PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=662242}

Hobbit: Bitwa Pięciu Armii

The Hobbit: The Battle of the Five Armies
2014
7,2 250 tys. ocen
7,2 10 1 249863
5,6 60 krytyków

Hobbit: Bitwa Pięciu Armii
powrót do forum filmu Hobbit: Bitwa Pięciu Armii

Witam.
Jest tutaj do zaobserwowania ciekawa sytuacja.
Takie starcie pseudo fanów, z pseudo "Hejterami"
I szczerze nie rozumiem obu stron konfliktów.
Więc tak, ludzie zrozumcie w końcu że każdy ma własne zdanie, a wasz durne kłótnie nikomu nic nie ułatwiają? Spoko, nie mówię o wszystkich bo można tu spotkać porządne dyskusje na temat filmu.
Mówię wręcz o sytuacjach takich jak czepianie się że mało spójności z książką, że film jest gównem albo arcydziełem bez podania powodów itd...
Nie rozumiem też jak można dać 1 lub 10 gwiazdek, nawet jak Ci się film nie podobał to daj mu min 3, dlaczego zapytasz?
Za efekty, charakteryzację, grę aktorską, chęci?
Bo dając mu 1, mieszasz go z filmem złym typu "sharknado"....
Nie można też dać 10, gdyż faktycznie jest sporo kiczowatych momentów, jak i sporo niedoróbek, i nie ma co się spierać bo nawet ja, "Wieli Fan Serii Filmów i Książek", je zauważyłem :D.
Więc dosyć pisania o innych, teraz pora na film. Przynieście więc coś do picia i jakąś przekąskę bo to może wam chwilę zająć.

Zacznę może od kiczowatych momentów.
Jest ich pełno. Jeden z krasnoludów, nie pamiętam który, wybaczcie, nawalał z główki przeciwników. Legolas skakał po walącym się moście, zero fizyki, i aby tego było mało trolle... Jeden zamiast nóg miał kołki? Nie wiem co to było ale wyglądał komicznie :D.Dodatkowo całe to szaleństwo w które popadł Thorin miało wywołać prawdopodobnie wzruszenie czy coś, ale wyszło trochę śmiesznie.

Oddanie książce.
Więc, naczytałem się opinii ludzi którzy twierdzą że film nie trzyma się książki, i coś w tym jest, lecz należy też pamiętać że film jest na podstawie książki a nie jest jej wierną kopią. Moim zdaniem książka jest podstawą a reżyser może sobie dorzucać co chce, lecz z umiarkowaniem aby nie wyszedł z tego crap :P . Więc tu się nie wypowiem.

Charakteryzacja, efekty i inne pierdółki.
Więc tu jest wszystko pięknie. Co do czepiania się że wszystko na kompie...
Mi to odpowiada, jeżeli ma to być porządnie zrobione to jak najbardziej spoko.
Efekty też piękne, jednak wspomniana scena z tą wieżą która służy jako most po której walącej się skacze sobie Legolas jest bezsensu. Co do fabuły, tu niema do czego się przyczepić. A co do zrobienia z książki krótkiej trzech filmów o średniej długości 3h, to też jestem na tak. Lubię obraz śródziemia przedstawiony przez Jackson'a, i mi pasuje długie oglądanie go :D

Szkoda tylko że Smaug padł od razu po rozpoczęciu filmu, no może nie od razu ale szybko. Reszta filmu to bitwa która jest udana. Informuję że film oglądałem z napisami, a opinia którą powyżej przedstawiłem jest moja i jej nie zmienię choćby armia wrogo nastawionych mi tu stanęła ;)

Pozdrawiam WTTW.

WTTW_FILM

A co do oceny końcowej, o tym zapomniałem wydaję filmowi 7/10.

