Wiele recenzji zostało napisanych, często bez elementarnej wiedzy na temat Tolkiena. Dlatego zdecydowałem zebrać 10 najczęściej powtarzanych zarzutów wobec Hobbita
(tu jak i na innych stronach internetowych) i odnieść się do nich krytycznie.
Zarzut 1
„Film jest za długi, powinien składać się z 2 części ponieważ oparty jest na 300-stronicowej książce.”
Niby argument trafiony… tyle że nie do końca. W filmie mamy sporo scen, których albo nie ma w książce albo są tylko krótko wspomniane. Mamy więc w filmie prolog,
wątek Azoga, Radagasta, Dol Guldur, The White Council. Czyli pokaźny fragment filmu. Należy się spodziewać, że podobne proporcje między materiałem z książki i spoza
niej będą w kolejnych filmach. Jackson wielokrotnie o tym mówił, ale niewielu słuchało. Krytycy zawyrokowali: film jest za długi a 3 część jest dla kasy. Oczywiście, że
chodziło również o pieniądze. Ale nie tylko. PJ musiałby nie mieć instynktu samozachowawczego gdyby próbował robić 3 filmy na podstawie tylko jednej książki. Tego
materiału było na tyle dużo, że zdecydował poszerzyć historię i dać jej szerszy kontekst. Zresztą gdyby nie dodatkowy materiał z załączników do Władcy Pierścieni, byłoby
jeszcze więcej narzekań, że film nie ma tej złożoności co WP.
Zarzut 2
„Tempo filmu jest za wolne, film dłuży się miejscami, zwłaszcza początkowe sceny w Bag End.”
Cała kwestia tempa filmu jest w sumie niezwykle interesująca. Z ciekawości poszukałem recenzji Drużyny Pierścienia sprzed wielu lat (głównie anglojęzycznych). Ciekawe
było to, że wiele z nich było umiarkowanie pozytywnych, a jednym z zarzutów było… zbyt szybkie tempo filmu. Tak, WP dopiero z czasem zyskał status filmu kultowego,
którego nie można krytykować, a ludzie z branży nie byli od razu entuzjastyczni, a przynajmniej nie wszyscy. Ale zarzut odnośnie tempa daje do myślenia. W istocie, W
Drużynie postacie przedstawiane są dość szybko, a Frodo bez namysłu decyduje się na wyprawę (podczas gdy w książce długo się waha). W Hobbice natomiast wreszcie
PJ miał ten luksus iż mógł na spokojnie pokazać jak trudną decyzją jest dla Hobbita opuszczenie Shire, mógł wreszcie spokojnie przedstawić wszystkie postacie filmu. Ale
publika już przyzwyczaiła się do teledyskowego tempa filmów. W dzisiejszym kinie nie ma czasu by zwolnić, posłuchać tego co postać ma do powiedzenia, przemyśleć
pewne rzeczy. A szkoda, dla mnie cała sekwencja w Bag End bowiem była przyjemnością, przypomniała mi stare czasy dobrego kina kiedy reżyser nigdzie się nie spieszył,
nie gnał na złamanie karku, za to mógł porządnie zbudować klimat filmu.
Zarzut 3
„Hobbit nie ma tego rozmachu, złożoności i powagi Władcy Pierścieni.”
Oczywiście, że nie ma. W końcu, powstał na podstawie książki dla dzieci! Dopiero później Tolkien we Władcy Pierścieni rozbudował swój świat i przedstawił go w formie
ciekawej dla dorosłego czytelnika. Hobbit więc jest tylko wprowadzeniem do Śródziemia, bez naszkicowanej całej jego złożoności, również tej geopolitycznej. Historia w
Hobbicie jest więc niezwykle prosta, a postacie nie walczą z potężnym Sauronem, tylko z trollami i goblinami. Inny jest ciężar gatunkowy filmu. PJ starał się jak mógł
(właśnie poprzez dodanie wątków spoza Hobbita), by stylistycznie film był bliżej trylogii WP niż to ma miejsce w przypadku książek. Niezależnie jednak jak bardzo by się
starał, mając ten materiał, który ma, nie mógł zrobić drugiego WP. O czym wiele osób zapomina, co pewnie w dużej mierze wynika z tego, iż nigdy nie trzymały w ręce
obydwu książek.
Zarzut 4
„Hobbit jest uboższą i mniej ciekawą wersją Drużyny Pierścienia, powielającą jego wątki.”
Jak wyżej. Zarzut ten należałoby zaadresować do samego Tolkiena. W WP powielone są bowiem wątki, które były w Hobbicie, oczywiście są one odpowiednio rozbudowane
lub po prostu mają one swój ciąg dalszy.
Zarzut 5
„W filmie są niepotrzebne wątki, które spowalniają akcje filmu, np. scena z kamiennymi olbrzymami lub Radagastem.”
Szczerze, zaskoczony byłem tym zarzutem (a pojawiał się on nie raz). Czytając książkę zawsze próbowałem sobie wyobrazić, jak wygląda walka kamiennych olbrzymów. Z
niecierpliwością więc czekałem na tę scenę i musze powiedzieć, że przerosła ona moje oczekiwania. Wizualnie jest to jedna z najlepszych scen w całym filmowym
Śródziemiu. Dlaczego niektórym ona przeszkadza – nie wiem. W końcu jest to jedna z przygód kompanii. Bez tych przygód w filmie mielibyśmy grupę krasnoludów
przemieszczających się z punktu A do B.
