PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=662242}

Hobbit: Bitwa Pięciu Armii

The Hobbit: The Battle of the Five Armies
7,2 246 032
oceny
7,2 10 1 246032
5,4 27
ocen krytyków
Hobbit: Bitwa Pięciu Armii
powrót do forum filmu Hobbit: Bitwa Pięciu Armii

I to w sensie dosłownym. Kit wprost wypływał z tego filmu. Kit, który służy do uszczelniania dziur tutaj został nawalony do granic możliwości i efekt tego jest opłakany.

Lecz żeby nie zaczynać tak smętnie, nie wszystko jest takie złe. Przede wszystkim mamy dobre aktorstwo. Freeman stanął na wysokości zadania i tak jak w poprzednich częściach tak i tutaj, moim zdaniem, jest najlepszy. Świetnie spisał się też Armitage, McKellen, Evans czy inni odtwórcy mniejszych ról. Nawet aktor od Alfrida trzeba przyznać, że dobrze gra tylko postać chybiona. Najsłabiej wypada oczywiście drewniany Bloom z Lilly. Szkoda, że mamy ich tyle na ekranie.

Film się rewelacyjnie zaczyna atakiem Smauga. Muszę przyznać, że te sceny robią wrażenie i wzbudzają emocje. Nie razi mnie nawet użycie Baina jako podpory pod strzałę. To w końcu film dla dzieci, musi być naciągany. Sama śmierć Smauga świetnie ukazana, przynajmniej mi się podobała. Szkoda tylko, że Smaug znowu okazuje się idiotą uderzając w kolejną zgubną dla niego pogawędkę. Ale był czas po Pustkowiu się do tego przyzwyczaić. I teraz wyobraźmy sobie, że te sceny mamy na końcu drugiej części. Czyż to nie było by piękne zakończenie? O ile Pustkowie by zyskało (jeżeli jeszcze przy okazji dla zrobienia miejsca pozbylibyśmy się kilku durnych scen). Piękna wizja, ale nie Jacksona.

Wadą zaczynania filmu od takich scen jest to, że po nich może być tylko gorzej, gdyż ciężko jest zachować przez 2 godziny taki wysoki poziom emocji. Je powinno się stopniować. I to jest właśnie największy zarzut do Jacksona – film jest źle wyważony i rozłożony. Nawet kiedy przychodzi tytułowa walka to jest to jakieś poszatkowane monstrum. I wtedy do mnie dotarło o co ludziom chodzi z tym brakiem emocji. Film ich nie wywołuje (no chyba, że liczymy irytacje). Jedyne sceny poruszające to, jak już wspomniałam, atak Smauga; scena z żołędziem czyli rozmowa Bilba i Thorina o tym jak ten pierwszy kiedy wróci do domu go sobie zasadzi, a kiedy wyrośnie z niego drzewo, będzie mu przypominał dawne czasy. Ostatnią sceną jest ich końcowa rozmowa a w zasadzie podnoszenie na duchu przez Bilba już trupa Thorina informacją o nadlatujących orłach. Chwyta to za serce i nie mówcie, że nie. Niestety szybko mija, bo za chwile jest ujęcie rudej tandety czyli jeden z tytułowych kitów.

Muszę pochwalić również wykonane stroje i charakteryzacje. Trzeba przyznać, że się przyłożyli i mamy czym oko zadowolić. Tu nie ma się do czego doczepić. Lecz to by było na tyle z tych lepszych rzeczy. Ogólnie film do pierwszej godziny jest dość dobry. Owszem pojawiają się pytania np. czemu Galadriela w Dol Guldur, która jeszcze nic nie zrobiła jest taka wyczerpana wręcz umierająca? Od noszenia Gandalfa czy po pokonaniu jednego orka? Ta jej scena przemiany i wypędzania Saurona też nie wygląda najlepiej. Ja wiem, że było coś podobnego w WP, ale tu jest coś nie tak. Pomijam oczywiście fakt, że okazuje się silniejsza od Białego Czarodzieja, który jest...przestraszony :]. Serio? Na szczęście Elrond wymiatał. I świetnie się zaprezentował w całym wątku :).

Alfrid. Naprawdę lubię postaci komediowe. Ale Alfrid to jest kolejny kit. On powinien zostać związany, bo z takimi mendami właśnie to się robi i rzucony gdzieś na bok, ale w miarę na widoku. Tymczasem powierzane są mu najważniejsze zadania. A to trzymanie warty, a to pilnowanie Bilbo czy odprowadzenie dzieci Barda do ukrycia. Poważnie? Przecież on gotów się nimi zasłonić w razie niebezpieczeństwa! Po co go tyle razy pokazywać. Wszyscy wiemy, że jest tchórzem i mendą. To zbędny zapychacz w dodatku irytujący. Delikatny humor powinien spoczywać na ramionach Bilbo a nie na jego. I to jeszcze taki chamski. Litości! Ta część miała być poważniejsza.

W filmie znajdziemy też żałosne zwierzątka. Łoś Thranduila, kozice znikąd, gdzie Fili to nawet urządził sobie chwilową woltyżerkę na jednej z nich (na marginesie nie podejrzewałabym krasnoluda o taką zwinność). Do tego jeszcze ten prosiak Daina. Nawet te króliczki Radagasta są lepsze. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że taki czarodziej, opiekun i przyjaciel zwierząt jeździ saniami zaprzężonymi w wielkie króliki, ale nie jestem w stanie zrozumieć krasnoluda na świni.

Beorn jak się okazuje jest zbędny w filmie, bo w zasadzie to go nie mamy. Jak wiemy Beorn przybył na pole walki i przechylił szalę zwycięstwa na dobrą stronę. Nie dziwmy się, że tego nie ma w filmie skoro Jackson postanowił liczebność każdej z armii przemnożyć przez 10. I tak z 500 ludzi jednej armii robi nam się 5 tysięcy, to jak on jeden miał decydować o losach bitwy? Ale najwyraźniej 13 krasnoludów już może, bo Dain tak krzyczy o pomoc Thorina jakby co najmniej miała z ratunkiem przybyć super uzbrojona armia zaprawiona w boju, której przybycie zwiastuje pewne zwycięstwo. Ludzie przecież to jest tylko 13 Krasnoludów. Nie Istari, nie Valarów tylko krasnoludów. Ale najwidoczniej coś to dało bo jak tylko ci wyszli z tej góry Trolle hurtowo położyły się na glebie. Facepalm.