WTTW_FILM

A ty przybywasz jako biblijny prorok Jobs i oświadczasz nam, żebyśmy zrozumieli oczywistość i wzajemnie się szanowali. Wow. Wczoraj się do internetu pierwszy raz podłączyliśmy?
Tak to właśnie jest, jednocześnie strasznie i śmieszno, i to jest w internecie fajne. To jest p... barbarzyńska Agora, a nie rozmowa przy stoliku Holoubka z Konwickim, na dodatek taka, z którą się w pełni zgadzasz. Im prędzej to zrozumiesz tym prędzej ci skóra stwardnieje i przestaniesz wypisywać w jednym zdaniu, że "Każdy ma prawo do swojej opinii", żeby po 3 następnych zacząć ludzi pouczać jakich to ocen oni nie mają prawa wystawiać.

Vinnie Chu

Kolego, to że nie lubię czepiać się innych to nie moja wina, nikomu nie mówię jakich ocen mają nie wystawiać,
Fora czytam bardzo długo, i widziałem wiele nie musisz mnie uświadamiać, po prostu te kłótnie gówno dają, a taka przeciętna osoba która mało co spędza czasu na tej stronie wchodzi i co widzi?

WTTW_FILM

"przeciętna osoba która mało co spędza czasu na tej stronie wchodzi i co widzi?"
Samą esencję ludzkości. Prawdziwe oblicze tzw. cywilizowanych ludzi, bo przecież są oni tak różni od tych "niecywilizowanych", którzy to tam w krajach "trzeciego świata" się kamienują nawzajem. To nie to co te wszystkie muzułmany, którzy odetną Ci głowę bo masz inne poglądy na pewne kwestie niż oni.

Prawda to, że każdy ma własne zdanie, ale chyba właśnie to ono jest przyczyną wszelkich dyskusji.

Hejt, trolling etc. to nieodłączna część internetu, tak jak pijani kierowcy są nieodłączną częścią dróg. To tak jakbyś miał pretensję do tego, że w zimie spadł śnieg.

WTTW_FILM

Jeśli:
"nikomu nie mówię jakich ocen mają nie wystawiać"
"nie lubię czepiać się innych"
to znaczy, że sam nie wiesz co napisałeś we własnym poście.
Ja na przykład czepiam się ciebie specjalnie, z premedytacją i bez istotnego powodu zasadniczo. Powiedzmy, że wyłącznie w ramach walki z absurdami, które starają się wyglądać na rozsądne i wyważone. A to jest trzecia plaga internetu, obok tych dwóch, o których napisałeś (Takie starcie pseudo fanów, z pseudo "Hejterami"), moim zdaniem równie denerwująca. Więcej nawet - osobiście wolę dobrego Trolla albo nieogarniętego emocjonalnie zwolennika/krytyka (typu Kamil na tym forum) od tego nijactwa, które ty proponujesz, bo przynajmniej wiem, że tamci mówią szczerze.

Vinnie Chu

Wiem co napisałem, jeżeli trochę się pogmatwało to sorry,
Nie chcę robić burzy, ale gdzie piszę coś nie szczerze?

Vinnie Chu

Łoj tak, taki Kamil to jest dusza-człowiek. Jak on palnie wykład o muchach, gównie, multikontach, to człowiek naprawdę ma wrażenie, że się zderzył z porządną, soczystą opinią.

Vinnie Chu

tak samo wy hejterzy pouczacie fanów jakie mają oceny wystawić, jeden z waszej grupki hejterów powiedział że oceny wyższe niż 6 to oceny fanbojów, normalni użytkownicy mają prawo wyrazić opinie. Ale obiektywnie Hobbit nie zasługuje na niższą ocenę taką jak 1, 2, 3 oraz nie zasługuje na wyższą ocenę 9, 10 chyba że opinia tych użytkowników, jest uargumentowana. Ale 1/10 i 2/10 nie da się uzasadnić, Hobbit nie zasługuje bo to nie jest kac wawa, czy justin biber a dając taką ocenę, uważasz że poziom jest podobny.

Bo jest jeśli czytałeś oryginał.