To samo tyczy się Radagasta. Zawsze chciałem go zobaczyć na ekranie i musze przyznać, że dodał sporo kolorytu.
Zarzut 6
„Jest za dużo humoru, co sprawia, że film jest bardziej naiwny w porównaniu do WP.”
Znów trzeba spojrzeć na materiał źródłowy czyli książkę. Jest ona zdecydowanie lżejsza od WP. PJ chcąc czy nie chcąc, musiał oddać tę różnicę na ekranie. Po pierwsze by
być wiernym książce, po drugie by nie konkurować z WP i by nakreślić wyraźną różnicę między filmami, po trzecie by oddać fakt, iż Śródziemie było innym (bezpieczniejszym)
miejscem niż w WP gdzie mieliśmy widmo końca świata.
Zarzut 7
„Film wprowadza wątki spoza książki, często zmienia również materiał z załączników do WP (wątek Azoga).”
Decyzja kontrowersyjna, ale podyktowana chęcią uatrakcyjnienia prostej historii. I ja to rozumiem. W ekranizacji WP takich zmian jest dużo więcej. Patrząc więc na razie na
część pierwszą Hobbita i tak można uznać, że jest wierniejsza książce niż film WP.
Zarzut 8
„Howard Shore powielił w swojej muzyce motywy z muzyki do WP.”
Myślę, że była to wspólna decyzja Shore’a i Jacksona. Znajome motywy pojawiają się tylko wtedy, kiedy wracają postacie, które znamy z WP. Kolejny zabieg, którego celem
było powiązanie Hobbita z trylogią WP. Zabieg, który dla mnie jest b. dobrym pomysłem.
Zarzut 9.
„Format 3D 48fps utrudnia zanurzenie się w baśniowym świecie Tolkiena”.
Myślę, że cała sprawa jest trochę wyolbrzymiona. Oczywiście, do formatu trzeba się przyzwyczaić, ale jego korzyści są ewidentne: po pierwsze samo 3D lepiej się ogląda w
48fps, sceny walki nie są jedną wielką plamą i chaosem a sceny „widokowe” są jeszcze bardziej spektakularne. Sceny w Bag End rzeczywiście wyglądają jak teatr telewizji,
ale jest to kwestia przyzwyczajenia się (zresztą ja mam same dobre skojarzenia z teatrem telewizji), co nie powinno być takie trudne zważywszy, że ten efekt (nawet jeśli nie
w takim samym stopniu) możemy obserwować na wysokich modelach telewizorów o częstotliwości odświeżania 200-400 Hz.
Zarzut 10
„Nadużywanie CGI (Goblin King, Azog) sprawia, że film jest mniej realistyczny, a przez to mniej autentyczny od WP.”
Z tym mogę się zgodzić. Wolałbym by Azoga zagrał ucharakteryzowany aktor. Ale też mogę zrozumieć reżysera, który mógł mieć kłopoty z filmowaniem scen walki między
krasnoludami i Azogiem tak by pokazać różnice w ich wzroście oraz by pokazać odmienny styl filmu, który wynika z faktu, iż Hobbit jest odmiennym filmem i odmienną –
„lżejszą” historią.
Powyższa polemika nie ma na celu przekonać tych, którym się nie podobało, by nagle zaczęło im się podobać. Jest jednak reakcją na często przesadzone i skrajne opinie
na temat filmu, który dla mnie jest na porównywalnym poziomie co WP, a jego jedyną winą jest to, że opiera się na książce napisanej dla dzieci. Zbyt bardzo przesiąkliśmy
chyba estetyką WP, bo kiedy powstał film równie dobry, ale z inną historią i w innej stylistyce, wielu go momentalnie odrzuciło.
Całe to zamieszanie wokół Hobbita przypomina mi też sytuację z branży muzycznej, kiedy to znany zespół, po wydaniu kultowego albumu, decyduje się na zmianę stylu.
Dochodzi wtedy do rozłamu fanów na dwa obozy, z których jeden akceptuje zmiany bo nadal widzi jakość w muzyce, nawet gdy przybrała inną formę i drugi, który skupia
osoby, które tej formy nie mogą zaakceptować.
I tak jest z Hobbitem. To jest nadal niezwykle wysoki poziom do jakiego nas przyzwyczaił Peter Jackson. Różnica polega na tym, iż film nie ma tego samego ciężaru
gatunkowego co Władca Pierścieni a także ma swój odmienny, lżejszy styl. Wszystko to wynika z faktu, iż PJ był wierny książce i chcąc czy nie chcąc musiał oddać jej lżejszy
charakter. Ci, którzy więc do końca będą oczekiwali drugiego WP będą rozczarowani. Ci, którzy rozumieją odrębność Hobbita będą zachwyceni.
Myślę też, że Hobbit będzie zyskiwał z czasem, kiedy emocje już opadną, a większa społeczność zrozumie, że Hobbit i WP to dwie różne stylistyki.
Moja ocena 9/10
super wypowiedź, sensowna, ale ostrzegam autora, że zaraz pojawi się grupa hejterska, która zniweczy jego słowa i będzie się czepiała byle pierdoły , a szkoda; pozdrawiam i pochwalam wypowiedź
Popieram całkowicie powyższą wypowiedź. Nic dodać nic ująć, szczególnie jeżeli chodzi o wspomniane różnice między klimatem obu filmów i książek. Do wielu widzów nie dociera, że Hobbit i WP muszą odwzorowywać w miarę wiernie realia i klimat zawarty w lekturach, skoro na ich podstawie są kręcone. Jedynym wyjściem byłoby chyba wskrzeszenie Tolkiena i nakazanie mu, aby napisał Hobbita ponownie, tym razem w podniosłym duchu WP.