Jeśli chodzi o samą bitwę to ona nie wzbudza emocji. Nie pomaga nawet manipulowanie muzyką i pokazywanie przy tym trupów. Sceny, które powinny poruszać nieszczęściem nie wywołują kompletnie nic. Zero. Może to wina tego, że jest pocięta? Nie dość, że się ciągnie w nieskończoność to w sumie mamy ją porozwalaną, poprzecinaną wolniejszymi scenami, pogawędkami i pojedynczymi walkami. Kompletnie zaburzona dynamika filmu. Chwila walki i mamy Thorina gadającego o złocie. Znów sekunda walki i wracamy do Góry by Thorin mógł przeżywać wyjątkowo długie oświecenie i przypominać sobie teksty o nim i o złocie. Scena na siłę wydłużona, kolejny kit. Wiemy przecież jak złoto na niego działa, bo już nam to pokazano (nota bene bardzo dobrze – brawa dla Armitage’a). A teraz wystarczy, że pójdzie do swoich ludzi z tekstem "Idziemy walczyć". Nic więcej nie potrzeba.

Postaci Legolasa nie będę komentować bo to kit nr 1 całego filmu i tak wszyscy po nim jeżdżą. Powiem tylko, że ta scena co tu chodziła z podłożoną muzyką... Cóż myślałam, że została chamsko wydłużona przez internautów. Niestety taką tandetę zafundował nam sam Jackson.

Tauriel od samego początku pasowała do Śródziemia jak pięść do oka. Jak ona się odzywa do króla? Jackson nie wymyślaj postaci na własną rękę i nie osadzaj ich w cudzym uniwersum. Dodam tylko, że gdyby umarła w scenie z Bolgiem i to przed Kilim jeszcze nie byłoby tak źle. Spowalnianie tempa podczas śmierci krasnoluda, to chwilowe zatrzymanie żeby pokazać jak oni na siebie patrzą nawzajem... Zrozumiałam o co chodzi tylko, że ponownie emocji tu brak.

Na końcu dwa słowa o postaci Thranduila tak godnego i mądrego króla sprowadzonego do roli interesownego buca, mordercy i nieczułego idioty, którego poucza ledwo narodzony elf. Nawet nie chce mi się rozpisywać. Napiszę tylko tyle: Chrzań się Peter Jackson! ;/

Żeby już nie przedłużać w skrócie parę absurdów:
- Bard za pomocą Władcy wyrywa kraty z więzienia. Przecież Władca nie miałby szansy przeżyć działającej na niego takiej siły – zgniotłoby go. Oczywiście zakładając, że łódka na wodzie ma tyle siły by wyrwać kratę. Moim zdaniem zwyczajnie by się zatrzymała, ale fizykiem nie jestem i tego nie wyliczę, aby przekonać się co jest prawdą.

- Bilbo kamiuszczkami rozwalający potężnych orków. Niezłą parę mają te Hobbity zwłaszcza, że przed chwilą wykonał dość spory bieg i powinien być już nieźle zmęczony. A jak oberwał od jednego w głowę to nawet krew się nie pokazała. Komuś innemu pewnie ta głowa nawet by odpadła. Ale co tam Bilbo. Dain to ma dopiero łeb. Krasnoludy to silna rasa, ale chyba nie na tyle żeby z główki rozwalać opancerzonych orków i samemu przy tym nie ulegać przynajmniej chwilowemu zamroczeniu.

- Azog to wcześniej musiał trenować nurkowanie i zatrzymywanie powietrza w płucach. A może zło nie oddycha? Może orki są jak wampiry? Kto wie, przecież to już nie jest świat Tolkiena tylko Petera Jacksona.

- Troll taran z kamieniem na łbie, burzy i wykańcza się; Bard na wózku taranujący Trolla – widocznie takie rzeczy są potrzebne w filmie dla dzieci.

Nie odważę się nazwać tego filmu gniotem, ale wybitne dzieło to to nie jest. Ten film obejrzę ponownie dopiero przy wersji EE. Szkoda mi marnować na niego w tej formie ponownie czas. Co gorsze trwa ledwo ponad dwie godziny, a dla mnie to i tak za dużo. Bo to nie jest żaden dłuższy pobyt w Śródziemiu. To patrzenie się na absurdy poprzeplatane kilka dobrymi scenami i nudą specjalnie wydłużoną. I mówcie co chcecie, ale zapychanie filmu tymi wszystkimi kitami a pomijanie scen w moim przekonaniu ważnych czy chociażby klimatycznych tylko po to by później dodać to do wersji EE w celach zarobkowych jest zwykłym skurczysyństwem.

Panie Peter trzeba było złożyć ciężar filmu na barki Martina Freemana bo świetnie sobie poradził w swojej roli i tak głównie on ratuje panu film. Trzeba było zaufać Armitage’owi, McKellenowi, Evansowi a nawet Lee robił co mógł. A pan powierzył film aktorom bez talentu i chyba liczył na to, że echo niesione od sukcesu WP wystarczy. Nie, nie wystarczyło. Aż przykro było to oglądać. I możecie wierzyć lub nie, ale jeszcze w listopadzie miałam nadzieję na super widowisko, któremu nawet może wystawię 10. Bo jak można by było popsuć taki potencjał? Teraz już wiem. Wierzyć się nie chce, że Pustkowie jest lepsze.

ocenił(a) film na 4
LordAngmar

Teraz to już nie wiem czy ty jesteś głupi czy tylko takiego udajesz. Po raz trzeci piszę (może drukowanymi do Ciebie dotrze). NIE NAZWAŁAM FILMU KITEM BO NIE O TAKI KIT MI CHODZIŁO. Gdybyś PRZECZYTAŁ choć TRZY PIERWSZE ZDANIA, wiedziałbyś to, a już tym bardziej gdybyś przeczytał całość.

Wkleję nawet te pierwsze zdania bo widzę, że dla ciebie spory problem stanowi nawet przewinięcie na górę strony.
"Miał być HIT, wyszedł KIT I to w sensie dosłownym. Kit wprost wypływał z tego filmu. Kit, który służy do uszczelniania dziur tutaj został nawalony do granic możliwości i efekt tego jest opłakany."

i dalej w tekście:
"czyli jeden z tytułowych kitów"
"Alfrid to jest kolejny kit"
"Scena na siłę wydłużona, kolejny kit."
"zapychanie filmu tymi wszystkimi kitami"

Przeczytanie recenzji ograniczyłeś do tytułu i takowy postanowiłeś skomentowałeś. Na twoje nieszczęście był on dwuznaczny więc wpadłeś.