Vinnie Chu

Nie pytałem się ciebie ;/

ok, przepraszam

Vinnie Chu

A sorki w tej bieli nie widać kogo się tam pytałem, faktycznie ciebie, ale z odpowiedzią się nie zgadzam :/

A ja podtrzymuję i odwzajemniam sympatię. I podkreślam słowo "obiektywnie", którego używasz bez zrozumienia. Nie obrażaj się na kategoryczność poprzedniego zdania, bo nie zamierzam rozpoczynać dyskusji. Zrób to, co potrafisz najlepiej - sprawdź to, pomyśl, i napisz jeszcze raz słowo "obiektywnie".

WTTW_FILM

A ja nigdy nie rozumiałem jak można się kłócić o film haha :D

DerdziuV2

Myślę podobnie hehe :P No ale najwyraźniej można się o to kłócić.

Edin181

Można, o wszystko, to jest nawet podstawa, żeby nudno nie było. Żadna porządna impreza by się nie udała bez kłótni o coś. Kwestia tylko jak bardzo bierzesz sobie to do serca. Jak nie bierzesz za bardzo to ci Monty Python wychodzi, jak bierzesz to ci wychodzi I Wojna Światowa.

Vinnie Chu

to tak jak impreza w remizie. jak sie nie napierdalaja to balet nieudany

Nie. To bardziej tak jakby z wypowiedzi, że w Krakowie pada śnieg, wysnuć, że wszelkie draże są niebieskie.

Ja nadal uważam, że to ilość wypitego alkoholu jest wyznacznikiem zajebistości imprezy.

lolpus

Dość rozsądne. Poparłbym w 75%, ale boję się narazić tym, którzy mówią, że "można się przecież bawić bez fazy". Pewnie można.
Osobiście wiem, że tak bawił się tylko Budda (i nie, nie jestem buddystą).
Ale zbaczamy chyba po woli z wątku "Hobbit" na "Pod Mocnym Aniołem" albo "Wesele" z tymi remizami.
A wracając do wątku - WTTW_FILM - ja nie mam pojęcia w jakim sensie napisał to "lolpus", on mógł to napisać w sposób ironiczny, serio albo od czapy zupełnie itd. itd... Nie widzę go, jego mowy ciała, nie słyszę, więc nie wychwytuję w głosie intencji, nie znam go, więc mój mózg nie ma z czym tego porównać, itd, itp... A mimo tego mu odpowiadam, bo JA uważam, że to będzie, według MNIE najlepsza odpowiedź. I robię to szybko, bo nie gadamy o fizyce kwantowej ani o asterodzie, która Ziemię spali za 3 dni. Jak mnie lolpus wyzwie za moją odpowiedż, to mu 1 postawie. A nie jak ty - 5-iątkę, bo być może jest sierotą, być może ma wujka światowej sławy szkutnika, a jego siostra umie gwizdać nosem. Twój post kojarzy mi się z wejściem na impreze, gdzie już od bardzo dawna ludzie się bawią i zakrzyknięciem, Hej! Wy to robicie w zły sposób! A potem się taki łepek dziwi, że siedzi w kącie z najbrzydszą dziewczyną.I to jest mniej więcej Internet. I na tym zakończmy.

Vinnie Chu

hehehe, zajebiscie napisane, touche, amen.

Vinnie Chu

Co do puenty, powiedziałbym, że w przypadku co bardziej klimatycznych imprez takie działanie może również poskutkować siedzeniem w kącie, ale zamiast dziewczyny są drzazgi z rozbitego krzesła tkwiące w uchu.

lolpus

to tez prawda i w zasadzie prawda nr 1, ale istnieja ogry, ktorzy/ktore lubia porzucac krzeslami tak dla kurazu

W prawdziwym świecie po to masz rozum, żeby zrozumieć, że oni go nie mają. Są łatwi do opanowania, ale fakt, wymaga to treningu i nieco ryzyka/odwagi.
Zawsze masz awaryjne wyjście - jak ci eksperyment z ugłaskaniem bestii i naginaniem jej do twojej woli nie wyjdzie - z którego one nie potrafią korzystać, nie pozwala im na to honor - run, forrest, run.

