Nie czytałem Hobbita jednak przekształcić cieniutką książeczkę dla dzieci w trzyczęściowy film zrobiony z prawie epickim rozmachem świadczy o wysokiej klasie i kunszcie reżyserskim Petera Jacksona. Obraz sprawdza się zarówno jako kino fantasy, baśń filmowa czy kino przygodowe, sprawdza się jako film przeznaczony dla młodszej części publiczności, jednak także starsi (ja do nich się zaliczam) będą się na nim dobrze bawić i obejrzą go z zaciekawieniem. "Bitwa pięciu armii" jest nie tylko efektownym i interesującym zakończeniem trylogii ale też godnym zwieńczeniem całej, sześcioczęściowej opowieści o Śródziemiu. Budzące sympatię postacie, gra aktorska stojąca na bardzo dobrym poziomie, świetnie zrealizowane sceny batalistyczne, wgniatający w fotel rozmach inscenizacyjny to tylko niektóre z zalet produkcji. Mi komputerowe efekty specjalne nie przeszkadzały tym bardziej, że mimo swojej mnogości nie były czynnikiem dominującym na ekranie. Wątek miłosny nie przesadzony i ładnie wkomponowany w fabułę a dodane postacie (których nie było w książce) tylko ubarwiły film.
"Godnym zwieńczeniem" - "godnym" może i owszem, ale czy "zwieńczeniem"? Mi tam zabrakło zakończenia kilku wątków. Mogli na przykład pokazać pogrzeb Thorina zamiast płaczącą Kate z "Lost" z "nieprzesadzonego wątku miłosnego".
Jeżeli nie wiesz o co chodzi, to chodzi o pieniądze. To czysta matematyka. Zrobiono widzów w konia wypuszczając do kin okrojony film, taką wersję demo. Wszystko to po to, aby zarobić jak najwięcej na wersji EE, która będzie zawierała to czego nie było w podstawce. Na tym polega biznes, niezbyt fair w stosunku do widzów, ale biznes.
Zwłaszcza, że to ostatni film (Bogu dzięki bo kolejnej profanacji Tolkiena bym nie zniosła) i trzeba było wycisnąć z niego jak najwięcej.
I tym właśnie się rożni świetny reżyser, zapisujący się w historii, od przeciętnego reżyseryny, który chce tylko zarobić jak najwięcej ( przykład, np. ten od transformersów). Szacunkiem do widzów, ale przede wszystkim szacunkiem do swojej pracy, w tym przypadku do twórczości na podstawie której ją wykonuje. Gdyby pan Peter zrobił te filmy z prawdziwej miłości do dziel Tolkiena, nie tylko pod wpływem trendów Hollywood, myślę że zarobiłby o wiele, wiele więcej. I wilk syty i owca cała. Czasami myślę, że WP wyszedł mu tylko przez przypadek.
Pete musiał się wtedy czymś wysilić, żeby zgarnąć publikę. Hobbit był zwykłą marką żerującą na sławie WP, The One to Blame nakręcił tą trylogię jedynie z obligacji i ze zwykłych nudów by nabrać trochę mamony. Pasją się tego nie da nazwać.
Ja bym się zamienił. Nakręciłbym Hobbita tak jak należy i wszystkie oscary moje. Jestem znawcą.
Pisząc, iż wątek miłosny nie jest przesadzony miałem na myśli to, iż nie zdominował filmu i nie przekształcił go w łzawy melodramat.
Jak dla mnie, abstrahując od tego, czy było go odpowiednio ilościowo, to ten wątek był przede wszystkim za sztuczny.
Masz rację. Jeśli już to mogli wstawić romans pomiędzy Legolasem a Tauriel, i niezgadzającym się z tym ojczulkiem, to byłoby bardziej naturalne.
Ja nie mogę znieść tych łzawych dialogów rodem z latynoskiego serialu. Jak ktoś, kto tak pięknie napisał wątek Aragorna i Arweny był w stanie stworzyć coś tak żenującego.
