...na ludziach, którzy stracili wiarę w „Hobbita”. Zapraszam do przeczytania mojej recenzji :)
Dobra, dość tych żartów i opanowania. Napiszę to, co lubię najbardziej: Aaaaaaaaaaa!!!!!!!!
Dopiero co wróciłem, bo mój seans został uwieńczony jeszcze zakupami przedświątecznymi (centrum handlowe i te sprawy...). Przejdźmy do rzeczy. Napiszę raz jeszcze: Aaaaaaaaaaa!!!!!!!!
Powinienem zostawić tu pustą kartę, bo moje 144-minutowe doświadczenie jest niemalże nie do opisania:D Miotam się z wrażenia na wszystkie strony, niczym Gandalf w Orthanku Sarumana. To coś nieprawdopodobnego, niezwykłego i... nieoczekiwanego. O czym mowa? Nie wiecie? O filmie „Hobbit: Bitwa Pieciu Armii”, rzecz jasna. Zacznę od początku, chociaż z chęcią napisałbym kolejne: Aaaaaaaaaa!!! I pozostawił wam to do własnych domysłów.
Przede wszystkim aktorstwo – coś wspaniałego, wręcz genialnego. Najwyższy poziom, podobnie jak w poprzednich dwóch częściach Hobbita. Richard Armitage przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Doszedłem do wniosku, że ten aktor, grając Thorina, nie musi nawet za bardzo grać mimiką twarzy. On dosłownie potrafi wyrazić swe emocje bez „szału mimicznego”. Jego wściekłość, dostojność, pycha, żądza bogactw Ereboru w oczach, spojrzenia rzucane na Thranduila i Barda... Tyle można opowiadać... To jego najlepszy występ w całej trylogii i chyba najlepsza rola, jaką dostał (chociaż nie oglądałem z nim wszystkich filmów, ale większość). TO JEST JEGO FILM!
Dalej – Bilbo. Co tu dużo mówić – Freeman jak w poprzednich fimach genialny w swojej roli. Hobbit pełną parą, który potrafi rozluźnić nieco atmosferę, wśród unoszących się kłebów dymu bitewnego.
Ian McKellen jak zawsze świetny w roli Gandalfa Szarego, do tego jeszcze lepszy niż w Pustkowiu Smauga Luke Evans w roli Barda. Wielki plus za kolejne znaczne poszerzenie jego roli. Zresztą, to plus dla całej trylogii, bo w książce zazwyczaj był tylko wspominany.
I postać przeze mnie ubóstwiana – Thranduil! Lee Pace perfekcyjny. W końcu więcej Thranduila (ba! naprawdę, naprawdę dużo). Zimny drań, którego postać i charakter podoba mi się najbardziej z całej trylogii – a może i całej Sagi Śródziemia. Swoim stylem walki zrobił na mnie największe wrażenie. Na końcu co prawda nieco ocieplono jego postać, ale nie zmienia to faktu, ze jest to postać tak wiarygodna, tak niejednoznaczna, tak złożona, ze można o niej pisać i pisać i pisać...
Do Legolasa i Tauriel nie mam żadnych zastrzeżeń. Bloom jest dobry tak jak we wszystkich filmach o Sródziemiu, w których zagrał. Po prostu dobry. E. Lilly nawet bardzo dobra.
No i jeszcze aktorski smaczek na sam koniec – aktorzy wcielający się w członków Białej Rady. Aktor grajacy Radagasta był po prostu ok, nie będę się nad nim rozczulać. Ale reszta – super! Liczyłem na to, ze sir Chrithoper Lee „rozwali aktorski system” (i rozwalił swym krótkim, ale mocnym występem), jednak to Cate Blanchett jako Galadriela-czarownica królowała w scenach Dol Guldur. Zdecydowanie! Mam odwagę napisać, że był to jej najlepszy występ z całej Sagi. Ona jest po prostu wielką bombą w kraterze wielkich bomb – sceny Dol Guldur jednym słowem. Elrond bardzo dobry.
Podsumowanie: 10/10
Się rozpisałem.