Vinnie Chu

Coś w tym jest, napiszę Ci więc pewną przypowieść. Nigdy ludzi nie traktowałem z góry, bo sam nie jestem ani majętny, ani jakiś wybitny mózg jak przykładowo Stephen Hawking, ale staram się być normalnym gościem na co dzień; nigdy nikomu nie zaszedłem za skórę i wrogów sobie raczej nie robię. Jednak zdarzają się "stada" posiadających mózg wielkości orzeszka małpoludów, których zachowanie nie może być całkowicie w pewnych sytuacjach. Te remizy były tylko wierzchołkiem góry lodowej, przykładem znacznie szerszego pola ciemnej masy. I według mojej skromnej osoby zawsze są sposoby chociażby na zachowanie status quo. My, bardziej światli nie dostaniemy wpie rdolu, ale musimy jakoś wpłynąć na te prymitywne mechanizmy. Każdy problem ma rozwiązanie- jeśli nie ma rozwiązania to nie ma problemu. I chociaż wódki z Tobą nie piłem, nie widziałem Cię na oczy i nie wiem nawet czy słyszałeś o Kunta Kinte, ale żywię nadzieję, że w tej materii zgadzamy się ze sobą w 100 voltach.

nie może być być całkowicie w pewnych sytuacjach obojętne

Nie zgadzam się tylko z jednym - "jeśli nie ma rozwiązania to nie ma problemu"
W kilku zdaniach też, wydaje mi się, że przez pośpiech, zjadłeś słowa.
Ale ogólnie masz rację, konkluzję mamy taką samą, a ja podtrzymuję mój wcześniejszy post.
Z innej, ale tej samej beczki - są ludzie, którzy myślą, że to jest naturalne i prawdziwe:
http://www.filmweb.pl/Hooligans
Są też tacy, którzy bardziej to uważają za naturalne i prawdziwe:
http://www.filmweb.pl/film/Dealer-1996-33076
W jaki sposób ma przekonać tych pierwszych, że to drugie jest lepsze? Niby co, ma własną matkę na ulicę wysłać, żeby się dowiedziała, i lepiej film oceniła? Wolę, żeby moja siostra i matka miały kiepski gust filmowy.

Vinnie Chu

Ja uważam, że każdy problem da się rozwiązać. Nawet jeśli są dwie ścieżki wyboru, przysłowiowe mniejsze lub większe zło; to już jest jakieś rozwiązanie, a potem metodą małych kroczków sytuacja powoli zacznie się łagodzić. Co do Hooligans, tam jest fajnie przedstawiona metafora pewnych grup społecznych, które walczą (czy to za pomocą siły czy pióra) za pewne ideały, za coś świętego dla nich, czego nie można sprofanować, a jeśli już ktoś sprofanuje, wtedy ma "przesrane". Nie oglądałem Pushera, ale z opisów filmu i z opowieści ludzi na jego temat domyślam się, że walka jest po prostu wpisana w pewne kręgi i traktowana jako odwieczne prawidło świata. I są też grupy społeczne, tak jak te dyskotekowe ogry, których jeszcze raz tutaj przywołam, którzy robią to nie dlatego, że lubią czy nie dlatego, że o coś walczą, tylko dlatego, że uważają, że tak powinno być, bo tak jest od zawsze i tak zawsze już będzie, tak, jak polewanie wodą w śmigus dyngus. Natomiast ta pierwsza grupa jest o tyle szczytna, że nie można jej utożsamiać nawet z prostymi kibicami, bo to jest kropla w morzu, ale trafna metafora względem innych zupełnie zachowań, bo idąca poprzez wojny, powstania czy choćby działalność publicystów; i temu wszystkiemu przyświeca jeden cel- walka za ideały a nie walka z ich braku.