A teraz wynoś się z mojego tematu bo tylko mi spamisz.

ocenił(a) film na 10
Belief

Czy ty na prawdę myślisz, że nie przeczytałem twojego wpisu? Daruj sobie te teksty bo robisz się chamska. "A teraz wynoś się z mojego tematu" i w tym momencie sama sobie wystawiłaś laurkę. Nie moja sprawa. To ile było tych kitów? Cztery? A wypływają rzeką z filmu? Wiesz co, nie wdaję się w taką dyskusję i powiem ci jeszcze jedno. Masz rację, kit wypływa wodospadem, ale wiesz skąd? Z twoich postów, recenzji i zachowania.

ocenił(a) film na 10
Belief

Poza tym temat powinien być adekwatny do treści, a w tym przypadku wprowadza w błąd.

ocenił(a) film na 4
LordAngmar

Ha ha ha nie no pretensje o rzekome wprowadzenie błąd tytułem rozwaliły system :D. Tytuł jest adekwatny do treści tylko trzeba było ją przeczytać. Masz nauczkę swojego bezmyślnego hejterstwa. Zrobiłeś z siebie idiotę. I dobrze ci tak.

ocenił(a) film na 10
Belief

Mylisz się. To ty zrobiłaś z siebie idiotkę ponieważ mnie zaatakowałaś bez powodu po tym jak wygłosiłem normalne, luźne zdanie, które nie było żadnym hejtem (chyba jeszcze hejtu nie widziałaś). Hejt wyszedł z Twojej strony. Skoro kit wypływał z tego filmu, albo, jak to ujęłaś, został napakowany do granic możliwości, to ja mogłem przyjąć, że koniec końców cały film dla Ciebie jest kitem. Podkreślam raz jeszcze, że temat wprowadza w błąd bo sugeruje, że cały film jest kitem, natomiast nie wynika to z treści.

ocenił(a) film na 10
Belief

A koniec końców i tak większość rzeczy w tej recenzji jest na nie.

Belief

weszłam tu tylko, żeby podpisać się pod Twoimi wypowiedziami wszystkimi kończynami.
Po obejrzeniu filmu sądziłam, że coś chyba mi umknęło, albo czegoś nie zrozumiałam bo kłopoty w szkole, bo remont mieszkania :) i sa to rzeczy na tyle absorbujące, żeby te dwie godziny w kinie spędzić inaczej niż z zaciśniętymi z wrażenia zwieraczami.
No way.
Wynudziłam się sromotnie, jestem zawiedziona i rozczarowana. LOTR był doskonałą ekranizacją tej pieknej książki, z cudownym klimatem, zdjęciami i czymś, co sprawiło że za każdym razem gdy oglądałam scenę w której nasi bohaterowie żegnają się w Szarej Przystani miałam smutne wrażenie, że z nią kończy się coś pięknego....Chciałam, żeby ten film trwał i trwał. No i d***
Hobbit podobał mi się. Dwie pierwsze części...wiem, mozna się przyczepić ale mam sentyment do tej historii i wyjątkowo postanowiłam się nie czepiać:) nie podobał mi się Leggi - dobrze ujęłaś to, że mógł przynajmniej schudnąć. Taurielę bym przełknęła, kiedys gdy oglądałam ta aktorke w LOST przemknęło mi przez myśł, że cudownie sprawdziłaby się w roli elfki (ze względu na ciekawą urodę) o ironio,zagrała elfkę ale do kitu ta cała jej postać.
Ta część jest po prostu mega słaba.
Cieszę się,że forumowicze rozwiali moje wątpliwości i okazało się,że nie tylko ja oceniam ten film dość nisko i że jednak ani mój remont ani szkoła nie były gwoździem do trumny mojego postrzegania 3 cz. Hobbita :)
Dobra, nie będę się rozpisywac bo szwankuje mi spacja :)
zgadzam się z Twoja opinią,bardzo trafne spostrzeżenia i generalnie fajna dyskusja:)

ocenił(a) film na 4
waleczny_kurczak_III

Dziękuję za opinię :) Widzę przeczytałaś nawet więcej niż tylko główną recenzję :) Tak Bloom mógł przynajmniej dopasować się fizycznie skoro zmienił tak swoje zachowanie w filmie. W zasadzie to można go posądzić o zagranie złego brata bliźniaka tak jest inny :) Co gorsze w ostatniej części nie doszło do jego przemiany.

Jak widzisz taki odbiór filmu to nie wina kłopotów w szkole czy remontu tylko źle nakręconego filmu. Mało tego osoby podobnie uważające są tu w większości. Niestety.

ocenił(a) film na 6
Belief

Może że shit, ale wg mnie do Władcy... się chowa cała seria Hobbitów

Belief

Trudno się nie zgodzić.

Podobała mi się pierwsza część hobbickiej trylogii, w której czuć było jeszcze atmosferę z LOTR-u, ale Pustkowie pokazało jasno, że niestety powtórki z rozrywki nie będzie. Sama Bitwa to już tylko gwóźdź do trumny.

A przecież można powiedzieć, że ma identyczną strukturę, jak Powrót Króla: mamy dwie bitwy (pod Minsa Tirith i pod bramą Mordoru - w Hobbicie najpierw walka Barda ze Smaugiem potem Bitwa wszystkich ze wszystkimi ^^), mamy pojedyncze wątki, małe walki, w tym walki bohaterów samych ze sobą, mamy królów, wielkich wodzów, małych bohaterów dokonujących wielkich czynów, są śmierci ważnych postaci, jest machina wojenna, oblężenie i zdobycie miasta. Jest to w obu produkcjach, a jednak Bitwa przegrywa sromotnie na każdym polu.

Zabrakło charyzmatycznych dowódców jak Theoden, Aragaorn, Eomer, wspaniała wojowniczka, a zarazem wspaniała, wielowymiarowa bohaterka Eowina została zastąpiona prościutką Tauriel, zabrakło realizmu zdobycia miasta - które w Bitwie wyglądało jak ustawka cospleyerów, Bard, który w książce od początku sprawiał wrażenia Lidera tu jest jak wiecznie strapiony chłopek roztropek, któremu się udało ubić smoka CUDEM, bo wypatrzył coś, czego żadną miarą wypatrzyć NIE MÓGŁ, Thranduil okazuje się najgorszym typem karykaturalnego ludzkiego króla, którego "elfowatość" objawia się w zamiłowaniu do pięknych ciuszków i noszeniu doskonałej fryzury. Poza tym jest aroganckim, krótkowzrocznym dupkiem i idiotą, jego odzywki w kierunku Gandalfa wołają o pomstę do nieba, a sposób traktowania syna jest rodem z najbardziej żałosnych rycerskich romansideł o dupowatym ojcu i rycerskim królewiczu.
Zabrakło napięcia, podniosłych chwil, co tak łatwo przekazał Powrót: kiedy wojska Mordoru wychodzą z Minas Morgul, a potem pojawiają się przed Minas Tirith, kiedy pojawia się Grond, kiedy zdobywane jest miasto, kiedy pojawia się jazda Rohirrimów, kiedy Theoden krzyczy DEATH! - widzom serce roście :D
Jak się to ma do Bitwy, w której nikt nie zauważa wybudowania sygnalizacji orkowej na wzgórzu, wszyscy są zaskoczeni pojawieniem się orków i wyglądają jak drogowcy patrzący na śnieg, kiedy liczby żołnierzy Thranduila i Daina, ludzi zdolnych do noszenia broni z Miasta na Jeziorze cudownie się raz zmniejsza, raz rozmnaża? W których Śródziemie zostaje magicznie skurczone, żeby np. Dain, Legolas i Tauriel mogli pokonywać hektary i pojawiać się wtedy, kiedy trzeba?