Fabuła – na wstępie napiszę, że daję 9/10. Może od razu napiszę, dlaczego nie 10. No właśnie, selekcja materiału – czyli to, co już w Pustkowiu nie było perfekcyjne. Jako wielki fan Hobbita oczekiwania miałem duże i zostały one spełnione w 100 %, a nawet przekroczone. Ale jeśli chodzi o selekcję materiału filmowego te 100 % stają sie już 90 %. Tak, dobrze myślicie, moi drodzy. Chodzi o końcówkę filmu. Rzeczywiście, takie sceny jak koronacja Daina czy pogrzeb mogły być w wersji kinowej, jak najbardziej. W czasie filmu sie o tym nie myśli, gdyż zakończenie filmu jest tak piękne, tak mocno ściska gardło i serce, że umysł na ten moment nie ma nawet prawa bytu. Dopiero po 1-2 h widz sobie uświadamia, że na te sceny będzie musiał prawdopodobnie poczekać aż do wersji EE – być może do listopada. Ja osobiście wrzuciłbym do 3 części jeszcze z 10 minut, a reszte dopiero do EE. Ale to tyle. I jest to nic w porównaniu z plusami fabuły. Cud, miód i orzeszki:)
Przede wszystkim wstęp. Ja osobiście czułem w scenach ze Smaugiem charakter prologu. Nie wiem jak inni, ale dla mnie jest to wstep, który uznaję za prolog i zdania nie zmienię. Prolog fenomenalny. Smaug robi taką rozpierduchę, jest tyle ognia, śmierci ludzi, emocji... ZEMSTA SMAUGA. Smok nie kłamał w poprzedniej czesci – „Ja wam pokażę zemstę!”. Tak, i pokazał zemstę, że szczena opada. Chciałoby się ją oglądać godzinami. To jedna z najlepszych scen akcji (chyba mogę ją zaliczyć do tej kategorii) z całej Sagi. Myślę, że nawet do TOP 5. A to duże wyróżnienie, na tyle scen akcji, które mieliśmy przez te 6 filmów. Wizualnie po prostu powala. 3 raz w kinie doświadczyłem takiego walenia serca (raz przed okiem Smauga w NP, bo byłem tego świadomy, a raz pamiętam, że w czasie konfrontacji Voldemorta z HP w Insygnii Śmierci cz. 2, ale to już niespodziewanie (jakby nie było, HP też był i jest bliski mojemu sercu)).
Kolejna sprawa to Dol Guldur. Perełka! Tak! W Niezwykłej Podróży za perłę dialogowo-aktorską uważam Zagadki z Gollumem, w Pustkowiu zaś – rozmowę Bilba ze Smaugiem. Tutaj już nie jest to perła dialogowo-aktorska, lecz perła... spełnionych marzeń. Dla mnie po prostu wątek Dol Guldur to coś najbardziej tajemniczego z całej trylogii Hobbita i miałem ogromną nadzieję, ze pokażą Biała Radę w twierdzy już w 2012 roku. I pokazali. Jest mrocznie i niebezpiecznie. Galadriela i Saruman tworzą niezłe widowisko, a pojawienie się Saurona i Nazgulów to już w ogóle wielki ukłon Jacksona w stronę fanów. Kazde wejście tych postaci jest warte zapamiętania. No co tu dużo mówić, trzeba przeliterować: s-c-e-n-a j-e-s-t m-e-g-a.
Pierwsza godzina przed Bitwą, ale już po Smaugu to w ogóle majstersztyk. Trudno mi jest w pełni ocenić dialogi (zrobię to po obejrzeniu filmu w Polsce), bo z filmu zrozumiałem około 70 % angielskiego, ale myślę, że emocje bohaterów wyraziły wszystko, co chciałem, by wyraziły. Nie będę opisywał każdej sceny i kazdego ujęcia z filmu, bo i tak naczytaliście się dużo spoilerów. ZA DUŻO (myślę, że gdyby nie te klipy i cała reszta, to film mógłby w wielu momentach zaskoczyć czymś kompletnie niespodziewanym, ale ja nie żałuję tych obejrzanych materiałów, bo lubię spoilery. One pomagaja mi skupić się na filmie w kinie i sprawiają, ze siędzę spięty, wiedząc, co zaraz nastąpi; moze to ciut dziwne, ale ja to lubię). Powiem tylko tyle, że konflikt między rasami jest zdecydowanie lepiej ukazany niż w ksiażce, jest bardzo dużo dialogów, są relacje miedzy bohaterami, a romans miedzy Kilim i Tauriel jest tym, co przewidywałem – pewnego rodzaju nadzieją, dla kłocących sie ras. I to mi się podoba.
