstwo, więc mniejsza o nie).
Nie podobało mi się poprowadzenie całego wątku - głównie przez Nazgule - straszna niekonsekwencja w przedstawieniu, o zgodności nie mówiąc, oraz (tu również przerysowanie) Galadrieli, która - ja wiem że w LOTRze też "świeciła" - ale jednak nie wyglądała za dobrze w tej scenie. Również dziwnym trafem duża część widzów zaczęła widzieć jakieś dziwne związki miedzy nią a Gandalfem po całej tej Sauronowej sekwencji - cokolwiek reżyser miał tu na myśli. O tym że Sauron został wystrzelony nad całym Śródziemiem ekspresem wprost do Mordoru już nie wspominam.

Co do samego filmu - przeciętność - to dobre słowo. Szkoda, bo patrząc na LOTRa można było osiągnąć o wiele więcej.