Widać, że masz coś do powiedzenia. Przyznaję, że dotychczas z Twoich wypowiedzi wyłaniał się obraz kogoś innego, przynajmniej w moim odczuciu.

Moim zdaniem nieco na siłę doszukujesz się tu tej metafory.
Dla mnie to film całkiem niezły, jednak żadnego podtekstu w nim nie znajduję. Jeśli lejesz kogoś po mordzie w imię ideałów, to wypada się nad nimi zastanowić.

Tak btw, ostatnio strasznie dużo się pitoli o umieraniu za idee (vide Korwin). Najlepsze jest to, że najwięcej mają do powiedzenia na ten temat ci, którzy za żadna ideę życia nie oddali. Ci którzy to zrobili, niestety nie mogą powiedzieć czy to takie fajne.

Co do przygłupów, prymitywów etc. - zgadzam się.

lolpus

Stwierdzam, że nieco minąłem się z tym co chciałem napisać.

Metafora, to może i jest, jednak walka o ideały to jednak mało skonkretyzowane pojęcie. Idee bywają różne. W jednym z odcinków South Parku, pedofile też walczą o prawo do uznania ich preferencji. Idea idei nierówna.

lolpus

No tak, jakby na to nie patrzeć wg pedofila zaniżenie wieku ich obiektów pożądania do wiadomych celów, to niby też idea. I właśnie najgorsze jest to, że czasami pojęcie idei może być mieczem obosiecznym; ktoś może wykorzystać rewers jakiejś sytuacji całkiem logicznie to argumentując, choć to tak naprawdę chore, jak na przykładzie, który sam przytoczyłeś powyżej.

lolpus

Problem Korwina, jeśli już weszliśmy na jego temat, leży w innej naturze. Jego skrajnie prawicowe hasła znalazły podatny grunt pośród naszej młodzieży ze względu na sytuację polityczną i ekonomiczną Europy. Może to zła analogia, ale Hitler w 20leciu międzywojennym, kiedy to Niemcy upokorzone, zniszczone i zadłużone podnosiły się z kolan, też stawał się kimś mega popularnym, aż w końcu wiadomo, co się stało. W innych czasach Hitlera by wyśmiano, ale że złożyło się tak,jak się złożyło to pociął za sobą rzeszę niezadowolonych tłumów i stworzył imperium na trupach niewinnych ludzi. Raz na kilka wieków musi się zdarzyć taka wiosna ludów, żeby ludzie mogli dać upust swoim najgorszym instynktom. Masz jednak rację. Większość nie oddałaby życia za żadne idee. Ludzie mają tylko coś wtedy do powiedzenia, jak widzą, że nie są sami w temacie i że tysiące czy dziesiątki tysięcy myślą inaczej: a co tam, pójdę na marsz, pokrzyczę trochę, dam upust emocjom, ale jak co do czego przyjdzie, zaszyję się w domu i będę czekał na rozwój wypadków. Tylko akurat teraz nadchodzą takie czasy, że ludzie powinni wziąć się w garść i stanąć murem właśnie za pewnymi wartościami. Moja nieżyjąca już prababcia opowiadała mi kiedyś jak w latach 40tych młodzież masowo wstępowała do partyzantki, do Armii Krajowej i wtedy nikt się nie pytał czy idziesz walczyć za idee, tylko kiedy wyruszamy. Nastąpiła straszliwa degrengolada w naszym społeczeństwie, zwłaszcza europejskim, bo to z Europy zawsze szło światło na całą naszą planetę, a teraz to światło nauki i kultury powoli zaczyna blaknąć. Do czego zmierzam, ano zmierzam do tego, że w wyniku islamizacji świata stajemy przed nie lada problemem. Jeśli ludzie nie zrozumieją co może się stać za kilkadziesiąt lat, to możemy obudzić się z ręką w nocniku, a raczej nasze dzieci i ich dzieci. Ja akurat mam poglądy prawicowe, tzn. jestem głęboko wierzącym katolikiem i nie wstydzę się swojej wiary, szanuję flagę, godło i hymn oraz mam swoje idee, za które mógłbym, gdyby tego wymagała sytuacja zginąć, ukochaną kobietę, ziemię po moich przodkach, język polski o który staram się dbać i wiarę, w której mnie wychowano. Dlatego potrzebne są czasami wstrząsy polityczne i nawet walka za idee, kiedy suwerenność państwa, Ojczyzny czy tożsamości jest w niebezpieczeństwie. Ludzie powinni mieć swoje wartości, niezmienne wartości i zawsze też powinni się nimi kierować zgodnie ze swoim sumieniem, choć jak jest doskonale wiemy.