Poza tym duże wrażenie robi armia elfów pod Ereborem (armie orków tym bardziej), jest naprawdę dużo scen w Dale np. z Bardem, no i oczywiscie sporo smaczków i wisienek na torcie. Jedną z nich są sceny w Gundabacie. Szkoda, ze nie było Iron Hills, ale może będą w EE. I podoba mi się niewyjaśnienie pewnych kwestii np. kwestii Tauriel. Dla mnie śmierć bohaterów jest już nudna i zbyt oklepana. A tak, mamy coś nowego i możemy zastanawiać się, dokąd ta postać podążyła. Fani Jedynego Pierścnienia też znajdą tu swoje wisienki :)
No i sama Bitwa. Mógłbym napisać po raz 4: Aaaaaaa!!!, ale może już dość. No tylko że własnie to zrobiłem. A co tam: Aaaaaa!!!
SPEKTAKULARNA i MAJESTATYCZNA – to dobre przymiotniki na jej określenie:) Mnie osobiście powaliła. Na coś takiego czekałem odkąd rozpoczęły sie zdjecia w marcu 2011 roku. Jak dla mnie Bitwa 5 Armii dorównała Bitwie na Polach Pellenoru (takie moje zdanie), a Helmowy Jar pobiła po 3-kroć. Sekwencje zderzajacych się armii, wspaniałe zdjecia, chaos, ogień, dym, zamęt... ludzie święci, co tam sie działo. Popisy Legolasa rzeczywiscie są, ale to już charakterystyczne dla tej postaci od początku Władcy Pierścieni. Walki wszystkich głownych postaci (tak, kazda ma swoje 5 minut, jak Jackson obiecał, może poza Beornem), dużo różnorodności, walka pod Ereborem, oblężenie Dale, niesamowite Krucze Wzgórze. Duży plus za sporo pojedynczych walk. No i przede wszyszystkim walka Thorina z Azogiem – wspaniała i pełna napięcia. Jest najlepsza ze wszystkich trzech walk tego krasnoluda z Bladym Orkiem. I jeszcze walka z Bolgiem i Dain... przybycie orłów. A i jeszcze Beorn. Szkoda, ze jest go tak mało, bo to niezwykle ciekawa postać, ale jego wejściejest jak wybuch laski dynamitu – szybkie, ale robiące mnóstwo zadymy. Brak słów. No musicie to zobaczyć. Po prostu. I tylko i wyłącznie w 3D. JEST WIELKA MOC!!!
Teraz już krótko.
Muzyka – świetne połącznie mnóstwa motywów z całej Sagi, ale przede wszystkim z trylogii Hobbita. Jest pięknie i jest siła. Wciąż uważam, że Sons of Durin najlepsze. Zgodze się z innymi, że muzyka w Dol Guldur również wspaniała. Taka... przeszywająca wręcz.
Piosenka „The Last Goodbye” – wiele o niej pisałem, zresztą nie tylko ja. Dla mnie najlepsza piosenka z Hobbita i na równi z Into the West. To wyjście z kina zapamiętam do końca życia.
Scenografia, kostiumy i charakteryzacja – jak zawsze PERFECT. Każdy szczegół dopracowany do maksimum. Ale mnie najbardziej podobały się zbroje, których w tym filmie jest bardzo dużo. Szczególnie zbroja Thranduila, znana nam już zbroja Elronda i w ogóle elfów i krasnuludów. Kawał dobrej roboty. A ze scenografii... jak dla mnie rządzi Dale :D Chociaż Dol Guldur wolę jako lokację.
Efekty specjane – czyli to, o co bali się użytkownicy najbardziej. Nie ma powódów do obaw. Jest majstersztyk, strona wizualna zachwyca jak za czasów Niezywkłej Podróży. Chyba więcej też widoczków niż w Pustkowiu. Oczywiście Bitwa i sekwencje ze Smaugiem robią największe, wręcz kolosalne wrażenie. Owszem CGI jest naprawdę dużo. Ale jest ono bardzo, bardzo dopracowane. W życiu bym nie powiedział, że Dain jest robiony komputerowo. Absolutnie. Bardzo podobały mi się szczególnie te robakołaki, no i w ogóle mimika np. orków jest lepsza niż w poprzednich częściach (widać to szczególnie u Azoga). Najlepsze efekty z całej trylogii i Sagi? Ba! Oczywiście, że tak. Jackson dotrzymał słowa po raz kolejny.