"Jedynym wyjściem byłoby chyba wskrzeszenie Tolkiena i nakazanie mu, aby napisał Hobbita ponownie, tym razem w podniosłym duchu WP." - dokładnie:)
Zarzut 2 - w 100% prawda takie flaki z olejem przez połowę filmu.
Zarzut 3 - Hobbit nie ma w ogóle rozmachu.
Zarzut 4 - Niestety to prawda.
Zarzut 6 - Też miałem takie wrażenie, że jakoś humor nie pasuje do tego typu filmu.
Zarzut 10 - Mniej realistyczny, mniej ciekawy.
Ogólnie jest wiele do czego można by się doczepić.
Fajnie, że odpowiedziałeś na post autora, nawet odnosząc się do wypisanych przez niego podpunktów, szkoda tylko, że Twoja argumentacja w tym przypadku właściwie nie istnieje, bo zupełnie rozminąłeś się z tym, co zentaur napisał. Przede wszystkim zarzut 6 - w pierwszym poście dokładnie wyjaśnione jest dlaczego w filmie występują wątki humorystyczne. Hobbit: Niezwykła Podróż to filmowa adaptacja dość wiernie oddająca ducha książki, a humor występował w oryginale. Równie dobrze można by rzec, że lepiej od Tolkiena wiesz, co pasował do "tego typu" książek, jakie on pisał.
A któryś krytyk w stanach napisał, że jackson dodał watek saurona żeby zareklamować LOTR. Zdecydowanie najgłupszy zarzut jaki wymyślono dotychczas. Przebija pretensje o brak kobiet i czepianie się samego Tolkiena, ze nie potrafi stworzyć fabuły.
Obyśmy ujrzeli więcej takich podsumowań.
Dla mnie Hobbit był naprawdę wyjątkowy,po przeczytaniu książki niecierpliwie czekałem na ekranizację i naprawdę było warto czekać.
Ja na "Hobbita " czekałam 8 lat i tez się nie zawiodłam, świetnie było znów wrócić do Śródziemia :)
Dokładnie. Świetny post, wszystko w sumie się zgadza. Ogólnie można przyjąć, że krytyczne oceny spowodowane są wyimaginowanymi wymogami i brakiem zrozumienia.
Nie ogladalem go w 3D i z 48fpsami ale i tak, dla mnie ten film jest epicki, i nie rozumiem ludzi ktorzy cos temu dzielu zarzucają, film jest wedlog mnie dobrze zbalansowany, i jest akcja, i chwila wytchnienia, no i humor, w WP tez sie pojawial, ale bylo go malo. Jedyny minus jest taki ze jest za krodki ;(
Fajne podsumowanie :) Też mi się wydaje, że film będzie zyskiwał z czasem. Nie każdy go polubi, bo przecież część ludzi nie kuma Władcy Pierścieni, nawet jeżeli film jest zrobiony w sposób doskonały, są różne gusta.
Hobbit przejdzie do historii to na pewno. Władca pierscieni jest bardziej poważny i smutny, to świetne, że można też się przenieść do Śródziemia oglądając coś lżejszego, pełnego humoru, gdzie jeszcze nie ma żadnego pana ciemności i końca świata wiszącego w powietrzu ;) Porównywanie tych filmów i oczekiwanie, że Hobbit będzie taki jak WP to błąd, jak obejrzałam WP w tvnie to tęskniłam za Hobbitem, u mnie to w inną stronę idzie, na korzyść Hobbita. To chyba przez tego Thorina, jego głos i spojrzenie, co za facet... <3
Właśnie, zapomniałem dodać: mamy w Hobbicie świetną kreację postaci Thorina. Pokuszę się o kontrowersyjną wypowiedź: dla mnie to jest bardziej magnetyczna osobowość (w filmie oczywiście) niż Aragorn...
zgadzam się, Thorin nadał "HobbitowI" nowego charakteru, poza tym to postać o wiele bardziej charyzmatyczna od Aragorna
Zgadzam się z całą wypowiedzią i podpisuję się obiema rękami pod każdym zdaniem - zarówno pod tymi o głównym temacie zentaura, "miłym powrocie do Śródziemia bez końca świata wiszącego w powietrzu", jak i o świetnie wykreowanym Thorinie, również sądzę, tak jak inni przedmówcy - robiącym lepsze wrażenie niż Aragorn (to, że udało się go pobić, to wielki sukces wg mnie). Jestem bardzo ciekawa postaci Dębowej Tarczy, bo wiadomo, jak później zachowywał się on w książce, jestem ciekawa, jak to pokażą. W ogóle jestem ciekawa dalszych części! Kocham Jacksona za jego robotę i wszystkich aktorów, których tak genialnie dopasował.
