...czyli film, którym Jackson udowadnia, że reżyser z niego żaden.
Hobbit: B5A to kino klasy B przyodziane w pierwszoligowe (co nie znaczy, że nie kłujące sztucznością) efekty specjalne. Znajdziemy tu i zakończenie "cliffhangera" z poprzedniej części (owo zakończenie niniejszym nominuję do nagrody kuriozum roku), w którym to Bard, za pomocą craftingu (masz do dyspozycji dzwonnice, strzałę, pas i dziecko. Ulep z tego łuk) pokonuje smoka. Po owym zwycięstwie, film rozwija się według ekscytującego schematu - długie zbliżenie na twarz, pompatyczne hasło rzucone zza kadru - długie makro na jakiś detal - długie zbliżenie na twarz. Jest wreszcie i bitwa. Tysiące plastikowych żołnierzyków ścierają się w epickim starciu. Dodać trzeba, że gdyby orkowie mieli przyzwoitszych kartografów, do bitwy by nie doszło, bo robaki z Diuny po prostu od wejścia wydrążyłyby tunele do krasnoludzkiej fortecy. Nie, dość, szkoda klawiatury na pisanie o tym "dziele". Sparafrazuję jednego z bohaterów filmu: "ten film wylał się z kloaki Jacksonowej wyobraźni". Mam nadzieję, że ktoś, kiedyś, gdzieś, wypuści wersję skrócona, wycinając autorskie wynalazki Pitera.
Nie zgodzę się z tym, że "reżyser z niego żaden". Ekranizacja "Władcy Pierścieni" to jego opus magnum, epicki i heroiczny film, którego nikt inny lepiej by nie ukazał. Tam każdy element jest niemalże doskonały. Bądźmy w miarę obiektywni.
"...epicki i heroiczny film, którego nikt inny lepiej by nie ukazał. Tam każdy element jest niemalże doskonały. Bądźmy w miarę obiektywni."
Tak, Obiektywizm pełną parą.
Mogę się wydawać trochę niemiły. Nie spodziewaj się jednak poważnego traktowania, jeśli w jednym zdaniu piszesz, że nikt lepiej by tego nie ukazał, że każdy element jest niemalże doskonały, a w drugim apelujesz o obiektywizm. Czepiam się, wiem. Męczy mnie również nadużywanie przymiotnika "epicki". Sorry.
Dobra, ale czasami mam wrażenie, że gro ludzi zachowuje się na fw, jakby mieli co najmniej doktoraty, a ja magistra nawet nie mam :(.
Ja też nie, ale wolę pisać zrozumiale, rzeczowo i w miarę poprawnie, żeby uniknąć takiego czepialstwa jak to, które uświadczyłeś z mojej strony. Nie musisz odpisywać ;p
Mężczyznę ponoć poznaje się po tym, jak kończy. Nazwałbyś, po tegoż ostatnich dokonaniach, Shyamalana dobrym reżyserem? Ale zgoda, "Martwica" była OK, "Niebiańskie" przyzwoite, "Trylogia" bardzo dobra. Hobbitem Jackson rozmienił się na drobne. "Trójka" to jako żywo brazylijska telenowela czy inny zmierzch w wysokobudżetowej oprawie. Te spojrzenia przeciągłe, te miny zatroskane, te frazesy wypowiadane. IMO jako żywo zwiastun zdziecinnienia starczego które lada dzień Mr. Jacksona dopadnie. Oczekiwania względem jego przyszłych filmów mam po Bitwie pięciu armii bardzo niewielkie, żeby nie powiedzieć - żadne.