No i zdjęcia – przepiekne. Jest sporo widoków z góry i na Dale i na pole Bitwy. Resztę sami zobaczycie:)
I jeszcze klimat – ten niezwykły zimowy kilimat, łączący w sobie mrok i baśń, magię Śródziemia i magię świąt.
Ocena 10/10 i serduszko :) Mimo najwiekszego sentymentu z całej Sagi do „Niezwykłej Podróży”, tę część Hobbita uważam za najlepszą. Jest to film najkrótszy, ale najbardziej spektakularny i emocjonujący:)
Cóż... nie będę Was męczył dłużej moimi zachwytami nad tą produkcją. Powiem tylko tyle: na tym filmie trzeba być w kinie. To finał całej Sagi, być może nasze pokolenie już nie zobaczy niczego, co związane ze Śródziemiem. Myślę, że nie tylko fani powinni się wybrać na tę widowiskową produkcję, ale każdy lubiący porządne kino. I zdecydowanie na 3D. Głębia jest niesamowita i chyba poza 2 filmami, to najlepsze 3D jakie widziałem. I najlepsze 3D tej trylogii.
Łzy w oczach były – i tego Wam również życzę :)
Co tu dużo mówić – czuje się smutek, bo to już koniec tej długiej przygody w Śródziemiu, ale trzeba mieć nadzieję, że może za parę lat nasze dzieci powiedzą : „Mamo/Tato, zabierz mnie do kina na nowe przygody w Śródziemiu”.
Dziękuję wszystkim za te prawie 4 lata oczekiwania na trylogię Hobbita. Dziękuję serdecznie, że byliście tutaj, że mogliśmy pisać ze sobą wzajemnie, wymieniać się spostrzeżeniami, obdarowywać przyjaźnią. Dziekuję, że tworzyliśmy wielką wspólnotę, razem oczekując na te filmy, dzieląc się wspomnieniami.
Dziekuję, że napisaliśmy wielką historię (być może najwiekszą na stronie filmwebu). Historię pełną potyczek, bitew, wielkich dialogów, ale i wsparcia, dobroci, nawet miłości. Przypomnijmy sobie chociażby te piękne życzenia świąteczne składane sobie nawzajem co roku, te wspaniałe chwile, kiedy jednoczyliśmy się jako grupa LUDZI, przekazując sobie naukę i ważne wartości. Kiedy razem pod ogromnym ciśnieniem emocji oglądaliśmy wszystkie 3 premiery na żywo, kiedy wyczekiwaliśmy na te wszystkie trailery, spoty, videoblogi. Były też gorsze momenty, kiedy źle się działo, ale wydaje mi się, że na koniec możemy to pięknie podsumować: ZACHOWAJMY CZŁOWIECZEŃSTWO.
Może siedzisz teraz w cichym domu, przed komputerem i zastanawiasz się: „Czy to wszystko, co miało miejsce, miało i sens?” Miało, jestem tego pewny. Może poznamy go dopiero po śmierci... może nie. Ale chyba najważniejsze jest to, by każdy sobie uświadomił, że był częścią historii. I to jest według mnie najważniejsze.
Możecie myśleć o tym, co chcecie, jednak niech mnie Bóg skara największą z kar, jeśli nie płynie to z mojego serca. Płynie i to bardzo mocno. Mój sentyment, jaki sie zrodził do tego forum przez te wszystkie dni, miesiące i lata jest równie wielki, co sentyment do filmów Jacksona i powieści profesora Tolkiena. Ale myślę, że wzajemne składanie życzeń w tym roku będzie pieczęcią na kopercie, w której cicho, w zimowej aurze leży sobie ten czteroletni list, w którym każdy z nas napisał choć jedno słowo.
Dzięki wielkie raz jeszcze. Życzę Wesołych Świąt i miłego spędzenia czasu w gronie rodzinnym wszystkim. Każdemu, bez względu na wszystko. WSZYSTKIM.