Jeszcze na koniec jedna uwaga. Bardzo mnie cieszy jedna rzecz: Hobbit powoli zbliża się do progu miliarda zarobionych dolarów. I nie, nie twierdzę, że box office jest wyznacznikiem jakości. Ale pokazuje jedną rzecz. Ludzie też mają swój rozum. Przeczytali recenzje, zobaczyli film i zobaczyli, że coś jest nie tak, że recenzje (zwłaszcza te w prasie amerykańskiej) są naznaczone jakimś uprzedzeniem i straciły na wiarygodności. Bo o czym my mówimy? O ocenach poniżej 50-60/100 dla Hobbita podczas gdy niezwykle przeciętne filmy dostawały więcej? No litości. Na zagranicznym portalu przeczytałem interesującą relację człowieka -byłego krytyka, który został zaproszony na pokaz przedpremierowy razem z byłymi kolegami po fachu. Wg niego 80% krytyków była już przed filmem negatywnie nastawiona (prawdopodobnie po decyzji PJ by zrobić 3 film), a po projekcji klepali się po plecach bo wiedzieli już, że Hobbit nie jest WP więc będą mieli co napisać. Dlatego cieszą wyniki Hobbita, bo pokazują zdrowy rozsądek fanów kina.
A ja sobie myślę, że te wszystkie zarzuty wynikają z faktu, że film jest troszkę niekonwencjonalny jak na dzisiejsze czasy. Jest stosunkowo długi, akcja jest prowadzona powoli, nie ma wielkiego rozlewu krwi, wątków miłosnych, romantycznych, erotycznych. Ma w sobie sporo humoru, takiego prostego humoru, bardziej z książek dla dzieci niż ze świńskich kawałów. Szkoda tylko, że tak ciężko przekłuć jest niektórym te wady na cechy. Dzięki temu że film nie ma szybkiego tempa, możemy nacieszyć oko Śródziemiem, poznać dobrze bohaterów, wędrować razem z nimi. Wprowadzenie nowych postaci tylko urozmaiciło film moim zdaniem, no bo jak nie polubić Brązowego ekscentrycznego Czarodzieja o wielkim sercu. A że 3 części...ja tam chętnie pójdę do kina jeszcze 2 razy:)
W pełni się zgadzam. To tempo na które wiele osób narzeka jest dla mnie niezwykle miłą niespodzianką. Można zanurzyć się i delektować samym Tolkienem, którego w filmie jest bardzo dużo. Cała pierwsza część filmu, czyli do momentu kiedy Bilbo w końcu opuszcza Shire jest DLA MNIE mistrzowsko zrobiona. A paradoksalnie to na ten fragment wielu narzeka... To do pewnego stopnia się zmieni z czasem. Hobbit niesamowicie zyskuje z każdym obejrzeniem.
Pierwszy raz - bardzo mi się podobało, ale to była projekcja w której przestawiałem się z języka i stylistyki WP na stylistykę Hobbita.
Drugi raz - tu mnie "siekło totalnie" i wcisnęło w fotel. Połapałem o co chodziło w tym wszystkim Jacksonowi (zaakceptowałem zmianę stylistyki i tonu, zrozumiałem, jego zamierzenie - Hobbit nie będzie drugim WP, będzie niezależny, choć związany mocno tematycznie z WP) i cały film odebrałem bardzo pozytywnie.
Trzeci i czwarty raz - :) to już eksperymentowanie z formatami filmu.
"film jest troszkę niekonwencjonalny jak na dzisiejsze czasy. Jest stosunkowo długi, akcja jest prowadzona powoli, nie ma wielkiego rozlewu krwi, wątków miłosnych, romantycznych, erotycznych. Ma w sobie sporo humoru, takiego prostego humoru, bardziej z książek dla dzieci niż ze świńskich kawałów"
I właśnie za to pokochałem Hobbita - mimo iż lubię kino akcji, dobrze się bawiłem oglądając chociażby pełną wartkiej akcji, ale i też absurdu i kiczu, odmóżdżającą "Adrenalinę", to na Hobbicie nie nudziłem się ani minuty. Początkowo moja reakcja na wieść o rozbiciu Hobbita na 3 części była jak u większości ("wtf?"), ale po obejrzeniu filmu stwierdziłem (podobnie jak mój brat), że TAK właśnie powinien być nakręcony Władca Pierścieni. Z rozbudowanym wprowadzeniem, wiernym odwzorowaniem wydarzeń z książki (bez Haldirów ginących w Helmowym Jarze, córek Elronda przywożących Aragornom Narsile itp.) i bogatym opisem świata, postaci i historii. Pomyślałem sobie, że właśnie tego chcę - jak najwięcej Tolkienia. Absolutnie nie przeszkadza mi fakt rozbicia Hobbita na 3 części i jeśli mam być szczery, to gdyby WP rozbito na 6 filmów (najlepiej 3-godzinnych :P), bardzo chętnie wydałbym pieniądze, żeby zobaczyć je wszystkie... przynajmniej 8 razy. :P
"Hobbitowi" życzę jak największego sukcesu finansowego, żeby PJ miał za co nakręcić z rozmachem kolejne części, niech zbija na tym majątek - nie będę mu żałował, dopóki robi tak świetne filmy.
Może i jestem fanboy'em, ale po stokroć bardziej wolę się jarać Tolkienem i ekranizacjami jego powieści, trwoniąc na to własne pieniądze, niż jakimiś projektami X, kac vegasami itp.
Jeszcze mała uwaga do zentaura: Nie martw się - za parę lat Hobbit też będzie kultowy i dzisiejsi hejterzy będą się wtedy wstydzili w towarzystwie przyznać, że dali Hobbitowi niską ocenę (taka metafora) ;)
Popieram Twoje słowa :). Fajnie napisane, a mnie osobiście przekonałeś i rozwiałeś cienie wątpliwości. Dzięki ;)
Popieram również twoją wypowiedź. Czytałem Hobbita i Władcę Pierścieni i jest tak jak napisałeś.