No i sama Bitwa jest bitwą tylko na początku: potem zostaje zastąpiona pojedynkami. Bajer, jakby za balonika uszło powietrze. Na dodatek jest cały czas przerywana i szatkowana statycznymi scenami. Bitwa pod Minas Tirith jest bitwą spójną, ma początek, środek i zakończenie, a środek jest napakowany zarówno epickimi scenami bitewnymi, jak i pojedynkami które jednak są dalej CZĘŚCIĄ głównej bitwy, którą cały czas widać w tle.

No i realizm, kolory, zmierzwione włosy, krew, jeźdźcy, konie, miasto, ludzie, Gandalf na koniu pomykający uliczkami, przerażenie Pippina, Postaci fantasy, fantastyczne stwory są umiejętnie wplecione w walkę i nie rażą, orkowie, dowódcy orków są głównie ludźmi w przebraniu dodającymi realizmu scenom. A w Bitwie miasto Dale wygląda jakby składało się z dwóch placyków po których gonią ludzie ścigani przez przebierające komicznie nogami bladawe stworzenia, bitwa pokazywana jest głównie z lotu ptaka, ludzie zachowują się, jakby to grupa rekonstrukcyjna LARPowała, wszyscy są jacyś tacy gładcy, uczesani, doskonałe pukle Tauriel i Thranduila mają się nijak do rozczochranej Eowiny czy "potarganego" Aragorna - może przez tę mgiełkę, która romantycznie zasnuwa obraz :D Nie czuć strachu, ani bitewnego ducha - najbardziej podjarany bitewnie wydaje się Dain :D

Więc ja się pytam - co zawiodło u Jacksona teraz? Czy może słusznie podejrzewam, że wtedy chodziło jeszcze o to, żeby stworzyć fantastyczny produkt dla fanów, a teraz chodziło już tylko o kasę? Bo wychodzi na to, że jednak chodzi o kasę. Mimo tego, ze byłam przekonana, że Bitwa będzie szitem i tak poszłam do kina. Film jest oszustwem - ale zarabia :)
Gratuluję Mister Jackson :)

Belief

Jeszcze dodam, że cały czas miałam wrażenie, że film nie jest o fantasy, ale o stereotypowym WYOBRAŻENIU fantasy, jakie ma ktoś, kto z tym gatunkiem nie ma żadnego kontaktu. Bo jak wytłumaczyć Galadrielę chodzącą po orkowym syfie boso i w pięknej sukni, jak wytłumaczyć fakt, że elfi król wygląda, jakby miał ciągłe zatwardzenie i jest niezwykle piękny i wymuskany w każdej okoliczności przyrody - zapominając, że inszy elfi przywódca w LOTR, czyli Elrond potrafił i wyglądać ładnie, ale i się upaćkać w trakcie bitwy i nawet spocić w obecności Orodruiny - jestem sto procent pewna, że Hipster King nawet by brewki nie zrosił stojąc nad lawą :D
No i tylko w umyśle nieskalanym fantastycznym uniwersum mógł powstać pomysł na wątek miłosny miedzy elfką a krasnoludem, dokonany po wymianie dwóch zdań na krzyż, w tym z podtekstem seksualnym. No ale to idealnie wpisuje się w to bajkowe, naiwne wyobrażenie o fantastyce.

I tak to właśnie wyglądało - jakby film był projekcją wyobrażeń jak to powinno wyglądać. To tak, jak Ridley Scott wymyślił sobie, jak powinien wyglądać statek kosmiczny i podróż nim w Prometeuszu, a przecież doskonale pokazał to w Obcym.

ocenił(a) film na 4
emo_waitress

Dzięki za przedstawienie swojego zdania :)

Słusznie zauważyłaś, że ta część ma podobną strukturę jak Powrót Króla. Mało tego kręci go ten sam reżyser. Dlaczego zatem wyszło to tak mizernie w porównaniu do tego drugiego filmu?

"wspaniała wojowniczka, a zarazem wspaniała, wielowymiarowa bohaterka Eowina została zastąpiona prościutką Tauriel"
Widzisz Eowina jest stworzona przez Tolkiena, którego postacie były wymiarowe. Tauriel przez Jacksona, który z jakiegoś powodu potrafi nawet popsuć postaci przenosząc je z kart książki. Tauriel jest płytka a jej osoba oparta na najbardziej wyświechtanych zabiegach (trójkąt miłosny, nieszczęśliwa miłość z wrogiem, buntowniczka stająca przeciwko złemu systemowi).

Doskonale opisałaś Thranduila. Tak właśnie wygląda u Jacksona. Nie mam zielonego pojęcia co nim kierowało, żeby w ten sposób go pokazać.

"Zabrakło napięcia, podniosłych chwil"
Ależ one były tylko żeby je w ten sposób odebrać trzeba odpowiednio widza w nastrój wprowadzić. Niestety Alfrid napychający sobie złota w cycki nie pomoże w zrozumieniu powagi ciężkiej sytuacji przegrywających ludzi.

"Jak się to ma do Bitwy, w której nikt nie zauważa wybudowania sygnalizacji orkowej na wzgórzu, wszyscy są zaskoczeni pojawieniem się orków"
O, znalazłaś kolejny absurd.