Co do mojej osoby. Czasami lubię sypnąć głupkowate żarciki albo sarkastyczne, prymitywne zdania wyjęte z kontekstu, ale też lubię konstruktywnie podywagować. Cieszę się, że zmieniłeś podejście co do mnie. Pozdro.

Tego Korwina, to tylko na przykład dałem.
Każdy powinien mieć idee by w nie wierzyć, to zrozumiałe. Masz prawo wierzyć w co chcesz, podobnie jak ginąć za co chcesz. Ja jednak zawsze uważałem, że dla idei warto żyć, ginąć już nie bardzo, tak samo jak dla niej pozbawiać życia innych. I nie przeczę, że być może to jest po prostu egoizm z mojej strony, powodowany instynktem samozachowawczym.
Jednak gdy wierzysz, że ludzie mają prawo do życia, nie musisz ginąć w obronie ludzi mordowanych w Afryce czy na Bliskim Wschodzie. Wystarczy, że nakarmisz bezdomnego lub zagłodzone dziecko u siebie na osiedlu. Śmierć pojedynczych szarych ludzi nie zmienia obrazu świata.

lolpus

Zgodzę się poza jednym. Kiedyś może być taka sytuacja, choć wcale nie musi, i to też tylko przykład, że będziesz zmuszony do wyboru jednej z dwóch opcji: walczyć, stawić czoło problemowi albo uciec i będziesz miał świadomość, że ta ucieczka tylko przedłuży to, co nieuniknione. I teraz puenta (nie bierz tego do siebie, piszę ogólnie): giniesz za tą słuszną sprawę, ale giniesz jak przykładowo Boromir, z honorem, albo zachowujesz życie, ale uciekasz jak pies z podkulonym ogonem. Czy w takiej sytuacji, kiedy masz po prostu jedno bądź drugie wyjście też będziesz kierował się instynktem samozachowawczym czy też umrzesz, ale umrzesz wiedząc, że do końca zachowałeś twarz. Życie jest tylko życiem, każdy kiedyś umrze, tylko od nas zależy jak odejdziemy. Nie mówię, że Ty czy ja staniemy kiedyś przed takim wyborem, ale tak naprawdę wszystko jest możliwe. Życie to niekończące się pasmo niespodzianek- i tych dobrych i tych złych.

Tak całkiem szczerze, to nie wiem co bym zrobił.
O to właśnie mi chodziło pisząc wyżej - że o ginięciu za sprawę mówią najwięcej ci, co nigdy w takiej sytuacji się nie znaleźli.
Jeden z moich ulubionych fragmentów Świata Dysku:
"- Ale są sprawy, za które warto umierać - stwierdziła Motyl.
- Nie, nie ma. Ponieważ masz tylko jedno życie, a pięć innych spraw możesz dostać na każdym rogu ulicy.
- Wielkie niebiosa, jak możesz żyć z taką filozofią?
Rincewind nabrał tchu.
- Długo. "

Pewnie, chciałbym myśleć że nigdy nie upadnę tak nisko, by za cenę przetrwania robić coś, czego sam bym się brzydził.
Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że nigdy do takiej sytuacji nie dojdzie. Perspektywa śmierci, gdy jest się ateistą, dość skutecznie zniechęca.