Większość zarzutów kierowanych do tego filmu są po prostu śmieszne, zwykłe czepianie się o byle co. Że za długi to chyba najgłupszy argument tym bardziej że piszą go Ci co mają ocenione WP na 10 gdzie wersja reżyserska jednej cześci nawet dobija do 4 godzin
Jak widać zarzuty totalnie bez sensu nie ma co słuchać hamerykańksich krytyków.
Zgadzam się w pełni z tą kontrargumentacją, zwłaszcza z pierwszymi dwoma punktami. Mam wrażenie, że niektórzy, jeszcze przed pójściem do kina, tak się obrazili na Jacksona za podzielenie Hobbita na 3 części, że na film wybrali się z przeświadczeniem, jak to ten film jest porozciągany, wydłużony i w ogóle jest to tylko jeden wielki skok na kasę, że potem nie byli już w stanie zmienić swoich poglądów. Też obawiałem się, że ten pomysł to będzie klapa, ale seans rozwiał moje obawy. Osoby, które znają w miarę dokładnie twórczość Tolkiena nie powinny się czepiać innych wątków, które ciekawie rozbudowują akcję Hobbita, nawet jeśli ekipa Jacksona zauważalnie w nie ingerowała (vide Azog), bo były to działania sprzyjające przebiegowi akcji i nadające fabule uroku.
Do Azoga z wyglądu nic nie mam, ale przy goblinach mogli się bardziej postarać i odpuścić parę elementów przyczepionych do postaci Radagasta, bo wygląd bez wiadomo czego oraz głos jest oczywiście na plus.
Proponuję link do ankiety "Popieram / Nie popieram zentaur'a", bo zaraz się tu śmietnik zrobi z tymi wszystkimi komentarzami poparcia.
Co do zarzutów... Przyznałbym kilku tak w 30-40% rację. Ale ogółem - popieram twoją wypowiedź ocenę :)
ad. 1. Film JEST za długi. Jeśli PJ chciał dowalić do Hobbita wątki z wszystkich pozostałych utworów Tolkiena nie powinien swojego "dzieła" tytułować Hobbit - bo to wprowadza w błąd. A jeśli już chciał filmować Hobbita - to powinien trzymać się tego, co napisał Tolkien. I nie dorzucać wątków z innych utworów czy inwencji własnej!
ad. 2. Nie zgodzę się, że film ma zbyt powolne tempo. Raczej to tempo nie jest równomiernie rozłożone - we władcy było to lepiej rozegrane - powolny wstęp w Shire, potem szybka ucieczka do Bree, czyli spowolnienie - przyspieszenie; w Hobbicie początek jest powolny potem akcja przyśpiesza i przyśpiesza już niemal do końca filmu. Może się to nie podobać [mi niezbyt odpowiada], ale nie stawiałabym tego jako zarzutu.
ad. 3. Hobbit NIE MA tego rozmachu i tej złożoności co Władca. Owszem, nie ma. I nie miał mieć! Bo z założenia jest to bajka dla dzieci, pisana w czasach pokoju, i ma być tylko ciekawą historią w ciekawym świecie. I to akurat jest w porządku.
ad. 4. Hobbit NIE JEST żadną wersją Władcy. Jak już to Władca jest bogatszą i bardziej rozbudowaną kontynuacją Hobbita!
ad. 5. W filmie są niepotrzebne wątki, służące wyłącznie przedłużeniu akcji. To akurat prawda. Cały wątek Azoga [u Tolkiena nie było nic takiego!], Radagasta [szlag mnie trafił, jak zobaczyłam zdziecinniałego dziadunia z alzheimerem i obsraną głową jako dumnego i mądrego Istari!]. Sceny walki kamiennych olbrzymów nie czepiałabym się - zwizualizowana była świetnie, tylko jedno "ale" - kompania walkę olbrzymów oglądała z pewnej odległości, a nie siedząc na jednym z olbrzymów skalnych! I w momencie jego przewrotu, ani jeden krasnolud nie doznał żadnego urazu, nawet zadrapania?
ad. 6. Może nie tyle jest za dużo humoru, co jakość tegoż odbiega od prezentowanej przez Tolkiena? Błagam, konkurs bekania? To kategoria gorsza niż dla filmu klasy C!
ad. 7. Zmiany są, i to często nie mające żadnego uzasadnienia, poza przeciąganiem akcji na czas. Więc zarzut słuszny. I nie ważne, ile zmian było we Władcy, bo nie o Władcy tutaj jest rozmowa.
ad. 8. Zarzut do muzyki jest irracjonalny. Owszem, pojawiają się motywy muzyczne z Władcy, ale a. są świetne; b. doskonale pasują do akcji na ekranie; c. Pieśń krasnoludów przy kominku u Bilba to mistrzostwo świata. I nawet polski dubbing nie był w stanie jej zepsuć, a to już coś!
ad. 9. 3D nie lubię jako takiego - po każdym seansie po prostu bolą mnie oczy i tyle. Ale to wyłącznie moja sprawa i trudno z tego robić zarzut! Technicznie film jest świetny i marudzenie to zwykłe "pieniactwo" - zwłaszcza, że można wybierać wersji jaką się chce [2D, 3D, z napisami, z dubbingiem z ilością klatek...]
ad. 10. Zdecydowanie! Rozumiem zamysł reżysera, ale i tak bardziej do mnie "trafiali" orkowie ucharakteryzowani we Władcy, niż ci generowani komputerowo w Hobbicie.