I miłych wrażeń na seansie Hobbita... ONE LAST TIME :D
Super recenzja ! :) No i już wiem że film na pewno mi się spodoba :) No i też życzę Wesołych Świąt Kochani :))
O kurde... ale jestem podekscytowany :O Dzięki za tą reckę :D Wielkie dzięki... A i pytanko: W którym momencie filmu jest wykorzystany podkład "Sons of Durin"?
Pretensjonalne pierdoIamento pod koniec zbędne że tak powiem.
Co do recenzji - nie sil się na konstruktywność rozpisując się a zarazem nie pisząc nic ciekawego. I bez niej twoja opinia i ocena jest jasna jak słońce.
Recenzja to chyba zbyt wiele powiedziane. To jest raczej opis przeżyć emocjonalnych fana... ubarwiony dodatkowo wszędzie wstawianym dźwiękonaśladowczym "Aaaaaa!!!". Poza tym żeby napisać recenzje wypadałoby film zrozumieć a on sam się przyznał, że z angielskim u niego nie jest zbyt dobrze. Co w jego przypadku i tak bez różnicy.
A "pretensjonalne pierd*lamento" - żałosne i fałszywe, ale czego się nie robi dla ocieplenia swojej osoby po tylu miesiącach robienia syfu. Niestety na inteligentnych to i tak nie podziała, ale próbować można.
Tani chwyt pełniący rolę jakiegoś objawienia którym jak widać wszyscy się w tym temacie podniecają.
Świąteczna "atmosfera"... po 26 będzie już po świętach, po premierze i wpadną ludzie nie tylko z pochwałami, ale i krytyką. Zobaczymy ile z tego "objawienia" zostanie :]
Dlaczego masz mnie za tak wredną osobę? To nie ja się zachowałam podle w stosunku do niego tylko on do mnie. To ja się nad nim jako pierwsza ulitowałam kiedy straightlines kopał go tutaj jak małego szczeniaczka, to ja postanowiłam mu pomóc, to ja zmobilizowałam innych, to ja go tu broniłam i to ja dostałam największą od niego "zapłatę". Nigdy mi nie podziękował i nigdy mnie nie przeprosił. Nie rozumiem czemu to ja nagle jestem tą złą? Nie jestem.
Wiem, że nie jesteś wredna i zła, ale tak to będzie teraz wyglądać. Mnie też pewne osoby nie przeprosiły i też byłem przez wielu uważany za tego złego chociaż dobrze wiesz po której stronie byłem. Teraz jestem neutralny. Jak pewnie zauważyłaś zrobiłem sobie dosyć długą przerwę od tego forum.
Widocznie we mnie jest zbyt wielka uraza i kiedy widzę fałszywe krygowanie się z nagłą zmianą zachowania po 3 latach, to coś we mnie pęka. Bo wiem, że jest to zwykłe kłamstwo spowodowane czynnikami o których możesz nie mieć pojęcia.
Niemożliwe, że masz taką pewność nie znając danej osoby osobiście. W internecie można grać kogo się chce niczym aktor.
Na podstawie jednego zachowania - nie. Na podstawie kilkumiesięcznych obserwacji już tak. Plus osobiste negatywne doświadczenie.
Wracam w nocy i "co ja czytam", ostatni Hobbit ma "magiczne właściwości" ;) no szkoda, ze nie wyszedł rok temu albo wcześniej. Wszystko byłoby o wiele łatwiejsze!
Aktualnie spamujesz to forum nie mniej niż sam Kamil, Wszędzie widzę twoje narzekania na niego i wszystko oczywiście nie jest związane z filmem. Jakieś obrony użytkowników, jakieś zapłaty za to, zawody rozczarowania itp. Nikogo nie interesują twoje prywatne pretensje. Szkoda bo przyjemnie czytało się twoje posty, które kiedyś były na temat.
A ludzie poważnie traktujący Kamila sami sobie szkodzą.
Śmierć Sarumana i Grimmy, wizerunek Thranduila w filmach, królestwa krasnoludów i elfów, osoba Legolasa i Tauriel, armia Wargów, oraz ogólna konwersacja o BPA i wszystkie rozmowy prowadzone jednocześnie z tą, w tym samym czasie, w różnych tematach. Zastanawia mnie tylko czy szukałeś kija by uderzyć psa (bo musiałeś poszukać tematu pasującego do tej pięknie KŁAMLIWEJ treści gdzie będzie wyglądać autentycznie lecz niestety tylko dla kogoś kto tu zabłądził przez przypadek), czy miałeś kij i rąbnąłeś pierwszego z brzegu psa, z powodu ciężkiego dnia.
Takich co nie znam - sprawdzam. Okazało się, że pisze do mnie ktoś, kto tu w ogóle nie bywa (teraz nie dziwią mnie te brednie) a jak się odezwał na forum Niezwykłej Podróży jeden jedyny raz to zwyzywał człowieka od cieci, polaczków i obraził mu matkę. Cóż bywają i takie typki.
Kłamliwej treści... Proszę cię.
Napisz kontekst mojej wypowiedzi z twojego ostatniego, KŁAMLIWEGO akapitu zamiast zakrzywiać rzeczywistość dla własnych potrzeb. Na forum jestem od paru lat więc daruj sobie te sugestie że zbłądziłem, nie odniosłaś się do spamu, np. tego wyżej, sprzed 3 dni lub z innych wątków ale nie będę do nich linkować bo nie mogę ich odnaleźć, taki syf tu robicie. Zrobiliście sobie z tego forum prywatny folwark.
Nie chcę dokładać cegiełki do tego na co sam narzekam i nie odniosę się do żadnych twoich odpowiedzi, szczególnie za KŁAMLIWE sugestie odnośnie mojego posta w innym temacie, czy stawiania się jako ofiary, którą wszyscy prześladują.
Z poważaniem
Aha, "nie chcesz spamować", ale "spamujesz". "Wszędzie widzisz", ale "nie możesz znaleźć". Nie odniesiesz się do "kłamliwych sugestii" bo nie napiszesz przecież, że obraziłeś człowiekowi matkę a gdy ten się zdenerwował i ci pojechał, zwyzwałeś go. Sęk w tym, że to jest nasz folwark i osoba, która jak już raz się odezwie to tylko w taki sposób nie będzie nas tu pouczać. Żegnam.
Bardzo cię proszę nie rób tu spamu drogie dziecko. Jak byś choć trochę znał sytuację wiedział byś że, calays i Belief to forum ratują od spamu. Belief i Calays broniły kamila nie jednokrotnie, i się na nim przejechały dostały od niego mięsem w twarz.,... poznaj sytuacje bardziej na forum bo widzę że, jesteś tu pierwszy raz i nie znasz sytuacji. Ja mimo że jestem tu od grudnia poznałem sytuacje nieco wcześniej, obserwując te forum z dnia na dzień jest co raz gorzej i nie z winy Belief czy Calays, ale kamila
i odczep mi się od Belief gdy nie znasz sytuacji.
Na forum hobbita jestem od samego początku, sprawdź datę moich pierwszych wpisów, potem się wypowiadaj, gdy poznasz sytuację. I powyższy kontekst mojej wypowiedzi jest nieprawdziwy, tak więc nie będę rozmawiać z kłamcami i ludzi niezorientowanymi w sytuacji.
Z poważaniem
...wiesz - DISCLAIMER - ''objawienie'' to mają ludzie którzy wierzą,że 25 grudnia urodził się Bóg - raptem 2000 lat temu ale KAMIL ma prawdziwą pasję - ŚWIADOMĄ - PRAWDZIWĄ - KONSTRUKTYWNĄ PASJĘ - i takich ludzi brakuje - jak skur.....n! wszędzie tylko tanie treści - schematy - dogmaty - brak uzewnętrzniania emocji - co ja mówię - przezywania - zachwytu - wszystko spłycone - tanie - technologiczne - przystosowawcze - konsumpcyjne - czyli idealne dla społeczeństwa neurotyków którym mogą rządzić zawodowi psychopaci - pustym i bez wrażliwości - nawet komercyjność obrazu jeśli już nie zabiła w KAMILU ducha :)
nie obchodzę katolickich świąt - nie ujmuje mnie gorączka świąteczna - sama w sobie pełna fary i fałszu w wieku w którym łatwiej rozbija się atom niż ciemnotę a co do BOGA to jestem w niego nie tyle wierząca co absolutnie pewna a to zaś przeczy religijnym konwencjom które go raczej ośmieszają - KAMIL wytknął społeczeństwu - i to zapewne temu które podaje się szumnie za chrześcijańskie ale chyba najbardziej obłudne - ZATRACENIE W ŚWIECIE - w tym świecie w którym tak jak ludzkie życie traci cel i sens - nabierają go prastare baśnie - jak Andersenowskie czy Tolkienowskie - - oto my jesteśmy bohaterami a oni nami - wybieramy drogę - zdobywamy świadomość ......