"Czy może słusznie podejrzewam, że wtedy chodziło jeszcze o to, żeby stworzyć fantastyczny produkt dla fanów, a teraz chodziło już tylko o kasę?"
W dodatku wygląda jakby film był na szybko kończony na kolanie. Ale zarabia. A najbardziej z tego wszystkiego przykre jest to, że zrobił go ten sam człowiek, który nakręcił LOTRa.

ocenił(a) film na 4
Belief

Tauriel wkurzała mnie w każdej scenie. Jest ładna, ale i ona, i elfickie książątko psuli mi rewelacyjną pierwszą połowę. Zbyt dużo, zbyt słabo, zbyt niepotrzebnie...

ocenił(a) film na 4
Banner

Widzę widziałeś już film :). Nie oszukujmy się, oni psują każdą scenę.

ocenił(a) film na 4
Belief

Ano widziałem. Powiem Ci, że idiotyzmy z bitwy nawet mnie jakoś nie wkurzały. Dobrze, że wiedziałem, czego się spodziewać. W drugiej połowie byłem obojętny. Śmierć Filego - poker face, Kili - no tu się troszkę skrzywiłem na tych przepełnionych sztucznym, słabym patosem spojrzeniach (na marginesie - jak jest zbliżenie na twarz krasnala ręka Bolga wygląda jak prawdziwa ;-)), gdzieś tam się biją, nie wiadomo nawet co, gdzie, jak, skąd, po co. Jedynie śmierć Thorina mnie wzruszyła i jeszcze uśmiechnąłem się na widok Shire. A poza tym piękna strona wizualna nie uczyni filmu dobrym, polepszy owszem, ale nie zrobi całej roboty.

ocenił(a) film na 7
Belief

Widziałaś już zwiastun Antka?

ocenił(a) film na 4
thorin3

Jeszcze nie :) Jakoś czasu nie miałam. Zaraz zerknę i dam znać.

P.S. Dzięki za podrzucenie :)

ocenił(a) film na 7
Belief

Ok. ;)

ocenił(a) film na 7
Belief

Tak wgl to gratuluję frekwencji w temacie :)

ocenił(a) film na 4
thorin3

Pogratuluj braku kłótni, bo poza jednym atakiem głupoty, to tu jest przyjemnie :)

ocenił(a) film na 7
Belief

..Póki wchodzę ja :(

ocenił(a) film na 4
thorin3

Co taka smutna buźka?

ocenił(a) film na 7
Belief

Bo taka prawda :(

ocenił(a) film na 4
thorin3

Nie rozumiem :(

ocenił(a) film na 7
Belief

"Pogratuluj braku kłótni, bo poza jednym atakiem głupoty, to tu jest przyjemnie :)

.Póki wchodzę ja :("

ocenił(a) film na 4
thorin3

I nie rozumiem czemu smutna buźka. Odnoszę wrażenie czy Ty masz ostatnio jakiegoś doła?

ocenił(a) film na 7
Belief

Nie,nie,nie.......(chyba)

ocenił(a) film na 7
Belief

Humor poprawiony :) :)

https://www.youtube.com/watch?v=UUsZImHB8xU

ocenił(a) film na 4
thorin3

Dobre :), że ludziom się chce takie rzeczy robić :)

ocenił(a) film na 7
Belief

Również go podziwiam :)

użytkownik usunięty
thorin3

Toaletowy tam ten humorek.

ocenił(a) film na 7

Hę?

użytkownik usunięty
thorin3

W tym remiksie.

ocenił(a) film na 3
Banner

Legolas byłby spoko, jakby pojawił się raz czy dwa w całej trylogii. Co do Tauriel, kiczowata postać i kiczowata gra aktorki.

Belief

Proszę :)

Ja w ogóle odniosłam wrażenie, że Peter rozwinął postać Eowiny, nawet śmiem twierdzić, że bardziej mi się podoba filmowa Eowina, niż książkowa. Przede wszystkim uważam za fantastyczny pomysł Jacksona, że nie poszedł w upychanie postaci kobiecej butem w romanse (w tym w odwieczne trójkąciki) - Eowina jest pokazana w szerszym kontekście, ma wzruszające sceny ze swoim królem i wujem, także do niej należy scena, przy której zawsze, ile razy bym ją nie oglądała, smarkam w rękaw - czyli pieśń żałobna na pogrzebie kuzyna. Wątek miłosny z Aragornem jest delikatnie zarysowany i właściwie ustępuje przed Wielkimi Zdarzeniami: wojną i walką z królem Nazguli. A jej nowa miłość jest pokazana po prostu przepięknie, jak z rycerskiego gobelinu :)

W tym samym czasie elfka Tauriel zostaje sprowadzona do bycia love interest, pomijam już infantylne i idiotyczne rozmowy z Thranduilem z Pustkowia, bo w Bitwie było już tylko gorzej. Wielkie Zdarzenia, smoki, wojny - wszystko to ginie w tle rozkochanego umysłu Tauriel. Jackson niby próbuje wkładać w jej usta słowa o walce, ale wypadają one blado i nieistotnie. Dlatego śmieszy mnie gadka Jacksona o tym, że wymyślił Tauriel, żeby kobiety miały swoja reprezentacje w Hobbicie. Ekskjuz mi, ale w takim razie po co sprowadza ją do roli kobiety w trójkąciku, do wygłoszenia kilku sucharów i do umiejętności walki, skoro reprezentacja kobiet nie polega na tym? Dobrą postacią kobiecą była właśnie Eowina: bo okazywała zarówno słabość i siłę, bo umiała się bić, ale równocześnie była panią na królewskim dworze, bo jej życie nie kręciło się wokół chłopa, czy dziesięciu, ale także wokół swojego kraju, ludu, ukochanego króla, rodziny, przyjaciół - Eowina także umiejscowiła się własną siłą woli, ale i emocjami w Wielkiej Historii.
Wszystkiego tego zabrakło w wątku Tauriel, który jest po prostu rażącym stereotypem.

Ja jednak nie czułam żądnego napięcia nawet w scenach do tego zaplanowanych :D Głównie prześmiałam seans, chociaż łezki pociekły jak Thorin umierał, ale to dzięki grze Richarda i Martina.
Poza tym fangirlowałam Daina na wieprzku, kurka dałabym mu cały film, najlepiej przygody Daina, Bofura, Balina i Dwalina w karczmach i na polach bitew Śródziemia :D

ocenił(a) film na 4
emo_waitress

Nie lubiłam Eowiny ani w książce ani w filmie. Ale masz rację że w filmie ta jej miłość do Aragorna jest delikatnie pokazana i chwała za to. Ale z drugiej strony w Faramirze zakochuje się w kilka sekund a w książce też trochę to trwało. Dlatego w filmie to trochę wygląda tak "o wielki wojownik mnie nie chce ok to poszukam drugiego, lepszy rydz niż nic, byleby męża znaleźć" :D

Ale jako przedstawicielka płci żeńskiej była niesamowitą postacią i dobrym wzorem. Trochę denerwowało mnie kiedy próbowała Aragorna odwieść od podążenia ścieżką umarłych ale imponowała mi jej siła i to, że nie chciała być sprowadzona tylko do roli opiekunki dzieci i starców. Tauriel najpierw wypowiadała farmazony o tym jak to wielki król ma innych w poważaniu a ona tak się o nich troszczy a potem okazało się, że troszczy się tylko (za przeproszeniem) o dupę Kilego. Już nie mówiąc o tym, że słowa tak lekceważące i bezczelne wypowiedziane do króla, który wcześniej cie wygnał, to istne samobójstwo :D. Dziękuję za taki wzorzec kobiety, idiotki, porzucającej swoją rodzinę dla nowo poznanego fagasa, zakochania się po jego tekście o genitaliach i jak to określiłaś uwikłaniu w trójkącik. Też mi wzorzec. Chyba dla współczesnych gimnazjalistek.