Twoje porównanie muzyczne o tyle nietrafione, że tu nie mamy świetnego filmu. Co najwyżej niezły. Więc [odwołując się do twojego porównania] gdyby znany zaspół np. rockowy po kultowej płycie wydał przeciętny album jazzowy, część fanów kupi niezależnie od jakości muzyki "bo przez sentyment", część się obrazi i zjedzie ów album w najgorszych słowach "bo jak oni mogli wielcy rockowi muzycy takie łajno jak jazz wyprodukować", a niektórzy powiedzą "TA płyta średnia, zobaczymy, może w drugim albumie jazzowym okaże się, że jednak potrafią?"...
Co do dodawania materiału spoza Hobbita - tutaj się nie będziemy zgadzać. Ja uważam, że wzbogaciły film, dały mu szerszy kontekst. Bez nich dopiero byłyby narzekania, że historia prymitywna niczym z Disneya. I nikt by się nie przejmował, że tak było w książce.
Jeśli chodzi o tempo - jest inaczej rozłożone niż we WP co wynika z faktu, iż na początku PJ musi wprowadzić 14(!!!) bohaterów. Musi też przedstawić cel wyprawy, pokazać rozterki Bilba. Mógłby to zrobić krócej, ale ja się cieszę, że oddał te wszystkie niuanse - i szczerze nie przeszkadza mi, że pokolenie wychowane na teledyskach ma problem z utrzymaniem koncentracji przez kilkanaście minut dialogu. To jest ich problem a nie filmu i Petera Jacksona. Fani dobrego kina z czasem to docenią, tak samo jako docenią pokazaną w całości, jak scenę ze sztuki teatralnej, konfrontację Bilba i Golluma.
Co do humoru, on gra tutaj swoją rolę. Nie sądzę by konkurs bekania miał być śmieszny sam w sobie - raczej pokazuje nieokrzesanie krasnoludów. Bekanie zresztą momentalnie jest skontrastowane z miną Bilba pełną zniesmaczenia i odrazy. Dla mnie humor w Hobbicie jest na tym samym poziomie co we WP. Mógłbym podać mnóstwo przykładów z WP - ot skoro poruszyłaś wątek bekania - jest on również we WP, chyba w Powrocie Króla (proszę mnie poprawić jeśli się mylę). Taki styl Jacksona - przyzwyczaiłem się. Zaskakuje mnie jednak, iż wiele osób (nie mówię, że Ty) nie ma z tym problemu we WP, a nagle ma tutaj. Ot, kolejny etap idealizowania WP kosztem Hobbita.
Co do ostatniego punktu i mojego porównania, widzisz, to jest właśnie kwestia subiektywna. Dla mnie ten film, jako ADAPTACJA książki, jest na tym samym poziomie co WP.
Wiele osób nie potrafi oddzielić samej treści filmu (opartej na prostszej historii) i innego stylu i klimatu (też wynikających z samej książki) od kunsztu reżyserskiego. Zbyt wiele osób nie może powstrzymać się od porównywania Hobbita do WP, co jak pisałem mija się z celem.
Twoje zdanie więc, że film jest przeciętny jest Twoim subiektywnym zdaniem. Moim subiektywnym zdaniem to historia w książce może wydawać się przeciętna na tle WP, ale sam film jako ekranizacja książki jest bardzo dobry.
Zgadzam się z tobą zentaur. Mniej jednak co inne zastanawia. Dlaczego nie ma "Hobbita" na liście najlepszych filmów 2012 roku według redakcji filmweb (nawet na tej rezerwowej). Tego nie pojmuje.
a czego oczekujesz po ludziach którzy Magic Mike wsadzili do rankingu a koń Toruński czy Mroczny rycerz nawet się nie zakwalifikował. Zero pojęcia o kinie.
Popieram, część filmów z tej listy jest wg mnie średnia. Dom w głębi lasu, Magic Mike. Ehhhh. Jednak przynajmniej jeden film (Spadkobiercy) miał swoją światową premierę w 2011, a w Polsce w 2012, więc może coś im się pokręciło, z racji że pierwsze seanse Hobbita w RP były ukazywane pod koniec grudnia. Kto wie.
Ja bym nie narzekała - więc wynika, że PJ ma Tolkiena w ... nosie, i idzie w komercję - tandetne chwyty pod publiczkę. Gratulacje.
Nie należę do pokolenia wychowanego na teledyskach, które nie jest w stanie skupić uwagi dłużej niż przez pięć minut. Napisałam powyżej, że MI bardziej odpowiadał sposób prowadzenia akcji i jej tempa z Władcy [czyli powolny wstęp - przyspieszenie - spowolnienie - przyspieszenie itd], ale nie napisałam nigdzie, że tempo akcji w Hobbicie jest ŹLE zorganizowane! Brakowało mi takiej "fali" - tu był leniwy wstęp [bardzo dobry!] potem akcja przyspieszyła, i przyspieszała już do końca, własciwie bez przestanków.
Krasnoludy NIE BYŁY nieokrzesane! Wręcz przesadzały z uprzejmością! Sięgnij po Hobbita [książkę] i przeczytaj chociażby scenę ich przybywania do Bilba! Te wszystkie "Do usług", "Jeśli łaska"... Chociaż wiem czemu miał służyć zabieg "zchamienia" krasnoludów - tym wyrazistszemu wykazaniu wyższej kultury i wydelikacenia elfów. Tylko czy do tego trzeba było uciekać się do tak prostackich zagrań? Od [podobno] genialnego reżysera, jak PJ można chyba oczekiwać, że nie będzie traktował widza jak debila?