lolpus

Trafny i całkiem logiczny cytat. Co do upadku, wydaje mi się, że gdyby ludzie musieli robić złe rzeczy za cenę przetrwania, robiliby je z pewnością. Cóż z tego, że zostaliśmy obdarzeni rozumem? Prosta reakcja i prosty przykład, że ludzie myślą jak jeden organizm w sytuacji zagrożenia, jak zwierzęta: słychać strzały z karabinu w środku galerii handlowej. Wybucha panika, większość tratuje upadających nawet na nich nie zważając; nieważne czy to będzie dziecko, niemowlę czy dorosły. W sytuacjach kiedy nasze życie jest zagrożone dbamy o własny tyłek, rozum traci władzę nad ciałem, a odzywa się pierwotny instynkt. Większość z nas w sytuacji, kiedy umiera cywilizacja i jesteśmy zdani tylko na siebie, robiłaby rzeczy, o których teraz ty czy ja nawet byśmy nie pomyśleli. Co do kwestii wiary. Jak wspominałem, jestem głęboko wierzący. Ale nikogo nigdy nie przekonywałem do swoich racji, z tego względu, że nie mam w tym interesu to raz, dwa, że nie mam świadomości, że to istnieje naprawdę. Ja w to wierzę, bo tak wybrałem, bo chcę w to wierzyć. To jest właśnie wiara, nieczysta wiedza poparta argumentami. Tak samo jest z niewiarą i z innymi rzeczami. Nasza dyskusja zatoczyła koło, bo sprowadza się do tego, że ludzie są kowalami swojego losu i dokonują subiektywnych wyborów, najtrafniejszych według nich samych. Taka już nasza natura.

Vinnie Chu

popłynąłem, sorry. podnieciłem się i odszedłem od dyskusji o filmach.

W wielu miejscach się nie rozumiemy, ale postaram się odpowiedzieć:
"Ja uważam, że każdy problem da się rozwiązać" - też tak myślę, ale praktyka jak na razie pokazuje mi coś innego. Mimo to, wciąż się tego trzymam.
Co do filmu "Hooligans" - fajnie, że wyciągnąłeś z tego fimu tego rodzaju wnioski (mówię bez ironii), ale mi w moim porównaniu chodziło tylko i wyłącznie o jedno - Hooligansi są fałszywi, bo nikt tak się nie zachowuje w realu, Pusher jest prawdziwy, bo tak to mniej więcej wygląda. I tylko tyle.

Vinnie Chu

Hooligansi to taki (dziwnie to zabrzmi) epos chuligana. Doniosła opowieść o brutalnej walce, a realia zupełnie inaczej to obrazują. Bardzo zamerykanizowana, tak, jak oni lubią to robić. Domyślam się, że Pusher ukazuje po prostu faktyczny świat porachunków, środowiska gangsterki i jej prawideł. Może nie do końca się zrozumieliśmy, ale taka dyskusja to czysta przyjemność. Nie ukrywam, że czasami na filmwebie, odkąd tu jestem, pisałem różne głupoty, nierzadko zniżając się do prymitywnego poziomu, prowokując i na prowokacje odpowiadając, ale tak naprawdę nie ma to jak rzetelna, inteligentna dyskusja. A że każdy człek popełnia błędy, tym większa jest potem satysfakcja, jak się z tych błędów powyciąga logiczne wnioski.

To był Tobi, nie Kunta Kinte.