Wątek miłosny to zaledwie kilka krótkich scen, ładnie napisany, delikatnie zarysowany, nie ma tu żadnych łzawych dialogów.
Ten wątek jest okropny. Jest sztuczny, zakochują się w sobie po paru zdaniach, Tauriel płacząca nad ciałem Kiliego i tekst "because it was real" jest chyba najgorszym momentem filmu. A mogło być tak pięknie i wzruszająco, gdyby Kili i Fili zginęli razem w obronie wujka.
Ponadto ten związek jest przedstawiony w sposób grubiański "I could have anything down my trousers". No gdzie tu klimat baśniowej miłości Śródziemia?
Jest o wiele gorszy od wątku Arweny i Aragorna. Tamten też był rozwinięty w stosunku do książki, ale nie przeszkadzał filmowi. Za każdym razem mam łzy w oczach, jak Arwena mówi ukochanemu, że woli jedno życie z nim niż wszystkie ery tego świata w samotności. Taki "łzawy romans" może być, ale nie to co napisali o Kilim i Tauriel. (Wgl sama Tauriel nie pasuje do tego świata).
To nie wątek miłosny tylko wątek gapienia się na siebie ala Zmierzch. Też mi miłość...
jak nie ma łzawych dialogów
a
"Dlaczego to tak boli? jeżeli to była miłość, to ja jej nie chcę" kompletnie łzawy okropny dialog
"twoja matka cię kochała" nie wiem co to miało być ale u mnie na sali wszyscy się śmiali z tego...
Wielu z was może dziwić taka wysoka ocena trylogii Hobbita (równa ocenie Władcy Pierścieni). Złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze: gdy zapowiedziano kręcenie Hobbita i ukazały się pierwsze zdjęcia oraz rysunki Krasnoludów obawiałem się, iż będzie to bajeczka zbliżona stylem do Opowieści z Narnii (jestem osobą starszą i takie bajkowe filmy mnie nie interesują - oglądając Opowieści Z Narnii a raczej próbując je obejrzeć dotrwałem do zaledwie 10 minuty. Natomiast Władca Pierścieni mnie zachwycił i urzekł). Na szczęście pierwsza część Hobbita dowiodła, że byłem w błędzie. Po drugie: oglądając wszystkie części Hobbita oderwałem się na moment od szarej codzienności (podobnie było w przypadku Władcy Pierścieni).
Twoja ocena Twoja sprawa. Każdy ocenia na swój sposób :). Też mam kilka "szczególnych" 10 gdzie jedna drugiej nie równa. Mnie tylko dziwią niektóre wnioski jak np. ten dotyczący "świetnie zrealizowanych scen batalistycznych" gdzie to jeden z większych bolączek tego filmu czy ten "wątek miłosny nie przesadzony i ładnie wkomponowany w fabułę".
Spoko jak powiedziała koleżanka Belief każdy ocenia na swój sposób zależności jakie miał emocje po seansie. Ja to mam wiele 10 które są mocno zawyżone :D idzie paść ale generalnie chyba nie takie złe :D
co do jednak wątku miłosnego nie zgodzę się właśnie że on jest nie przesadzony, on jest właśnie bardzo przesadzony i kompletnie niepotrzebny już, w pustkowiu drażniło wielu fanów Tolkiena początek tego wątku, ale w bitwie on jest kompletnie niepotrzebny, ja dałbym go do EE nic nie wnosi do fabuły, podobnie jak Alfrid który powinien mieć max 2 sceny nic więcej, albo powinien zginąć razem ze swoim panem...
Co do opowieści z narni też ich nie za bardzo lubię, kiedyś tak teraz nie.
Pytanko tylko mam jedno która część ze Śródziemia jest twoją ulubioną?
moja Władca Pierścieni Drużyna Pierścienia :)