Zgadzam się całkowicie, że porównywanie Hobbita do Władcy jest po prostu głupie i mija się z celem.
Sam film może i mogłabym ocenić jako bardzo dobry, gdyby nie był EKRANIZACJĄ książki! Gdyby PJ powiedział wyraźnie, w prost, że to film NA MOTYWACH, a nie adaptacja - może moja ocena byłaby wyższa? Jako ekranizacja Hobbita - tylko średni.
Ależ, oni przecież byli bardzo grzeczni, krasnoludowie w filmie. Te pokłony w pas, te eleganckie wypowiedzi, ta herbatka proponowana tak wytwornie, jakby to był podwieczorek u królowej angielskiej... A bekanie miało służyć pokazaniu, że są przedstawicielami kultury innej niż nasza, czy hobbicia, kultury, w której bekanie jest aprobowaną formą eee... ekspresji :D
To nie ekranizacja, tylko adaptacja w przeciwieństwie do WP. Nie można ekranizować filmu na podstawie więcej niż 1 książki, tu się sprawa ma zupełnie inaczej i wystarczy sobie porównać.
Przytocz mi zdanie, gdzie PJ mówi, że to EKRANIZACJA książki;) nie zapisa jakiegoś wywiadu z jakiegoś bloga, tylko np filmik gdzie o tym mówi;)
skoro seksmisji dajesz 10! a hobbitowi 5 to jest jednak troche dziwne;)
ale przecież Kopernik była kobieta;) pewnie bije cię najbardziej w oczy brak kobiet w filmie;)
Seksmisja, jako komedia z początku lat osiemdziesiątych - jest rewelacyjna. Idealnie trafia w moje poczucie humoru, nie próbuje udawać "głębi filozoficznej", jest świetnym filmem, ze świetnym scenariuszem i świetnie zagranym.
Ty za to na 10/10 oceniłeś Harrego Pottera. Za co? Przeciez można by napisać, że to tandeta dla dzieciaków! Ale mnie to nie rusza - twoja sprawa, twój gust.
Owszem, dałam Hobbitowi 5. Ale nie przez brak kobiet w filmie [w książce też ich nie było, czytałbyś, to byś wiedział], a powody podawałam już kilkakrotnie, nie będę się powtarzać.
Tylko, że Twoje(przejde na Ty, jeśli nie masz pretensji) są nijakie we władcy wszystko było spłycone, przykład? przygotowania Froda do wyprawy w książce trwały kilkanaście lat, a w filmie jest to kilka minut;)
W Hobbicie nie ma gdzie się spieszyć, na wszystko przyjdzie czas.
Krasnoludy były miłe? takie są, kiedy piwo się leje, jest mnóstwo jedzenia, co do tekstu kazde z nich "do twoich usług" chodziło o pomoc w przygotowanie kolacji;) Gimli wyjaśnia to w Edora w Dwóch wierzach(książka)
w dalszej części filmu wszędzie widziały zdrade Gandalfa, czy też chamski Thorin;)
Niestety jestem przekonany, że poszłaś na seans już negatywnie nastawiona na Hobbita... może kiepskie miejsca? "gimbusiarnia za plecami" nie wiem, po prostu twoje uwagi do mnie nie przemiawiaja poza przerysowanym Radagastem, komputerowym Azogiem.
Ostatnie, Władca to nie żaden rozbudowany WP... to jedynie wstęp, króka historia Hobbita i jego przygody, bajka dla dzieci! nie oczekujcie czegoś w stylu wzniosłości WP, niesamowitych bitew czy walki wielkich królów, jedynie w III części będzie stoczona Bitwa 5 armii
Mówienie na "Ty" w necie jest przyjęte jako coś oczywistego, więc [oczywiście] ok.
Nigdzie nie stwierdziłam, że Władca PJ jaest doskonałą czy perfekcyjną ekranizacją.
Krasnoludy "hobbitowe" mi się podobają, nie podoba mi się tylko poczucie humoru PJ [niesławny konkurs bekania].
Na seans poszłam nie nastawiona ani na plus ani na minus - specjalnie unikałam czytania wcześniej recenzji, aby SAMA wrobić sobie zdanie. A że nie było entuzjastyczne... Miejsce w kinie było w porządku, żadnych gamoni w sali.
Zgodzę się z tobą całkowicie, że Hobbit to Hobbit, a Władca to Władca. I nie należy porównywać, czy oczekiwać od jednego by był jak drugi. Hobbit powstał sporo wcześniej jako baśń dla dzieci J.R.R., Władca jest dużo późniejszy, bardziej mroczny, do Śródziemia wkradł się cień pierwszej Wojny Światowej...
a ja się zgadzam z "Carmina ". Wiecie co, wydaje mi się, że co niektórzy to tak dla zasady dają temu filmowi ocenę 10, bo Jackson, bo tak wypada itp. Jak ktoś wspomniał, ze fajnie było wrócić po ośmiu latach do Śródziemna. Ja nie muszę czekać ośmiu lat, książki Tolkiena czytam bardzo często bo są po prostu dziełami wybitnymi. Nie podoba mi się to, że reżyser i scenarzyści zmienili coś, co samo w sobie jest dziełem wybitnym, a takim jest właśnie Hobbit - książka. Ja rozumiem to, że w filmie zawsze sa jakies różnice, tak samo było zreszta w Władcy Pierścieni. W Hobbicie drażni mnie osobiście to, że jest tego wszystkiego za dużo, za dużo postaci nie mających wiele albo kompletnie nic z Hobbitem, sceny których w książce na próżno szukać, nawet pierwsza scena z Krasnoludami, nie można było tego zrobić jak w książce, oczywiście trzeba było zrobic to po swojemu i to mnie strasznie irytuje...