"przygody Daina, Bofura, Balina i Dwalina w karczmach i na polach bitew Śródziemia :D"
Mogłoby być ciekawie i emocje większe jakby się wdawali w burdy pijackie :D.

Belief

Ja tam na początku miałam do Eowiny podejście jak pies do jeża, bo nie przepadam za jej wersją książkową. Ale z czasem w filmie ją polubiłam a wręcz stała się moją ulubienicą - na pewno lubię ją jakiś pierdylion razy bardziej od Arweny, która znowu w książce wydała mi się lepszą, elfią postacią, niż w filmie.

Tauriel do porażka. Przy okazji Pustkowia założyłam nawet temat o tym, czy możliwe jest istnienie postaci kobiecej w filmie bez sprowadzania jej do romansowania.
Nie miałabym nic przeciwko wprowadzeniu Tauriel (choć szczerze to jest głupi i niepotrzebny pomysł, wątpię, żeby jakakolwiek fanka Tolkiena obraziła się na brak baby w Hobbicie, Jackson źle rozumie pojecie feminizmu), gdyby elfka miała inną rolę do zagrania, niż koffcianie.
Ja miałam taką wizję elfki: główny generał wojsk Thranduila, powiernica i zaufana króla, potężna i można, ale też wesoła, skłonna do zabawy (bo TAKIE SĄ KUŹWA LEŚNE ELFY W KSIĄŻCE, nie miały tych kwasów na gębie prezentowanych przez filmowe elfy), a także o szerokich horyzontach, empatyczna i otwarta. Taka Tauriel po złapaniu krasnoludów w przeciwieństwie do zacietrzewionego Thranduila zainteresuje się więźniami i odbędzie miłą pogawędkę z BALINEM lub BOFUREM, którzy są najbardziej otwartymi i przyjaznymi z krasnoludów (pierwsi zaakceptowali Bilba), a swoją wojowniczość i cięty język pokaże prztykając się na słowa np. z Dwalinem - tu można dać jakąś śmieszną scenę, bez seks podtekstów, jak rany...
Tauriel mogłaby być adwokatką krasnoludów, optować za pomocą, za zmianami itp. TU mógłby być ciekawy konflikt tożsamościowy, ideologiczny, rasowy z Thranduilem, a nie te żałosne NIE BĘDZIESZ SIĘ MIZIAĆ Z MOIM KRÓLEWSKIM SYNEM PLEBEJKO, czym zostaliśmy potraktowani.
Tauriel, jako wspaniała, ale też fajna postać, w której lojalność i miłość do króla walczy z tym, co jest słuszne, która żyje, czuje "jak człowiek", a nie miłosna lalunia - TAKĄ postać kupiłabym! Coś w rodzaju Eomera połączonego z Eowiną, przecież oni też przeciwstawili się woli króla w imię własnych przekonań, ale ich nieposłuszeństwo wynikało z miłości do wuja i w żaden sposób nie można ich traktować jako zdrajców, oszukujących króla dla przystojniaków! :D
No właśnie - jak to świadczy o Tauriel, że bezbłędnie wyłowiła z tłumu krasnoludów najprzystojniejszego (choć to kwestia gustu^^) i najwyższego, a nie najmilszego, czy najmądrzejszego? Takie płytkie dziewczę mimowolnie wyszło.
Jackson naiwnie stworzył Filiego i Kiliego dla tzw. "żeńskiej publiczności", przy czym tzw. "żeńska publiczność", z tego co widziałam na tumblrze zaraz po 1 części (która jeszcze była o krasnoludach) polubiła Bofura, fangirlowała irokeza Dwalina i kłaniała się w pas przed Thorinem :D
Tak się Jackson wyznaje na kobiecym fandomie :D


Oglądałabym przygody takiej grupki, a co :D

ocenił(a) film na 4
emo_waitress

Niesamowicie rozbawiłaś mnie tym postem :D :-). Zdecydowanie elfy leśne były bardziej wyluzowane niż to pokazano nam na ekranie. W ogóle elfy w książce Hobbit mają mniej spięte tyłki. Te w Rivendell radośnie śpiewały, pozwalały sobie na złośliwości a leśne uwielbiały się bawić i upijać winem. A tutaj zachowują się jakby zamiast kręgosłupa mieli kij w d... Na tą wiecznie naburmuszoną lalunię, syna króla, nie da się patrzeć. Jeśli już chcieli wprowadzić żeńskiego elfa (choć tak samo uważam, po co?) to właśnie taką figlarną, ciekawską, która mogłaby odczuwać wewnętrzny konflikt pomiędzy tym co król nakazuje a tym co poczuła do krasnoludów choćby po pogawędce z nimi. Zaznaczam, że poczuła jako do rasy, i ich losu a nie tylko do spodni jednego z nich.

"nie miały tych kwasów na gębie prezentowanych przez filmowe elfy"
To nie kwas to CGI :D

""żeńska publiczność", z tego co widziałam na tumblrze zaraz po 1 części (...) polubiła Bofura, fangirlowała irokeza Dwalina i kłaniała się w pas przed Thorinem "
Bo kobiety chcą mężczyzn z krwi i kości a nie niewieście lalunie. Kili z tym swoim koprem na twarzy tak pasuje na krasnoluda jak Bombur do baletu. :)

Belief


Belief świetna recenzja; szkoda że każda z części Hobbita była słabsza, a pierwsza też do rewelacyjnych ekranizacji nie należała

ocenił(a) film na 4
bulls2010

Dzięki :) To prawda każda z kolejnych części ma tendencje spadkową.