WTTW_FILM

A co myślisz o tym romansie Killiego i Tauriel? Wiele osób krytykuje ten zabieg. Mi osobiście również do końca on nie pasuje ale nie jest też jakiś tragiczny. Jakie jest twoje zdanie? :D

WTTW_FILM

"Więc tak, ludzie zrozumcie w końcu że każdy ma własne zdanie"

To Twoje zdanie, a za chwilę piszesz, że temu filmowi nie można dać ani jedynki, ani dziesiątki i podajesz argumenty. Fajne, tylko jedno przeczy drugiemu. Skoro każdy ma prawo do swojego zdania, to równie dobrze może wystawić taka ocenę, na jaką według niego obraz zasługuje. Ale ogólnie zgadzam się, że na tym forum (jak i na wielu innych) panuje swoista moda na narzucanie innym swojego zdania.

jesiennamuza

Jeżeli tak to wygląda to Sory, miało to wyjść w sensie, że jeden lub dziesięć to dla filmu za dużo lub za mało, ale każdy ma zdanie swoje, sorry za pomyłkę chciałem dobrze a wyszło znowu trochę nie po mojej myśli :D
A co do Killego i tego wątku to trochę nie pasował rzeczywiście.

WTTW_FILM

Spoko :)

jesiennamuza

W sumie to się nie wyklucza. Każdy może mieć zdanie ale oceny 1 oraz 10 są w tym przypadku groteskowym żartem.

JBridges

E tam żartem, dlaczego tak twierdzisz? Po to jest ta skala od 1 do 10, żeby nawet ktoś mógł dać takiej Kac Wawie 10. Tu już nawet nie chodzi o ogólnie przyjętą normę, że coś jest arcydziełem. Dam prosty przykład. Taki film jak choćby "Ojciec chrzestny" nie narodził się arcydziełem. To ludzie określili go tym mianem. I np. ja uważam, że jest on wybitny, ale już np. mój brat, który jest wartościowym i inteligentnym człowiekiem, znam go najlepiej, stwierdził ostatnio po obejrzeniu, że ten film go niemiłosiernie nudził i choćby chciał nie dostrzeże w nim arcydzieła, bo był wg niego słaby, czyli w skali filmwebu jakieś 3 badź nawet 4. Według wielu taka ocena dla tego filmu to skandal, ale na tym właśnie polega demokracja to raz, a dwa, że coś, co większość określa mianem arcydzieła, nie musi być takim uznawane przez mniejszość, albo w odwrotną stronę- gniota. Tak samo to działa. Gdybyśmy np. mieli teraz wybierać prezydenta Polski i większość wybrałaby ponownie Komorowskiego, a kontrkandydatem byłby np. Miller, ta większość oczywiście starałaby się tą opozycję w postaci kontrkandydata jak i elektoratu za wszelką cenę poniżyć, bo "tak według nich powinno być". Tylko zobacz teraz, tak w życiu jak i w głupim rankingu, jeśli 100% miałoby mieć tylko swoją, jedyną rację, to po co w ogóle dyskusje, po co argumenty, po co takie głupie oczka? Coś byłoby albo piękne albo chu jowe jak barszcz. Ja się cieszę, że mogę dać filmowi, który mi się podobał 9, choć ktoś inny uważa, że taka ocena to skandal, bo film na to "nie zasłużył". Czy zasłużył czy nie to już subiektywna ocena każdego z osobna i to jest zdrowe. O to tylko w tej dyskusji chodzi. Można podywagować owszem, ale są granice dobrego smaku.

Prawisz dobrze więc wypada się z Tobą zgodzić, zatem 1 i 10 to dalej oceny groteskowe dla tego filmu ale to moja prywatna opinia więc nie zakładam, że to prawda absolutna. Pozdrawiam

JBridges

no i doszliśmy do konsensusu, co mnie cieszy

"taki film jak choćby "Ojciec chrzestny" nie narodził się arcydziełem. To ludzie określili go tym mianem." - jedno z mądrzejszych zdań w ogóle, mam nadzieję, że wyszło ci przypadkiem.
Od siebie dodam - "i ludzie jak im się zachce, to go z tego piedestału zwalą."

Vinnie Chu

Nie nie nie, jakim przypadkiem. To była złota myśl przemyślana w najmniejszym detalu ;). Hehe.