Zgadzam się w 100% z Twoją opinią. Nie poszedłem na Hobbita nastawiony w żaden sposób, nie wiedziałem nawet, że są aż trzy części (coś mi się tam obiło o uszy) a wyszedłem szczerze zawiedziony. To nie jest "Hobbit" tylko zwykła produkcja dla mas, które nawet nie potrafią za dobrze czytać, dobre kino akcji z efektami specjalnymi, ciągłymi walkami i bardzo przeciętnymi dialogami. W dodatku, zmiany wprowadzone przez PJ nie dość, że nie trzymają się książki, to psują jej efekt. Naparzanka z trollami, rollercoaster na gigantach, durnowaty Azog, niezgodna z oryginałem wstawka o Radagście czy białej radzie a jednocześnie skrócenie wątku z Rivendell, zupełna zmiana motywacji uczestników wyprawy, sam główny bohater też nie jest tym Bilbem z książki - mniejsza z tym, że najważniejszy w filmie jest Thorin, także bez sensu odmłodzony. Pomijając już fakt, że efekty specjalne (dokładniej Azog) wyglądają BEZNADZIEJNIE - zastanawiałem się, z której gry komputerowej zajumali tę postać, przecież już kilka lat temu potrafiono zrobić ładniejszy model, a tutaj takie okropne "coś" jak w filmie klasy B! Zawiodłem się strasznie, dałem 5 i u mnie to już naprawdę niska ocena.
Najpierw mówiłeś o niepotrzebnych scenach, zdaniach, fabule, teraz wytykasz każdy szczegół nawet postacie są beznadziejne w twoim zdaniu i ich charaktery np.krasnoludy, elfy, orkowie. Jeśli uważasz, że efekty są do niczego, to z pewnością także wygląd lokalizacji jest taki sam, czyli Erebor, Dale, Rivendell mają negatywną ocenę?
Czytaj uważnie moje posty, to się nie będziesz czepiał. Nigdzie nie czepiałam się pojedynczych ZDAŃ, nie czepiam się "każdego szczegółu"... Nigdzie nie napisałam, że efekty są do niczego! Napisałam konkretnie, co MI się w tym filmie nie podoba i mniej - więcej uzasadniłam dlaczego. Co do efektów, napisałam powyżej wyraźnie, że "Technicznie film jest świetny i marudzenie to zwykłe "pieniactwo"". Więc może czytaj ze zrozumieniem, zanim zaczniesz komentować?
A że MI bardziej podobali się orkowie "charakteryzowani" niż generowani komputerowo to inna kwestia, ale tez w żaden sposób nie podważająca mojej opinii o efektach - że są technicznie bez zarzutu.
Zarzut 1
„Film jest za długi, powinien składać się z 2 części ponieważ oparty jest na 300-stronicowej książce.”
Błąd. Powinien składać z 1 części, 2 to już wyciskanie kasy, nie mówiąc o 3
"
7 godzin temu
Zarzut 1
„Film jest za długi, powinien składać się z 2 części ponieważ oparty jest na 300-stronicowej książce.”
Błąd. Powinien składać z 1 części, 2 to już wyciskanie kasy, nie mówiąc o 3 "
Błąd. Powinien składać się z ćwierci części, ba Jackson powinien był zrobić WP w 1 części - byłoby taniej.
A tak na poważnie, osoby krytykujące 3 częsci Hobbita vs 3 części Władcy albo nie czytały książki albo zapomniały jak dużo scen Jackson wyciął z WP bo nie było kiedy ich pokazać.
Błąd filmy powinny się nie ukazać, a pieniądze nań przeznaczone powinno się oddać ludziom. Jakież to z jego strony haniebne, że każe za swoją pracę płacić - zupełnie tak jakby płacić piekarzowi za chleb, kto to widział takie rzeczy...
;)
Zarzut 10
„Nadużywanie CGI (Goblin King, Azog) sprawia, że film jest mniej realistyczny, a przez to mniej autentyczny od WP.”
Z tym zarzutem się akurat zgodzę. Dla mnie wygląd orków w WP był fantastyczny, bardzo realistyczny, po prostu udana charakteryzacja. Niestety w "Hobbicie" mi tego zabrakło i właśnie na tym się najbardziej zawiodłam. Szczególnie Wielki Goblin i Azog wyglądali sztucznie, wręcz absurdalnie.
Zarzut 1
„Film jest za długi, powinien składać się z 2 części ponieważ oparty jest na 300-stronicowej książce.”
Niby argument trafiony… tyle że nie do końca. W filmie mamy sporo scen, których albo nie ma w książce albo są tylko krótko wspomniane
No jak nie trafiony? Przecież to jest ekranizacja, to co, mają sie liczyć dopisane sceny? To se można do wszystkiego coś podopisywać. Dalej nie czytam, bo przy takiej nieobiektywności autora tematu nie ma to sensu.