...dla mnie objawieniowym filmem był INTERSTELLAR i już wiem,że HOBBIT nie da mi tego co ten obraz - obraz w którym wreszcie zaatakowano zbyt długie zajmowanie się teorią a zapomnienie o miłości - nawiązano do słynnych słów DANTEGO o miłości która wprawia w ruch słońce i gwiazdy a przecież jeśli ktoś obejmuje to wzrokiem i nad tym rozmyśla widzi w tym DZIEŁO BOŻE a nie ewolucyjną wpadkę w którą najszumniej wierzą wcale nie ateiści ale chrześcijanie właśnie .......
ps - dzieci mieć nie będę bo ich nie chcę mieć a Bog za życia nikogo nie kara - po śmierci także gdyż ''karą za grzech jest śmierć'' - samą w sobie i nie potrzeba innej po upadku doskonałości:)
ale życzę ci być być może TY - może właśnie TY zabrał kiedyś swoje dzieci do kina lub przeżywał te chwile z kimś kogo kochasz - i odnalazł na powrót ten tolkienowski Valinor lub stele miał go w sercu - ja wyruszam w swoją podróż do gwiazd nieco innym pojazdem niż statek Elfów - Moc jest z tobą - i NIECH BĘDZIE Z TOBĄ:)
...aczkolwiek KAMIL doświadczył - a kto wie co przed nim?:0)
nadto moje ulubione powiedzenie to powiedzenie Polańskiego - NAJWAŻNIEJSZE TO BUJAĆ W OBŁOKACH i GRANICA MIĘDZY FANTAZJĄ A RZECZYWISTOŚCIĄ ZAWSZE BYŁA U MNIE BEZNADZIEJNIE ZAMAZANA - i cóż - doszedł tam gdzie racjonalizm jest tylko jałową pustynią .....
być może - ja jestem przeciwnikiem masowości - schematów - ujednolicenia - niewoli autorytetów - hierarchii - tradycji - ;)
Przynajmniej widze, kto jest PRAWDZIWY, a kto NIEPRAWDZIWY. Kto ma SERCE Z OGNIA I MIŁOSCI, a kto Z LODU I KAMIENIA. Kto zachował wrażliwość swych młodzieńczych lat i dzieciństwa, a komu dorosłe życie to wszystko odebrało. Kto jest zatwardziałym zwolennikiem oświeceniowego racjonalizmu, a kto ma w sobie choć trochę z romantyka. A punkt kulminacyjny jest taki, że serce się kraja.
Nie ma co się rozpływać nad banałami. No, przynajmniej nie nad tymi z ust twoich.
Moze kiedys przyjda do ciebie 3 duchy świąt Bozego Narodzenia i wystraszą cię jak Scrooge'a. Moze to cie zmieni.
"Uważam się za realistę, którego filozofowie nazywaliby pesymistą." - Rust Cohle
Wybacz, takie baje na mnie nie działają.
A jak już poruszyliśmy temat Scrooge'a... filmowe Hobbity przy "Opowieści wigilijnej" legną już na starcie.
Ehh... szkoda że nie wszyscy ludzie potrafią przy finale dostosowac się np. do... hmmm... słów Chrystusa. No trudno. Przynajmniej ja i wielu innych czujemy to SPEŁNIENIE.
Hobbit numer 3 porównany do słów Chrystusa... ale coś w tym jest. Taka sama baja (chociaż, ci co pisali Biblię mieli lepszy towar)
Czyli mam do czynienia z osobą niwierzącą. No ok. Zobaczymy, czy przypomnisz sobie tę sytuację za 70-80 lat. Oby nie, bo ta świadomosć moze złamac każde serce i chyba nie będzie to miłe.