Belief

Też uważam, że "Hobbit" ma tendencje spadkową, czym jestem zaskoczona i rozczarowana. Przed seansem nie wyobrażałam sobie, że "Bitwa Pięciu Armii" będzie jeszcze niżej od "Pustkowia Smauga". Szkoda, bo na początku nie zapowiadało się źle. "Niezwykła podróż" była dla mnie tylko ciut gorsza od WP (dałam jej 8 gwiazdek), więc miałam nadzieje, że ogólnie "Hobbit" nie będzie aż tak bardzo odbiegał w ocenie od trylogii Lotr. Niestety druga część "Hobbita" była trochę gorsza od poprzedniej, to samo z trzecią częścią i w ostatecznym rozrachunku B5A wypada słabo zarówno na tle wszystkich "Hobbitów" jak i WP. 6,5/10 to w przypadku tej produkcji bardzo mało, niestety. Nadal nie wiem co się stało z mózgiem Jacksona, że nakręcił ten ostatni film w taki sposób...
P.S. Widzę, że zarówno Lotr jak i "Hobbita" oceniliśmy na filmwebie tak samo ;)

ocenił(a) film na 4
silence_is_the_enemy

Jak pewnie wiesz z mojej recenzji i ja nie spodziewałam się, że 3 część będzie gorsza od 2. Szczerze to nadal w to nie mogę uwierzyć. Przy ocenianiu byłam gotowa przymykać oczy na pewne "dziwne" rzeczy ze względu na to, że to bajka. Ale skoro sam reżyser postanowił przekonywać mnie, że blisko mu do Lotra no to ma.

"Widzę, że zarówno Lotr jak i "Hobbita" oceniliśmy na filmwebie tak samo ;)"
Nie tylko to. Uwielbiasz Elronda i ja go uwielbiam a z Twojego avatara domyślam się, że mamy zamiłowanie do tego samego Doctora :D. Masz dobry gust! :)

P.S. na Twój niższy post odpowiem później.

Belief

Tak, mistrz Elrond wymiata - jedna scena w B5A, ale za to fenomenalna, zachwycająca. Bardzo lubię książkowego Elronda, a tego filmowego wręcz kocham :D
P.S. Nie ma przymusu odpowiadania na mój post ;P Nie obrażę się jak nie zostawisz odp. :)
P.S.2 Jeśli chodzi o Doctora - jak czytam Twoje posty to często uśmiecham się pod nosem, bo prawie zawsze zgadzam się z Twoim zdaniem :)

ocenił(a) film na 4
silence_is_the_enemy

Czyli taki cichy kibic z Ciebie :). A co myślisz o 8 sezonie i 12 Doctorze? Widziałaś już?

Belief

Wrócę jeszcze do Twojego wcześniejszego posta:
"skoro sam reżyser postanowił przekonywać mnie, że blisko mu do Lotra no to ma."
Niektórzy piszą, że nie ma co porównywać Hobbita do WP, bo jedno z nich jest bajką, a drugie przeznaczone jest dla starszych obiorów. Dla mnie to bzdura, bo Jackson sam wciska elementy z Lotr do Hobbita. Mamy chociażby Legolasa, Galadrielę, wspomina się Aragorna itd. Peter sam próbował połączyć WP i Hobbita, więc dla mnie nie da się unikać porównań. A prawda jest taka, że na tle Lotr dwie części Hobbita wypadają słabo (DoS oraz B5A).

Teraz o Doctorze - odp. będzie zwięzła, bo nie na temat B5A :P Ogólnie 8 sezon DW podobał mi się bardziej od 7 - największa w tym zasługa Capaldiego, którego pokochałam od razu :) oraz scenariuszy (8 odc. oceniałam od 7 do 10, jak na Moffata to dużo). Co do odc. świątecznego - to byłby genialny epizod, gdyby nie końcówka (jakby Doctor zostawił w spokoju starą Clarę, która wcale nie miała złego życia, to byłoby idealne, ale nie, Clara musiała wrócić do Doctora :/ )

silence_is_the_enemy

* miało być starszych odbiorców :) Nie da się na tym nowym filmwebie edytować postów, a szkoda.

ocenił(a) film na 4
silence_is_the_enemy

Dokładnie to samo miałam na myśli. Nie przekonuje mnie argument że to bajka, ma lżejszy temat i nie jest drugim LOTRem, bo Jackson właśnie na każdym kroku stara się udowadniać, że jest inaczej. Gdyby nakręcił bajkę taką jaką Hobbit jest, o wiele przyjemniej te filmy by się oglądało i lżej do tego podchodziło. A tak to mamy taki rozkrok pomiędzy poważnym fantasy i bajką. I wyszła z tego pseudo poważna niedorzeczna bajeczka.

8 sezon oceniasz wyżej od 7? :) Moim zdaniem 7 był najlepszym z tych Moffatowskich a 8 plasuje się wyżej tylko przed 5. Ale Capaldi i mi się podoba. Miło było nie poczuć na początku niechęci do Doctora. Z początku był mi obojętny, ale pod koniec polubiłam go :). Odcinek świąteczny bardzo fajny. Szkoda tylko, tak jak mówisz, że Clara znowu wróciła. A była taką fajną postacią jeszcze w 7 sezonie. Zaczęła się psuć jej postać od odcinka rocznicowego.

Edytować post można. Trzeba tylko odświeżyć stronę a następnie kliknąć wykrzyknik pod postem. Pojawi się opcja "edytuj" :)