Tylko tyle ode mnie. Mimo wszystko, wesołych świąt i wszystkiego dobrego :)
Rozumiem.
Ale pamiętaj: lepiej wierzyć bez praktykowania, niż nie wierzyć wcale. Oby świadomość nie przyszła za późno, bo... będzie za późno.
A potrafisz podać chociaż jeden walentny argument na to dlaczego taka istota wg Ciebie istnieje? :) Bo chyba jesteś zainteresowany prawdą, a każdy kto jest zainteresowany prawdą nie wierzy w wierzenia fałszywe (których fałszywość można wykazać) lub bezpodstawne (nieodróżnialne od fałszywych) :)
PS: Jeśli nie masz ochoty o tym dyskutować, możesz nie podejmować tematu :)
Bo każdy lubi wierzyć że nic nie powstało od czapy i po nic i że po śmierci nie następuje pustka. Istnienia czegoś z założenia wiary nie da się logicznie uzasadnić. Dlatego jestem agnostykiem. Istnieją 2 opcje - albo taka siła istnieje (i niekoniecznie musi to być nadprzyrodzona istota rozumna ale coś czego po prostu nie ogarniamy) albo nie i jesteśmy pozostawieni samym sobie.
Albo nie ma boga, nie ma odpowiedzi na sens życia a samo życie po śmierci jest po prostu następstwem praw których nie jesteśmy w stanie pojąć ani zbadać w obecnym stopniu zaawansowania - nasza świadomość sama musi się o tym przekonać. Coś w stylu 5 wymiarowych istot z Interstellar.
➤➤➤ Bo każdy lubi wierzyć że nic nie powstało od czapy i po nic i że po śmierci nie następuje pustka.
Istnienie boga nie jest potrzebne do tego by życie miało sens (jest to jedno z kłamstw teistów). Poza tym nic co wiemy o wszechświecie nie wskazuje na to, że świat powstał po nic. Zato wszystko co wiemy o świecie wskazuje na to, że po śmierci naszego mózgu, umiera również nasza świadomość. Nie jest to żadna pustka czy ciemność jak sobie to ludzie wyobrażają. Po prostu nas nie ma, tak jak nie było nas przed narodzinami. Wiem, że ludzie woleliby mieć świadomość nawet po śmierci, dlatego wiele osób wierzy w życie pozagrobowe. Ale powiedz mi czy zależy Ci na prawdzie, czyli utrzymywaniu wierzeń najbliższych rzeczywistości, czy wolisz się oszukiwać, że po śmierci jest życie bo tak Ci się podoba?
➤➤➤ Istnienia czegoś z założenia wiary nie da się logicznie uzasadnić.
Dlatego wiary zawsze powinniśmy się wystrzegać, gdyż nie prowadzi nas do prawdy, ale do zabobonu. Niestety religie wmówiły wielu ludziom, że wiara (utrzymywanie bezpodstawnych wierzeń) jest cnotą, a sceptycyzm jest czymś negatywnym.
➤➤➤ Dlatego jestem agnostykiem.
Nie jesteś agnostykiem jeśli wierzysz w istnienie osobowej siły wyższej. Jednak jeżeli nie wierzysz (czyli nie twierdzisz, że tak jest, ale tego nie wykluczasz) w jej istnienie, to jesteś ateistą.
Agnostycyzm jest jak ateizm, tylko dodatkowo zawiera bezpodstawne twierdzenie, że nigdy nie dowiemy się czy bóg istnieje, bo jest poza ludzkim wyobrażeniem.
Agnostyk = ateista nierozumiejący terminu "ateizm" i dorzucający do tego stwierdzenie wymagające wiedzy absolutnej, aby nie było bezpostawne.
➤➤➤ Istnieją 2 opcje - albo taka siła istnieje (i niekoniecznie musi to być nadprzyrodzona istota rozumna ale coś czego po prostu nie ogarniamy) albo nie i jesteśmy pozostawieni samym sobie
Jednakże póki nic na to nie wskazuje, to na pytanie:
"Czy istnieje jakaś nadprzyrodzona istota lub bezosobowa siła wyższa?"
jedyna uprawniona odpowiedź to "Nie wiem" (czyli ateizm, który nie zawiera żadnych twierdzeń)
Pozdrawiam :)