Belief

Droga Belief - również oceniałam film na 6 (no dobra na 6,5, ale na filmwebie polówek nie ma), jednak nie ze wszystkimi zarzutami się zgodzę.
Mam inne zdanie odnośnie Alfrida - dla mnie to zabawna postać, wprowadzająca trochę humoru, który był potrzebny.
Co do żałosnych zwierzątek to mi przeszkadzał jedynie łoś Thranduila, wyglądał koszmarnie. Za to króliczki i świnka były śmieszne. A do kozic mam stosunek neutralny.
Nie zgadzam się też do końca z oceną Thranduila. Dla mnie była to dobra postać (choć trochę inna niż w książce) aż do momentu rozmowy z Tauriel, do czasu decyzji o opuszczeniu Dale. Tu król elfów wiele stracił, niestety. Thranduil powinien sam z siebie ruszyć swoje 4 litery i razem z częścią armii udać się na Krucze Wzgórze - takie zachowanie pokazałoby zmianę jaka zaszła w ojcu Legolasa, wyzbycie się pożądliwości wobec skarbów z Ereboru. A tak Jackson zepsuł odbiór tego bohatera.
Mam też trochę odmienne zdanie dotyczące samej bitwy. Nie wszystkie momenty mi się podobały (np. sena walki Thorina i Azoga od chwili, gdy ork ląduje pod wodą), ale ogólne samo stracie na plus. Emocje nie zawsze były, czasem pojawiła się irytacja, ale w ogólnym rozrachunku tragedii nie było (choć do bitew z WP wiele jej brakuje).
Mam jednak takie samo zdanie o Beornie - gdzie on się podziewał podczas bitwy?! Był raptem pokazany przez parę sekund, żadnej roli nie odegrał.
Jestem też rozczarowana sceną, gdy 13 krasnoludów wychodzi z góry i dołączają do bitwy po stronie Daina. Dain i Gandalf zareagowali tak, jakby ich przybycie dawało pewne zwycięstwo.
"Tauriel od samego początku pasowała do Śródziemia jak pięść do oka." - i tu masz 100% racji :) Ta postać irytowała mnie od samego początku. Po pierwsze beznadzieja, drewniana gra Evangeline Lilly (ciągle ten sam grymas na twarzy). Po drugie wątek romantyczny - serio krasnolud i elfica?! Serio wielka, prawdziwa miłość po tak krótkiej znajomości?! W ogóle romanse nie pasują do historii przedstawionej w "Hobbicie". Po trzecie - jej sceny walki psuły mi odbiór bitwy (koszmarna scena z Bolgiem). Po czwarte - dlaczego jej nie uśmiercili! Od początku liczyłam na to, że zginie, niestety tak się nie stało. Pewnie Jackson nie chciał uśmiercać postaci swojego autorstwa (btw. pan Jackson nigdy nie powinien wprowadzać jakiś swoich "widzi - mi - się" - świat stworzony przez Tolkiena jest tak obszerny, że jest w czym wybierać. Nie trzeba wstawiać swoich żałosnych bohaterów panie Jackson!)
No i została jeszcze postać Legolasa - boże co Peter z nim zrobił w "Hobbicie"?! W WP był dla mnie całkiem fajnym bohaterem, nie ulubionym, ale dobrze zrobionym i dosyć dobrze zagranym. Natomiast tu mamy drewniany koszmar, do tego okropnie nienaturalnie wyglądał.
Dodałam jeszcze kilka swoich minusów:
- brak niektórych scen (np. pogrzeb Thorina, koronacja Daina, przydałoby się też kilka ujęć z drogi powrotnej np w Rivendell [uwielbiam Elronda :] )
- wszystkie sceny z Galadrielą w Dol Guldur. W WP rewelacyjna postać, a tu ją kompletnie Peter zepsuł.
- komputerowe orki - wciąż wygląd Azoga i Bolga do mnie nie przemawia. Orki WP dużo lepsze.
A na sam koniec duży, ogromy plus - gra aktorska większości postaci! Każdy krasnolud rewelacyjny, do tego spektakularni Freeman, McKellen, Evans czy Lee Pace. Wspaniali również (choć było ich mało) Weaving, McCoy, Fry i Christopher Lee. No i boski głos Benia Cumberbatch'a :D

ocenił(a) film na 4
silence_is_the_enemy

Postać Alfrida jest zabawna i sprawdziłaby się w innym filmie. Natomiast w tej części gdzie sam Jackson potwierdzał, że ma być poważniejsza, wstawki Alfrida burzą tą powagę a tym samym psują podniosłość i klimat (oczywiście to nie tylko jego zasługa)

Postać Thranduila jest świetnie zarysowana fizycznie. Aktor wyglądem wpasował się w postać, swoim wzrostem, powagą, sposobem poruszania się i mówienia nadał jej królewskiej dostojności. I wszystko byłoby dobrze gdyby doszło to tej przemiany i pozbyto się dialogów z Tauriel, które robią z niego idiotę. Bo tak jak piszesz było dobrze, aż do momentu rozmowy z nią. Tym sposobem nie dość, że Thranduil okazuje się: raz nie mieć poszanowania wśród swoich ludzi, dwa być głupszy od podrzędnej elficy, trzy jego złe cechy zostają jeszcze uwydatnione.

"Serio wielka, prawdziwa miłość po tak krótkiej znajomości?!"
Jeszcze żeby to była miłość od pierwszego wejrzenia. Taka porażająca jak kiedy Thingol ujrzał Menalie to może by to lepiej wyglądało. Ale nie, ona musiała go na początku nie lubić. I słusznie wiele osób pyta kiedy ona niby zdążyła się tak zakochać. Bo kiedy? Ja też nie wiem.

''dlaczego jej nie uśmiercili"
W sumie to można uznać że umarła poza ekranem. Elfy z wielkiego żalu umierały a ta tak wyglądała jakby na serio nieźle cierpiała. Niestety tylko wyglądała bo ja tego nie poczułam.

"przydałoby się też kilka ujęć z drogi powrotnej np w Rivendell"
Zastanawiam się czy jest w ogóle szansa na to nawet w wersji EE. Tak bardzo chciałabym ujrzeć jeszcze raz Elronda i Rivendell.

Belief

Ja jednak uważam, że zabawne momenty były potrzebne. Alfrid spełnia tą rolę, a co najważniejsze aktor dobrze zagrał swoją postać (w przeciwieństwie do Evangeline Lilly i jej Tauriel). Oczywiście byłoby lepiej, gdyby te zabawne przerywniki oddać bohaterom, którzy w książce występują, po to by nie tworzyć własnych "widzi - mi - się" (ale widocznie Jackson nie mógł się powstrzymać od upychania swoich bohaterów). W WP pod tym względem jest znacznie lepiej, bo humor wprowadzają Legolas, Gimli, Merry i Pippin, czyli książkowe postacie.
Zgadzam się z Twoją opinią na temat Thranduila. Wygląd postaci rewelacyjny (stroje, charakteryzacja), tak samo gra aktorska Lee. Gdyby tylko wywalić scenę z Tauriel, gdyby pominąć pseudo-łzawe odniesienia do prawdziwej miłości (tekst "Twoja matka cię kochała Legolasie" był naprawdę żenujący), gdyby król Elfów ruszył z własnej woli 4 litery do dalszej bitwy, to nie byłoby się do czego przyczepić.
Scena Tauriel - Thranduil jest jedną z najgorszych jakie widziałam. Nisko urodzona elfica ma czelność odzywać się tak do swojego króla?! Mówić mu czym jest miłość i co ma robić?! I nawet świetna gra Lee nie uratowała tego koszmarnego momentu.
"I słusznie wiele osób pyta kiedy ona niby zdążyła się tak zakochać. Bo kiedy?" - Nie mam pojęcia. Wtedy, gdy żartowali o zawartości spodni Kiliego? Wtedy, gdy rozmawiali o kamieniu runicznym? Czy gdy gadali o świetle gwiazd i księżycu? Bo przecież innych momentów nie było...Więc niby w której chwili ta wielka, prawdziwa miłość się zrodziła?!
Też chciałabym, aby Elrond dostał jeszcze jakieś dodatkowe sceny w EE, ale szczerze wątpię, aby tak się stało.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones